Zyczeniu przewazajacej czesci mieszkanców gminy Sadowne stalo sie zadosc. Zakonczyl sie pólroczny konflikt pomiedzy wójtem, Zdzislawem Traczem a przewodniczacym Rady Gminy, Jerzym Krzysztofem Wycechem. Gdy 21 pazdziernika obaj panowie podali sobie rece, uczestnicy sesji Rady Gminy nagrodzili ich spontanicznymi oklaskami.
Sprawa oparla sie o sad, a w sierpniu o malo nie zakonczyla sie odwolaniem przewodniczacego Rady Gminy. Zabraklo do tego zaledwie jednego glosu. Podczas spotkania przed sadem w Wegrowie zawarto jednak ugode. Na pazdziernikowej sesji Rady Gminy wójt Zdzislaw Tracz przeprosil Jerzego K. Wycecha za – jak to okreslil – „wystepek”, który mial miejsce 18 maja br. na nadzwyczajnej sesji Rady Gminy. Odczytal wtedy, dostarczona mu anonimowo kopie wyroku Sadu Rejonowego w Wegrowie dotyczaca osoby przewodniczacego Rady Gminy w Sadownem.
Jak wynika z orzeczenia sadu, jesienia 2000 r. Jerzy Krzysztof Wycech zostal przylapany na polowie ryb, nie bedac uprawnionym do rybactwa, czyli, mówiac w skrócie, na klusownictwie. Po rozpoznaniu sprawy, jesienia 2002 r. Sad Rejonowy w Wegrowie zdecydowal sie warunkowo umorzyc postepowanie karne, wyznaczajac dwuletni okres próby. Zobowiazal równiez oskarzonego do zaplacenia 400 zl na rzecz jednej ze szkól oraz obciazyl oskarzonego kosztami postepowania sadowego. Kilka miesiecy pózniej Sad Okregowy w Siedlcach, rozpoznajacy apelacje, wyrok ten utrzymal.
– Mysle, ze sprawa wójta i przewodniczacego nie powinna sie juz przewijac na lamach „Tygodnika Siedleckiego” – stwierdzil na pazdziernikowej sesji Jerzy Krzysztof Wycech. Jak mówil przewodniczacy Rady Gminy, zawarcie ugody pomiedzy nim a wójtem bylo w znacznej mierze spowodowane tym, ze zyczyla sobie tego spolecznosc gminy. Przestrzegl jednak, ze jezeli wójt czy inni mieszkancy gminy w dalszym ciagu beda mu dokuczac, bedzie zmuszony do podjecia innych kroków. Nie odmówil sobie równiez kilku uwag pod adresem Polskiego Zwiazku Wedkarskiego. Radzil, aby zajal sie swoja dzialalnoscia statutowa, zwlaszcza oczyszczaniem terenów nadbuzanskich ze smieci pozostawionych przez wedkarzy, a nie jego dzialalnoscia.
– Nie uwazam, ze pan Krzysztof byl przeciwko mnie, tylko ze próbowano nas sklócic – stwierdzil wójt, Zdzislaw Tracz.
W ramach zawartej przed wegrowskim sadem ugody wójt zobowiazal sie zwrócic przewodniczacemu poniesione przez niego koszty procesowe. W zamian przewodniczacy zrezygnowal z dochodzenia ewentualnych roszczen i pretensji. Istotnym warunkiem ugody byl fakt, iz relacja o przeprosinach powinna zostac opublikowana w „Tygodniku Siedleckim”.
W przeciwienstwie do kilku ostatnich sesji Rady Gminy w Sadownem, pazdziernikowe obrady przebiegaly juz w normalnej, roboczej atmosferze. Nie dochodzilo do spiec, które dezorganizowaly prace lokalnego samorzadu.