– Nie mogłam już dłużej patrzeć na to cierpienie zwierząt, jak owce padają – mówi czytelniczka.
Do tej pory przeżyło chyba sześć zwierząt. Te, którym się to udało, nie są pojone, nie mają co jeść. Owce są skrajnie zabiedzone. Nikt nie kontroluje stada. Zwierzęta same się kocą i potem, bez opieki, padają. Dramat zwierząt trwa od około roku.
Jak wynika z informacji przekazanej nam przez Czytelniczkę, tak jest w jednej ze wsi w powiecie siedleckim. Gehenna zwierząt odbywa się niemal na oczach całej miejscowości, bo gospodarstwo znajduje się wśród wielu innych zabudowań. Do tej pory nikt jednak nie interweniował.
– Jeszcze jakiś czas temu tym owcom od czasu do czasu podrzucano coś do jedzenia – mówi mieszkanka wsi. – Są one jednak zabiedzone, dosłownie sama skóra i kości. Owce chodzą samopas po podwórku, także w czasie zimy. To trwa ponad rok, a może nawet dłużej. Kiedy jedna się okociła, to jagnięta popadały. Gospodarz zabrał jedną owieczkę do domu, ale matka była uwiązana na podwórku. I tak ciągnęła za jagnięciem, że się powiesiła na tym powrozie.
Czytelniczka dodaje, że z gospodarzem nie bardzo da się rozmawiać.
– A ja na to cierpienie zwierząt nie mogę już patrzeć. Sama tego nie widziałam, ale ludzie mówią, że obora jest pełna gnoju i owce nie mogą w niej praktyczne przebywać.
Mieszkanka wsi postanowiła interweniować. Informację o cierpieniu zwierząt przekazała do powiatowego lekarza weterynarii w połowie lutego, kiedy zwierzęta stały na mrozie pod gołym niebem.
– Po około 3 tygodniach zauważyłam, że do gospodarstwa przyjechała inspekcja. Myślałam, że podejmą decyzję o odebraniu zwierząt właścicielowi i umieszczą je w odpowiednim miejscu. Wiem, że w takich sytuacjach to samorząd ma obowiązek zaopiekowania się zwierzętami. Byłam przekonana, że udręka owiec się wreszcie skończy…
Cały tekst przeczytacie w najnowszym papierowym i e-wydaniu (KUP TERAZ) Tygodnika Siedleckiego (nr 19).
KOSZMAR
To trzeba zgłosić do DIOZ-Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt lub do Pogotowia dla zwierząt >>>>>>>>>>>>>>>>>
tajemnica
Proszę podać jaka to wieś?
Smutne ALE prawdziwe
A płaczu katowanego Kamila nikt nie słyszał!!!
To gdzie byli sąsiedzi !!!
Cały blok powinien trafić od SĄD !!!!
Widzieli to i to
Ludzie wszystko widzą tylko mają to gdzieś
, reagować i zgłaszać !!!
Brawo
Chylę czoło przed tą Panią, że zareagowała na los zwierząt.Czas najwyższy wyprowadzić krowy z obory. Niech jedzą trawę, machają ogonami, cieszą widokiem.Jak to możliwe , żeby krowy stały w oborach w tym samym miejscu 12 miesięcy, jadły kiszonki z kukurydzy. Brawo dla wsi w której zobaczycie dzisiaj krowy na łace. Niektórzy w zamknięciu trzymają nawet psy.
Ludzie to trzeba zgłaszać ….. 2023-05-10 12:04
w podsiedleKCiej wsi .
niedziela
6
Jak zwykle u tego autora
Za górami za lasami …..