Nie bylo tytulomanii i wyliczanek, kto jest kim, jak wysoko zaszedl, jak znane ma nazwisko. Powodem do dumy byli wszyscy, którzy zjawili sie na V Zjezdzie Absolwentów Królówki.
– Wszyscy jestescie dla nas wazni! – podkreslali Anna Sochacka, dyrektorka Królówki i Witold Jaszczuk prowadzacy spotkanie.
I pewnie dlatego bylo sentymentalnie, swojsko i radosnie. Kazdemu spotkaniu towarzyszyly wesole okrzyki – zdziwienia, ze przybylo nam tyle kilogramów: zachwytu, ze trzymamy sie tak dobrze i zwyklej dzikiej radosci, ze po tylu latach… jestesmy razem. Choc przez jeden dzien.
Baska miala fajny biust…
– … A Kaska taki ma dopiero teraz – stwierdzil Macius i dywagowal, jak potoczyloby sie jego zycie, gdyby kasiny biuscik ciut wczesniej zwrócil jego uwage.
Ela nie ma juz warkocza, ma za to dwa fakultety, piekne madre oczy i szuka pracy. Jest dama. Spokojna, dumna i zyczliwa jak zawsze dla wszystkich. Iwona zostala wlasnie pulkownikowa, ale wrózymy jej mezowi generalskie gwiazdki. Iwona ma dzis figure i urode modelki. Lata sportu zrobily swoje. Kasienka pokazuje blizne po niedawnej operacji i zaznacza, ze nie chce o tym mówic. Bo po prostu wszystko ma byc dobrze. Na los nie ma przeciez sprawdzonego sposobu. Oczy Beaty przykuwaja uwage skrywana zaduma i rozwaznym analizowaniem wszystkiego, co widzi. Zawsze skora do smiechu, dzis tez dotrzymuje nam kroku w dowcipach i wspominaniu anegdot. Ale wiemy, ze mysli o swym ukochanym synku. Takim bezbronnym, zdanym na jej pomoc i bezgraniczna milosc. Zaraz po zjezdzie jedzie z nim na kolejne badania i zabiegi. Kazdy z nas chce ja przytulic i powiedziec, ze jest taka dzielna i piekna. Ale nie mówimy nic. Wystarczy, ze jestesmy razem, blisko. Blizniaczki nic sie nie zmienily. Oczywiscie przywitalysmy Joanne: czesc Iwona! Ala nie idzie z nami na bal. Trzyma sie dzielnie, ale smierc jej meza poruszyla nas wszystkich. Nie obarcza nas swym bólem, jak zawsze niezalezna i silna.
V Zjazd Absolwentów Królówki mial wyjatkowa oprawe. Odbyl sie w stulecie szkoly! Absolwenci, którzy po latach zobaczyli, jak piekna jest dzis królówka, wzruszyli sie do lez.
– Kto z was powie o niej ,,buda’’? – pytal Witold Jaszczuk. – Nikt! Wrócicie do domu i powiecie z duma: to moja szkola.
Na zjazd przyjechalo 800 osób. Kazdy z absolwentów otrzymal pamiatkowa ksiazke i statuetke sw. królowej Jadwigi, patronki szkoly. Mirka Postrzygacz przygotowala blyskawiczna podróz w przeszlosc: na archiwalnych zdjeciach ogladalismy uczniów, nauczycieli, klasy sprzed lat! Cos sciskalo nas w gardle. Atmosfere rozluznila komenda; korony na glowe! Kazdy absolwent przystroil skron zlota papierowa korona i dumnie wypieci odspiewalismy hymn szkoly. Tego sie nie zapomni nigdy. A potem… bal w najlepszej restauracji w regionie: u Janusza! No co tu duzo mówic. Bylo extra! Tyle pieknych dziewczyn w jednym miejscu, tylu wspanialych chlopaków. Na sali zabraklo tylko absolwentek z lat przedwojennych, ale nasze kochane kolezanki byly po prostu zbyt skromne i taktownie zostawily mlodziez z jej szalenstwami na balowej sali. Matura 1933, matura 1938… i matura 2001.
– Kolezanki i koledzy! – zaapelowala absolwentka rocznik przedwojenny. – Wrzucmy do skarbonki, kto co moze, zeby Królówka miala tablice profesorów. Naszych belfrów, których pamietamy i wspominamy.
– Uff! Ciesze sie, ze to inicjatywa oddolna – stwierdzila Anna Sochacka. – Bo my juz tyle zebralismy, ze nie mialabym sumienia prosic jeszcze o to.
Spotkamy sie znowu za 5 lat. Podczas tego zjazdu przed szkola zasadzono dwa piekne deby. Na pewno nabiora masy i dostojenstwa. A my dalej bedziemy piekni i mlodzi.