Czytelnicy „TS” kilka razy mogli przeczytac na naszych lamach krótkie informacje o kolejnych sukcesach w równoleglych wyscigach samochodowych na dystansie cwierc mili 23-letniego Marcina Pludowskiego ze Stoku Lackiego. Startuje on na Hondzie Civic 1,5 turbo w klasie miniplus.
W ciagu sezonu rozgrywane sa dwa cykle zawodów – jeden w ramach mistrzostw kraju, drugi o Puchar Polski PZM.
– Od dluzszego czasu interesowalem sie sportem motorowym i samochodowym – mówi Marcin. – W ubieglym roku sam postanowilem spróbowac sil. Wybralem wyscigi równolegle, gdyz na starcie tych zawodów nie ma tak duzych obwarowan regulaminowych, jak przy rozgrywaniu innych konkurencji. Praktycznie mozna w nich wystartowac niemalze prosto z ulicy.
W przeciwienstwie do innych sportów motorowo-samochodowych, wyscigi równolegle sa konkurencja bardzo bezpieczna. Kolizje podczas rywalizacji zdarzaja sie niezwykle rzadko. Nie ma tez specjalnych wymogów technicznych. Zdaniem Marcina Pludowskiego, w wyscigach równoleglych mozna wystartowac nawet na dosc przecietnym aucie. Z drugiej jednak strony kierowca podkresla, ze sukces przede wszystkim zalezy od przygotowania samochodu. Okreslenie przede wszystkim wydaje sie byc jednak oznaka wielkiej skromnosci zawodnika ze Stoku Lackiego. Kierowca bez refleksu i odrobiny ,,iskry bozej” nie ma czego szukac na torze wyscigowym. Rywalizacja trwa okolo 10 sekund (w Polsce jeszcze nikomu nie udalo sie zejsc ponizej tej granicy). O miejscach decyduja ulamki sekund.
Marcin Pludowski: – Na starcie jest tak zwana choinka, czyli swiatlo czerwone, trzy zólte i zielone oznaczajace start. Od sygnalu startu do reakcji kierowcy mija okolo pól sekundy. Sa tacy, którzy potrafia ruszyc po jednej tysiecznej czesci sekundy, ale jest to typowe wstrzelenie sie. Trzeba miec duzego farta, zeby nie popelnic falstartu.
W tym roku Marcin poprawil swój czas, w porównaniu do ubieglorocznych startów, o dwie sekundy. Przesunal sie tez z czwartego miejsca na druga pozycje w ogólnej klasyfikacji. Do zawodów przygotowuje sie sam. Jezdzi zreszta na swoim prywatnym aucie.
Marcin Pludowski: – Mama czasem narzeka, ze niszcze samochód, ale ja jej zawsze tlumacze, ze lepiej sie scigac, niz wydawac pieniadze na papierosy, alkohol czy jeszcze grozniejsze uzywki. Pomogly mi juz siedleckie firmy Neptun i Arcon. Nasza rywalizacja wzbudza coraz wieksze zainteresowanie widzów. Na zawodach w Modlinie, na przyklad, bylo okolo 20 tysiecy widzów. Rzadko kiedy w Polsce nawet mecze pilkarskie maja taka publike.
Idolem zawodnika spod Siedlec jest Krzysztof Holowczyc. Ceni go nie tylko za umiejetnosci sportowe, ale takze za medialnosc. Nie ukrywa, ze gdyby znalazl sie odpowiedni sponsor i promotor, spróbowalby swoich sil takze w rajdach samochodowych, a moze nawet w… Formule 1. To sa oczywiscie odlegle marzenia. Na razie M. Pludowski koncentruje swoja uwage na wyscigach równoleglych. Duze zainteresowanie tymi wyscigami nie przeklada sie jeszcze na wymierne korzysci dla zawodników. Cala smietanke, czyli zyski, spijaja organizatorzy imprez, którzy pilnie strzega tajemnic finansowych i narzekaja na …mizerne dochody. Jesli sie jednak pomnozy 20 tysiecy biletów po 30 zlotych, to ta mizeria jest chyba tylko wyimaginowanym parawanem skrywajacym rzeczywistosc. Wczesniej czy pózniej sytuacja musi ulec zmianie. Jesli dyscyplina nadal bedzie sie dynamicznie rozwijac, pojawia sie powazni sponsorzy i fachowcy od reklamy. Gdy czolowi zawodnicy stana sie bardziej popularni, to ekipy startujace beda dyktowac swoje warunki. To jednak przyszlosc. W tej chwili Marcin marzy o kolejnych sponsorach. Sa szanse, ze jego marzenia zostana spelnione, o czym nie omieszkamy napisac na lamach „TS”.
1/4mili
pozdro marcin i pozdro od mojej mamy która uczyla ciematmy