REKLAMA
-0.2 C
Siedlce
Reklama

Wstyd

Dobrze pamiętam, gdy do starej księgarni „Świt”, gdzie często zachodziłem, wszedł starszy, dystyngowany pan, który zamykając drzwi zdjął kapelusz i patrząc na mnie (jedynego klienta w nakryciu głowy), powiedział: „Trzeba zdjąć czapkę, gdy wchodzi się do świątyni mądrości”. Moja pilotka natychmiast powędrowała do kieszeni. I tak mi zostało do dziś…

Miałem to szczęście, że wzrastałem w czasie, gdy wokół mnie żyło jeszcze wielu ludzi wywodzących się z przedwojennej inteligencji. A była to sfera, do której przynależność wyznaczało nie tylko wykształcenie i zawód, ale także oczytanie, sprawność intelektualna, wrażliwość na sztukę oraz przestrzeganie kanonu zasad zachowania. Miałem to szczęście, że kilka takich osób odwiedzałem, rozmawiałem, słuchałem, patrzyłem i – mimowolnie oraz pouczany – uczyłem się dobrych nawyków.

Dziś młodzian, czy dziewoja z „kindersztubą” to rzadkość. Z jednej strony jest to wynik prymitywnie, bo dosłownie pojmowanego hasła epoki: „Róbta, co chceta!”. Z drugiej, skutek obojętności dorosłych na pleniące się chamstwo, a przede wszystkim rodziców nie zdolnych do wpojenia dzieciom minimum obyczajności. Te zaś – co widać i słychać – wzrastają w przeświadczeniu, że nie ma żadnych zasad, a jeśli nawet są jakieś, to ich nie dotyczą. Jest to – jak sądzę – pochodna powszechnej u nas tendencji do surowości ocen wobec zachowań innych i pobłażliwości wobec samych siebie.   

Stara prawda głosi, że nikt nie rodzi się zły ani dobry – staje się jednym lub drugim w trakcie życia. Podobnie rzecz się ma z prostactwem; ono nie jest stanem „zadanym” z racji urodzenia. Prostactwo przyswaja się wzrastając w jego otoczeniu, ale można z niego wyjść, jeśli się bardzo chce. I nie idzie o jakąś bezdusznośc w przestrzeganiu etykiety, lecz o realną kulturę bycia. O posiadanie tzw. klasy w wymiarze minimum.
 A minimum klasy manifestuje się choćby tym, że nie idzie się na seans filmowy, a tym bardziej spektakl teatralny z kubkiem „Coli”, kartonem prażonej kukurydzy, czy torbyśnią innego śmieciowego żarełka. Na miłość Boską, kino, czy teatr, to nie to samo, co dworzec, gdzie nikogo nie razi widok pasażerów pojadających gdziekolwiek!  

Ten zgryźliwy felieton dedykuję widzom – prostakom, którzy przynieśli ze sobą „zakąskę” na jedno z przedstawień „Klimakterium” inaugurującego działalność siedleckiej Nowej Sceny Teatralnej. Owszem, byli oni w mniejszości, ale jednak byli i bardzo rzucali się w oczy… Jestem pasjonatem teatru i często odwiedzam teatry w ościennych miastach, ale w żadnym nie widziałem tego, co w Siedlcach. Wstyd!
Boxer

18 KOMENTARZE
  1. O eksterminacji “polskich brudnych świń”…
    “Oni” Szanowny Mnichu, to tacy sami mieszkańcy Siedlec, jak może i Ty. To też obywatele Polski. Tylko mieli wielkiego pecha urodzić się i żyć w czasach, gdy inni “oni” postanowili sobie poszerzyć przestrzeń życiową, eliminując tych pierwszych “onych” ze świata. Plan w pełni się nie powiódł i teraz taka przykrość może nas, wielkich panów na Siedlcach spotkać… Potomkowie “onych” przyjadą i “zabiorą nam jakiś dom lub szkołę”, z których kilkadziesiąt lat temu prawowitych właścicieli poprowadzono w ostatnią drogę. Do getta, albo do Treblinki.
    Ach, jakaż to szkoda, że misterny plan tych drugich “onych” się nie powiódł w pełni! Prawda? Nie miałby już kto du… zawracać ubieganiem się o zwrot czegokolwiek…
    Przypomnę Ci tylko Mnichu, że kolejnymi, po polskich obywatelach narodowości żydowskiej, do całkowitej likwidacji mieli być przeznaczeni Polacy. I byli. Mogła II wojna potrwać jeszcze z 4 – 6 lat i dziś być może ci, co sobie przestrzeń życiową poszerzali, wkurzaliby się jak Ty, ża jacyś potomkowie “polskich brudnych świń” przyjeżdżają z antypodów odbierać im “ich domy albo szkoły”.
    Od takiego pomyślunku to chyba głowa Cię mocno boli, co?

