Tragicznie zakonczyla sie klótnia malzenstwa z Lukowa. 45-letni
M.C. zmarl, a jego o cztery lata mlodsza zona oraz ich dwaj synowie trafili do lukowskiego szpitala. Stan kobiety jest bardzo ciezki.
Tragedia rozegrala sie wieczorem w niedziele 29 lutego przy ul. Zakolejnej. O awanturze w domu policje telefonicznie zawiadomil 17-letni syn panstwa C. Kiedy funkcjonariusze udali sie na miejsce, przed domem zobaczyli poparzona kobiete. Wezwali pogotowie. W tym samym momencie zauwazyli, ze
z domu wydobywa sie dym. Chwile pózniej zjawila sie straz pozarna.
– Strazacy przystapili do przeszukania pomieszczen i znalezli wewnatrz nieprzytomnego poparzonego mezczyzne, który mial rany klute klatki piersiowej – mówi rzecznik strazy pozarnej Szczepan Golawski. Mezczyzna mimo prób reanimacji zmarl. Jego zona w ciezkim stanie trafila na oddzial anestezjologii i intensywnej terapii SPZOZ w Lukowie. Oprócz oparzen zewnetrznych ma poparzenia ukladu oddechowego. Dwaj synowie: 17-latek i 5-latek trafili na oddzial dzieciecy. Mlodszy ma poparzona reke.
Policja prowadzi sledztwo, które ma ustalic, co bylo przyczyna tragedii.