REKLAMA
-0.1 C
Siedlce
Reklama

Przejdziem Gobi, przejdziem Tybet

Obejrzałem „Niepokonanych” Petera Weira i, niestety, znowu muszę zadąć w patriotyczną dudkę. A na dodatek zacytować fragment wiersza Zbigniewa Herberta. Tak, tak, tego właśnie budzącego grozę wiersza, w którym mowa o „zdradzonych o świcie”. Cytat brzmi: „bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny / w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy” i mógłby być mottem „Niepokonanych”. Na równi ze straceńczym wyimkiem „Warszawianki”:„Kto przeżyje, wolnym będzie. Kto umiera, wolny już”.

To, że obcokrajowiec robi film, w którym jednym z głównych bohaterów jest Polak, to nie jest takie dziwne. Mieliśmy już kilka takich filmów. Nieco rzadziej zdarza się, by Polak był w takim zagranicznym filmie bohaterem pozytywnym. Szczęśliwie, akurat tak się zdarzyło. Jeśli reżyser takiego filmu nie ulega popularnym wśród zachodnich intelektualistów lewackim sentymentom, można mówić o wydarzeniu. Gdy film reżyseruje Australijczyk, trzeba uznać to za cud, bo Australijczycy zazwyczaj niewiele o nas wiedzą. Jeśli ten Australijczyk nazywa się Peter Weir i mówi, że jest naszą, polską historią zachwycony – to znaczy, że trzeba się pilnować, żeby się nam w głowach nie poprzewracało. Peter Weir to przecież nie tylko twórca legendarnego, onirycznego „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, także reżyser pełnego buntu „Stowarzyszenia Umarłych Poetów” oraz filmu „Truman Show”, opowieści o ucieczce ze świata mistyfikacji i kłamstwa w stronę wolności. Obrazy te wiąże z „Niepokonanymi” wspólna nić buntu i odwagi. Leć, nasz orle, w górnym pędzie…

Kto w „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów” kibicował ekscentrycznemu profesorowi Johnowi Keatingowi (genialna rola Robina Williamsa), starającemu się odmienić skostniałą, elitarną szkołę, kto trzymał kciuki za Trumana (Jim Carrey, który przestał być wesołkiem) od urodzenia uwięzionego w telewizyjnym show, ten zachwyci się „Niepokonanymi”. Historia o uciekinierach z gułagu, którzy prowadzeni przez Polaka Janusza, uciekają przez Syberię, pustynię Gobi i Tybet do Indii, to pochwała ludzkiego ducha. Film oparty jest na faktach, ale bądźmy szczerzy, takie rzeczy – przejść na piechotę tysiące kilometrów, w morderczych warunkach, żywiąc się tym, co znajdzie się po drodze – takie rzeczy normalnie się nie zdarzają. Tym bardziej godne są podziwu. Duchowym paliwem tej straceńczej wędrówki są nasze narodowe przywary, zgubne cechy Polaków od wieków ganione przez oświeconych publicystów – wrodzona przekora, niechęć do zginania karku, niepodległy wolnościowy duch. Buntownicy Polacy, oj, buntownicy…

Człowiek sowiecki (świetna rola Collina Farrella) tatuuje sobie na piersi podobizny Lenina i Stalina, bo choć siedzi w łagrze, święcie wierzy, że Stalin to wielki człowiek. W wolnym świecie nie ma czego szukać, więc zatrzyma się na granicy imperium.
 Polak, przekraczając granicę, ironicznie podziękuje Rosji za gościnność i czmychnie do Mongolii. Polski komunista? Trudno o bardziej dziwaczne zwierzę. Nawet Stalin wiedział, że komunizm pasuje do Polaków jak siodło do krowy.
Peter Weir też to dostrzegł. Zrobił o nas ładny film. Film o naszej wolności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Autostrada A2 nieprzejezdna w kierunku Warszawy (aktualizacja)

Tuż za węzłem Groszki w kierunku Warszawy przewróciła się ciężarówka.

Ruszyła Autostrada A2

Dopiero została udrożniona autostrada A2 po wypadku. Po wypadku spowodowanym...

Wypadek na peronie kolejowym. 45-latek nie przeżył

23 grudnia na peronie kolejowym w Sulejówku doszło do...

Pożar domu w Broszkowie

Dzisiaj w Broszkowie doszło do pożaru domu jednorodzinnego. - Jest...

Łosice: Mieszkańcy donieśli na proboszcza

Mieszkańcy Łosic powiadomili nadzór budowlany o nielegalnej przybudówce przy...

Policja zatrzymała skazaną za oszustwo 20-latkę

20-letnia mieszkanka powiatu sokołowskiego była poszukiwana przez Sąd Rejonowy...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje