W ubieglym roku proboszcz parafii w Debem Wielkim wystapil do wladz gminy z prosba
o wydanie pozwolenia na wyciecie drzew z cmentarza parafialnego i terenu przykoscielnego. Zostal wówczas poinformowany, ze o takie pozwolenie powinien sie ubiegac w siedleckiej delegaturze panstwowej sluzby konserwatorskiej. Nie otrzymal go.
Stanislaw Fiedorczuk, siedlecki konserwator zabytków, przyznaje, ze ostatnio do jego urzedu wplywa bardzo duzo podan z wielu parafii
z prosbami o pozwolenie na wyciecie drzew na cmentarzach. Najczesciej jednak takie prosby spotykaja sie
z decyzja odmowna.
Siedlecki konserwator zabytków nie widzial podstaw, by wydac ksiedzu w Debem pozwolenie na wyciecie drzew wokól kosciola. Te rosnace na placu przed kosciolem w Debem, jak informuje konserwator zabytków, byly w dosc dobrym stanie. Jak wszystkie stare drzewa,
wymagaly fachowych pielegnacyjnych ciec, zabiegów dendrologicznych. Utrzymanie drzewostanu w dobrej kondycji wiaze sie z nakladami finansowymi. Ksiadz postanowil wiec na wlasne ryzyko oczyscic teren przykoscielny z dwudziestu ogromnych kasztanowców. Wycinka zostala powiazana z planowana budowa nowego ogrodzenia wokól kosciola. Na te budowe ksiadz uzyskal pozwolenie od konserwatora zabytków.
Bardzo czesto ludzie na wycinanie starych drzew nie reaguja, totez sluzby konserwatorskie o wielu nielegalnych wycinkach czesto nie wiedza.
W Debem smutna „plaza”, jaka powstala po wycieciu kasztanowców przed kosciolem, zbulwersowala jednego z mieszkanców. Reakcja konserwatora byla natychmiastowa. W Debem odbyla sie wizja lokalna. Stwierdzono, ze ksiadz dopuscil sie nielegalnego wyciecia drzew. Za takie postepowanie groza surowe kary finansowe. W przypadku 20 kasztanowców oszacowano wstepnie wysokosc kary na ponad 800 tysiecy zlotych. Jednak kare finansowa naklada nie konserwator, ale, na jego wniosek, wójt gminy. Hanna Wodnicka, wójt gminy Debe, zna sprawe wycietych kasztanowców, ale nie chce niczego pochopnie robic, gdyz nie wie, czy ksiadz mial pozwolenie na wyciecie tych drzew. Sprawa wycinki jest dokladnie badana. Pani wójt twierdzi, iz docieraja do niej
z róznych zródel sprzeczne informacje. – Wiem, ze drzewa rosnace wokól kosciola zagrazaly bezpieczenstwu mieszkanców i murom swiatyni. Rozlegly system korzeniowy drzew zaczal juz siegac do melioracji wokól kosciola. Uwazam, ze wyciecie bylo uzasadnione, tym bardziej, ze ksiadz, budujac nowe ogrodzenie wokól kosciola, przesunie je tak, by
poszerzyla sie biegnaca obok droga
powiatowa. Posadzono takze nowe drzewa – wyjasnia wójt Wodnicka.
Kara, jaka za nielegalna wycinke drzew wladze gminy powinny nalozyc na obywateli lamiacych prawo, jest surowa. Ale pieniadze z nalozonych kar zasilaja budzet gminy. Wstepne szacunki mówia o ponad 800 tys. zlotych, o które w tym roku moze wzbogacic sie bardzo skromny budzet gminy. Moze to jednak doprowadzic do bankructwa parafie. Od kary mozna sie odwolywac. Jezeli droga odwolawcza okaze sie nieskuteczna, pieniadze trzeba wyegzekwowac. Z tym zas bywaja ogromne klopoty.