  2. do mnicha
    po pierwsze – nie brudźmy, wtedy nie będzie kłopotu z tym, kto, co i dlaczego ma sprzątać; po drugie – dlaczego “oni” mają nie przyjeżdżać do Siedlec? – tu żyli ich dziadkowie, pradziadkowie; po co przyjeżdżają? – a po co ludzie rysują swoje drzewa genealogiczne? – żeby poznać swoją historię, swoje korzenie; Żydzi, którzy tu przyjechali 23 kwietnia, zamiast domu swoich dziadków, pod adresem, który dostali od rodziców, znaleźli… bruk; a nawet gdyby znaleźli dom lub szkołę, to co? wzięliby je na plecy, zabrali i powieźli do Izraela? jeżeli były ich – to mają do nich prawo… czy wszyscy z niego korzystają? – nie, tak samo jak np. nie wszyscy Polacy to alkoholicy

  3. krystyna
    chyba jestes mlody bardzo mlody .jechalam audobusem na Wszystkich Świetych bardzo starszy pan swiadek smierci Żydow opwiadal o tym byl to Polak mowil to ze lzami w oczach i niewazne kto, Żyd, Polak zginęli w okrutny sposob i nalezy sie szcunek – tu zyli ty byli groby trzeba szanowac tobie chyba najmniej zabrali i raczej nie zabiora troche pokory mlody czlowieku……

  4. Nie czyń drugiemu…
    Myśmy też swoje domy i groby pozostawiliśmy. Jeżeli oczekujemy od innych, aby nie zamieniali naszych cmentarzy w wysypiska śmieci, nie czyńmy tego drugim.

  5. Gminy żydowskie
    Gminy żydowskie nie są zainteresowane kirkutami, bo to deficytowy biznes. Wolą zajmować się domami, działkami i innymi nieruchomościami na których mogą zarobić. Jest to tzw. holocaust biznes.

  6. do autora wyrzuconego komentarza
    Uprzejmie informuję, że komentarz do tego tekstu, przysłany z Warszawy 21.01.2010 o godz. 21:46:06 został usunięty przez administratora portalu.

  7. do Boxera
    Masz dużo racji ale nie przesadzaj , gdyby w teatrze nie handlowano dla większego zysku to nie sądzę, że ktoś przynosiłby siaty jedzenia , kultura bycia to jedno a życie człowieku to KASA . nie popieram złego ale nie bądźmy tacy pażerni na grosz. A w dzisiejszych teatrach inteligencji tez nie pośledzisz a gdzie elegancki strój – podkoszulek ,nagie ramiona, adidasy ,dżinsy -epoka całkiem zakręcona tylko w jaką stronę to nie sposób określić.

  8. Widzowi
    No więc “życie to nie KASA”… Kasa to tylko dodatek do życia, a nie jego cel, czy sens. Bywam w teatrach warszawskich i lubelskich dwa – trzy razy w miesiącu i nie widuję tak “turkuciów podjadków”, a “dżinsowcy” stanowią wyjątek wyjątku. Myślę, że moja siedlecka konstatacja za powód ma to, że pzreważającą część widzów stanowili prcownicy różnych firm, które kupiły bilet w ramach akcji socjalnej – i ludziska pociągnęli na spektakl. Jak mawia stare przysłowie brytyjskie frak dobrze leży w trzecim pokoleniu… Klasy nie nabywa się na studiach, a tym bardziej w pracy. Jej trzeba nabyć, co czasem wymaga pewnego samozaparcia i narażenia się na “dziwne” spojrzenia tych, co dobre maniery biorą za dziwactwo, bo ich ani znają, ani rozumieją koiecznośc ich przestrzegania.

  9. Skąd wziąć tę kulturę
    Zgadzam się z opinią Boxera. Jestem dosyć częstym uczestnikiem i widzem różnych spektakli. W czasach, kiedy sam byłem uczniem szkoły średniej, obserwowałem dziwne zjawiska edukacji kulturalnej uczniów. Przytoczę jeden przykład, najbardziej wg mnie zadziwiający. Podczas spektaklu “Odprawa posłów greckich” w jednym z warszawskich teatrów, padła kwestia:”Skąd przybywacie posłowie?” na to uczniowie, już trochę podpici, odpowiedzieli:” Z…( tu padła nazwa miejscowości). Potem było tylko gorzej, pod nogami turlały się butelki i opakowania po jedzeniu, głośne, radosne okrzyki. Obecnie ci ludzie są dorośli, równiez mają swoje dzieci, które uczestniczą w tzw. życiu kulturalnym. Więc “Skąd masz przyjść kulturo???”

