Pani Malgosia wie, jak wyglada, jak mówi i jakie robi wrazenie na ludziach. Od lat jest pacjentka poradni psychiatrycznej.
– Nie jestem zdrowa – okresla swój stan.Towarzyszy jej partner, który zycia lekkiego takze nie mial.- Przez piec lat bylismy bezdomni. Teraz mamy malutkie mieszkanie – mówi. I o to mieszkanie wlasnie chodzi. A konkretnie o remont.
Fachowiec
Fachowca malzenstwo znalazlo z ogloszenia na slupie. Majster przyjechal do Podniesna, obejrzal mieszkanko, podal cene remontu. Malzenstwo nie szukalo wiecej nikogo. Fachowiec pomógl kupic glazure, a jej czesc przechowal nawet u siebie, by nie zagracac dodatkowo malutkiego lokalu.
– Potem przyslal dwóch pracowników. I pewnego dnia oni nie przyszli. W dodatku kazali sobie placic, a my dalismy przeciez majstrowi zadatek, caly tysiac zlotych! Do samochodu mnie wciagneli i grozili! No i wszystko mamy rozbebeszone, robotników nie ma i pieniedzy nie ma. Nie chcemy juz tego majstra – denerwuje sie pani Malgosia.
Dopiero po jakims czasie malzenstwo zorientowalo sie, ze cennik zaproponowany przez majstra jest mocno… zawyzony. Fachowiec ustalil zaplate za swoja prace ryczaltem: robocizna miala kosztowac 3,5 tysiaca, a materialy 1500 zlotych. Za kazdorazowy dojazd do pracy, dowóz materialów fachowiec liczyl dodatkowo po 2 zlote za kazdy kilometr.
– Jak juz nie bylo robotników, a rury byly na wierzchu, to poszlismy do majstra, zeby oddal pieniadze za to, czego nie zrobil. A on mówi, nie! I mówi do mnie: idz sie powies. Ale moja pani doktor powiedziala, zebym sie nie wieszala. To co ja mam robic? – pani Malgosia patrzy przekrzywiajac glowe.
Nie moja wina
Fachowiec, pan Mieczyslaw, uwaza, ze przyjmujac robote u malzenstwa wdepnal w gówno.
– To oni zrywali ze mna dwukrotnie umowe – skarzy sie. – Nawet posadzili mnie, ze ukradlem im glazure. A ona byla u mnie tylko na przechowaniu. Powiadomili policje. Odwiozlem im te glazure i wzialem pokwitowanie, ze ja oddalem.
Pan Mieczyslaw jest niezadowolony ze swoich bylych klientów. Po pierwsze: nie przygotowali mieszkania, wiec musial przesuwac meble; po drugie: dowiedzial sie, co to za jedni (ona udaje glupia, a on jest alkoholikiem i bylym kryminalista); po trzecie: wpierw chcieli tylko malowanie, a potem gipsowanie.
– Czy ja móglbym powiedziec kobiecie, zeby poszla i sie powiesila? – oburza sie. – Ja sie zorientowalem ze ona udaje glupia, gdy jezdzilismy po glazure.
Pan Mieczyslaw uwaza, ze z jego strony wszystko bylo w porzadku. To co z tego, ze on juz nic nie robil w ich domu? Przeciez wysylal pracowników!
– No fakt, ze wycieli mi numer i po prostu jednego dnia nie stawili sie do pracy. I sluch po nich zaginal.
Pan Mieczyslaw wyslal po kilku dniach do Podniesna innego pracownika. Chyba jednak nie mial szczescia do swoich ludzi, bo ten pracownik takze zakonczyl robote… inkasujac przy okazji od malzenstwa 500 zlotych. Majster nie czuje sie winny tej sytuacji.
– Jak chcieli, to mu zaplacili – kwituje.
Final w sadzie
Powiatowy rzecznik konsumentów, Teresa Blazejczyk, negocjowala porozumienie miedzy fachowcem a malzenstwem. Poczatkowo majster zdecydowal sie na zwrot czesci zaliczki – ok. 600-700 zlotych. Po kilku dniach majster sie jednak rozmyslil.
– Bede walczyl, bo zorientowalem sie, z jakimi ludzmi mam do czynienia – twierdzi.
No wlasnie… Z jakimi ludzmi ma do czynienia? Pani Malgosia nie jest zaradna zyciowo, latwo wyprowadzic ja w pole. Mimo iz jest podejrzliwa i nie ufa ludziom, nie potrafi adekwatnie ocenic sytuacji. Zgodzila sie na bardzo duze wynagrodzenie dla majstra (mieszkanko ma 38 m2), placila za jego dojazdy, zaplacila jego robotnikowi. Pytanie nasuwa sie samo: czy fachowcy wykorzystywali to, ze jest niepelnosprawna?
Rzecznik konsumentów skierowal w imieniu pani Malgosi pozew do sadu. A pani Malgosia? Chce odzyskac swoje pieniadze, by dalej remontowac mieszkanie. Czy wie, ze drogo kosztowala ja ta przygoda?
– Drogo? A mówil, ze jak bez rachunku, to bedzie taniej!