W domu rodziców Sławomira Gaca ze Stoczka Łukowskiego w trakcie kręcenia “Nocy i dni” mieszkali reżyser filmu Jerzy Antczak i odtwórczyni roli Barbary, Jadwiga Barańska. Przeczytajcie rozmowę Dariusza Kuziaka z panem Sławomirem.
– Dlaczego Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak wybrali do zamieszkania akurat dom pana rodziców?
– Ludzie z ekipy filmowej chodzili po domach i szukali kwater. Tak się złożyło, że akurat do naszego domu przyszedł pan Jerzy Antczak. Powiedział, że chciałby dla siebie te pokoje. Podejrzewam, że dlatego, iż dom był w dobrym punkcie. W centrum Stoczka Łukowskiego, przy rynku. No i był nowy. Rodzice wybudowali go zaledwie dwa lata wcześniej. Na ostatnim wolnym miejscu przy placu Kościuszki. Teraz w tym domu mieści się filia banku spółdzielczego z Łukowa.
– Filmowcy dobrze płacili?
– Przed rozmową z panem rozmawiałem na ten temat z bratem. Nie mogliśmy sobie przypomnieć, czy to kwota to 3 400 zł czy 4 300 zł. Dla rodziców była to co miesiąc jakby druga pensja. Mama jako nauczycielka zarabiała coś koło tysiąca złotych. Ojciec w piekarni jakieś 2,5 tysiąca.
– Ile pokoi zajmowali państwo Antczakowie?
– Całe piętro. Pan Jerzy miał pokój z balkonem, od strony rynku. Pani Jadwiga pokój od strony podwórka. A trzeci pokój służył im do prób. Mieszkali u nas jakieś dwa i pół roku.
Choć czasami też na dłużej wyjeżdżali, nawet na kilka miesięcy, bo kręcili też zdjęcia w Krakowie. Pokoje cały czas na nich czekały. Z wyjątkiem tego pokoju do prób, z którego pod ich nieobecność mogliśmy korzystać. Pamiętam, że leżało tam dużo takich bardzo grubych
plików zszytych kartek. To był scenopis, w którym każda scena filmu była szczegółowo opisana.
– Próby odbywały się w tym pokoju?
– Tak, przychodził między innymi pan Jerzy Bińczycki, który grał rolę Bogumiła Niechcica. Jak te próby wyglądały, to nie wiem, bo aktorom nie można było przeszkadzać.
Filmowy dworek
– Miał pan okazję zagrać w „Nocach i dniach”?
– Przez kilka dni pracowałem jako statysta w scenie przy żniwach i w scenie przy budowie czworaków.
– Jak wyglądała praca statysty na planie?
– Dostawało się ubranie, kapelusz. Miejsce z ubraniami znajdowało się w centrum Seroczyna, w dużym budynku, który dziś już nie istnieje. Podobno gościł w nim jeszcze Napoleon.
– W seroczyńskiej karczmie? Jerzy Antczak w swoich wspomnieniach pisze, że zaplecze i garderoba dla filmu znajdowała się w pałacu Wernerów.
– Może tam była garderoba dla aktorów. Mam wrażenie, że my, statyści, przebieraliśmy się w budynku dawnej karczmy. Stał tam, gdzie dzisiaj jest rondo w Seroczynie.
– A sama praca na planie?
– Pamiętam, że głównie leżałem na polu, na snopkach. Co jakiś czas, gdzieś raz na pół godziny, padało hasło: Wstawać, kręcimy. Wrzuciło się dwa, trzy snopki na wóz. Wóz przejeżdżał parę metrów i snopki się zdejmowało. A potem znowu można było leżeć. Bardzo się wtedy opaliłem. Robić nie trzeba było wiele. A dostawało się dniówkę – 100 złotych. Dla ucznia to były wtedy dobre pieniądze.
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i e-wydaniu (kup teraz) TS.
@Pisiorek 2022-10-16 18:35
W roku 1975 nie było PIT, więc zarobki netto i brutto to było to samo.
1111111
Co kogo interesuje, że 50 lat temu nakręcili jakiś film? Gmina Wodynie ciągle o tym opowiada na lewo i prawo. Mi by się nie chciało nawet tego filmu obejrzeć. A co dopiero pojechać do jakiejś gminy, bo nakręcili w niej film. W Warszawie codziennie kręcą filmy i nie z tego powodu do niej jeżdżę.
Do 1111111
Rozumiem, że możemy a nawet lubimy bardzo różne filmy.Prosze jednak przeczytaj “Noce i Dnie”” jeśli mało raz to może dwa razy a potem obejrzyj film.To widzowie -20 milionów potwierdzają wartość tej produkcji.Chętnie obejrzę jakiś teraźniejszy polski film , który zgromadzi widownię chociaż 10 milionów.”