  10. do Boxera
    Kim jesteś i gdzie pracujesz ,ze tak wypowiadasz się o pracownikach, wstydzę się za ciebie , jak możesz tak pisać o społeczeństwie .Za jednostki nie odpowiadają wszyscy . A co do korzeni to każdy coś ma z chłopa i chawła im bo co byś jadł nie koniecznie w kinie ale na co dzień.Sory ale to naprawdę to bardzo brzydkie pisać tak o ludziach.

  11. ………………………….do Boxer-a !
    Booxxxeeerr, gdzie Ty żyjesz człeniu, jeżeli chodzi o teatr to w zupełności się z Tobą zgadzam, nie należy w teatrze mielić jęzorem prażonej kukurydzy i odkręcać co 3min zgazowanej coli, jednak chciałbym Ci zaznaczyć iż jestem częstym uczestnikiem widzem warszawskich scen teatralnych i co teatr to obyczaj, w dzisiejszych czasach jest to lwia część dochodów dla organizatora, tzn. ze sprzedaży przy wejściu na scenę właśnie wspomnianego przez Ciebie żarełka. Wiadomo że w Narodowym na Hamlecie nie zasuniesz melodyjki zgazowanej coli wydobywanej z zakręconej butelczyny, ale już w Komedii w luźnym klimacie co drugi widz trzyma kawkę, napój czy batonika. Proponować by się chciało takim ludziom dwa w jednym, czyli np. Sabat u Potockiej, niestety antidotum na to nie ma, skoro obsługa teatru stoi w wejściu na salę i nakłania do kupowania wyrobów spożywczych, ulotek, gazetek i płytek to nie ma co wymagać że w pierwszym akcie obowiązywać będzie skupienie i cisza jak makiem zasiał. co do kinowych seansów: właśnie wczoraj byłem na Weekendzie w naszym siedleckim kinie, kolejka do punktu gastronomicznego ogromna, niestety musialem również odstać swoje w celu zakupienia szamki na film, człowiekowi jak chce się pić czy ćlamać to i skupić się na treści ciężko, po drobnej degustacji zacząłem obliczać dochód z owej szamki, 400 biletów sprzedanych, niech 150 osób zakupi jeden napój po 5 zł a 70 osób popcorn za 8zł da nam to kwotę przekraczająca 1300zł, zakładając iż marża nałożona na colę to 70% a na popcorn 800% to łatwo wyliczyć dochód wynoszący plus minus 1000pln, jak sądzę wystarczy ta kwota na pokrycie kosztów obsługi na całą zmianę. Wracając do KULTURY, również jestem zwolennikiem dobrego wychowania i mając nieco ponad 30-tke pamiętam jeszcze czasy gdy na naszych lekcjach łamały się na dłoniach drewniane 30 centymetrowe linijki, gdy za brak zmiany obuwia chodziło się na dywanik do dyrektorki albo gdy wsiadając do autobusu i nie ustępując miejsca starszej siwej Pani mozna było zostać zlinczowanym przez współpasażerów rozklekotanego jelcza, jednak były to dobre czasy, człowiek niczego się nie bał, w szkole można było zostawić plecak pod klasą nawet od 8 do 17 i nikt nawet nie dotknął zguby, czasy pachnące chlebem prosto z piekarni sprzedawanym na długiej przerwie na ćwiartki popijanego czerwoną oranżadą od Czwarnoga, i tętniące życiem szkolne boiska od świtu do czarnej nocy. Pięknie było. Boxerze, czasy się jednak szybko zmieniają, nie ma już w szkole kaligrafi i nie ma już na lekcjach

    Brzechwy, Miłosza i Słowackiego, dziecko już nie cieszy się z banana i czekolady Wedla pod choinką, a jak nie ma wypasionego multimedialnego telefonu i nie nosi niezdzieralnych Wranglerów to poprostu czy nam się to podoba czy nie, najzwyklej odstaje od rówieśników na szkolnej przerwie, i czy to się Nam podoba czy nie, nikt z nas nie chce aby nasze dziecko było obiektem kpin i docinek i kupujemy te dobra techniki i cywilizacji, bo chyba i ty również nie wsadziłyś dziciakowi np. Nokii 3300 w kieszeń i nie puściłbyć dziciaka z dinozaurem do szkoły, kiedyś też były taśmowe Grundigi i kasetowe Kasprzaki, zegarki z melodyjkami i Sofiksy na nogach z Łukbutu, …i było pięknie!

  12. Fat Foodsowi
    Czy czasy zwalniają ludzi od zachowań, zgodnych z kanonem zasad dobrego zachowania? Czy widziałeś, żeby Królowa Elżbieta żuła gumę publicznie? Nie, a wiesz dlaczego? Bo jest damą… Nie czasy, a mentalność i utrwalone nawyki decydują o zachowaniu ludzi. To, że postępuje totalne, przepraszam, chamienie, bynajmniej nie powinien zachęcać do włączania się w ten proces… I tyle…

  13. Człekowi
    Nie twierdzę, że tylko w Anglii mają dore wychowanie – to był tylko przykład. Równie dobrze mógłbym przywołać księcia Monako. (Nie byłam ani w Anglii, ani w Monako). A gumy nigdy nie żuję na ulicy – obrzydził mi to widok międlących gumę szczęk Rodaków. To paskudny widok i jeszcze bardzije paskudy zwyczaj… I choć jestem z polskich chłopów – nie angielskich grafów, to uważam, że żucie publiczne żucie gumy jest fo pas. Nes pa?

  14. dziwaczne tłumaczenie
    Dziwi mnie niezmiernie tłumaczenie na zasadzie – dlaczego ludzie z kina, teatru robią biesiady? Dlatego, że im się sprzedaje. To, że teatrach czy kinach sprzedawany jest popcorn, cola nie oznacza, że trzeba to kupić. No chyba, że w niektórych przybytkach kultury(?) jest on wciskany na siłę. Tym się różni człowiek wychowany od prostaka, że po prostu nie kupuje tych śmieci i nie miele podczas projekcji lub przedstawienia.
    Tłumaczenie, że kiedyś było lepiej, bo kulturalniej też jest bez sensu, ponieważ rzec by można, że jeszcze wcześniej było jeszcze kulturalniej, etc. etc. etc.
    Problemem współczesnych ludzi jest to, że zewsząd bombardowani są informacjami, przekazami, reklamami, nakazami. Młody człowiek nie jest w stanie w takim natłoku sam wybrać co jest dobre a co złe, co przystoi a co nie. Do tego potrzebne jest wychowanie w wartościach. A to już powinność rodziców, którzy najczęściej sami nie potrafią się odnaleźć w tak szybko zmieniającym się świecie i odpowiedzialność za ukształtowanie dziecka zrzucają na otoczenie.
    Babcia do dziś mówi mi wprost jakie wartości są najważniejsze, czym się kierować. Może to jest recepta na kulturę? Nazywać rzeczy po imieniu?
    A gdzie jest i czym się charakteryzuje współczesna “Inteligencja”? Odpowiedź na to pytanie chętnie przeczytałbym w kolejnym felietonie Boxera. Pozdrawiam

  15. M -owi
    I o to chodzi! Prostak nie wie, jak się zachować i zachowuje sie byle jak. Wczoraj byłem na kolejnym spektaklu siedleckim CKiS i znowu widziałem damy i kawalerów z kubkami kawy, butelkami coli i “czipsami” w garściach. Jak nic zabrakało i babci, która potrafiłaby wnukom przekazać abc dobrego wychowania.

    A co do odniesienia się do cech i kondycji inteligencji, to bez wątpienia się tym zajmę, bo wielce mnie upadek idący ku zanikowi tego środowiska. Pozdrawiam!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Ruszyła Autostrada A2

Dopiero została udrożniona autostrada A2 po wypadku. Po wypadku spowodowanym...

Wypadek na peronie kolejowym. 45-latek nie przeżył

23 grudnia na peronie kolejowym w Sulejówku doszło do...

Śmiertelny wypadek w miejscowości Sionna! Droga nieprzejezdna! (aktualizacja)

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło kilkadziesiąt minut temu...

Pożar domu w Broszkowie

Dzisiaj w Broszkowie doszło do pożaru domu jednorodzinnego. - Jest...

Na Zalewie Karczunek trwają poszukiwania mężczyzny (aktualizacja)

W Kałuszynie na Zalewie Karczunek strażacy poszukują mężczyzny, który...

Biskup siedlecki zdecydował o zmianach personalnych w parafiach

Diecezja siedlecka właśnie opublikowała listę zmian personalnych w parafiach, które wejdą w życie 1 lipca.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje