REKLAMA
19.8 C
Siedlce
Reklama

Bezdusznosc…

– Pomóz, syneczku, pomóz – krzyczy lezaca na kanapie staruszka. – Oj, boli, boli! Juz nie moge. Niech mi ktos pomoze.
Kobieta nie ma juz sily krzyczec. Zaczyna drzec z bólu i wysilku. Jej twarz wyraza jedno wielkie cierpienie…
– Zaraz, mamusiu, zaraz ci ulzy – mówi pan Janusz ze lzami w oczach. Wie, ze oszukuje matke. Wie, ze nie jest w stanie pomóc jej w strasznych mekach. Jest bezradny niemal tak, jak ona. I tez nie ma juz sil.
Syn unosi matke z kanapy i sadza niemal zupelnie bezwladna na krzesle. Rozwija bandaz. Zwój po zwoju. Pierwsze sa biale, przez kolejne przesiakla juz krew. Wreszcie odslania potezna, jatrzaca sie rane na plecach. Wyjmuje z niej gaze. Jeden zwitek, drugi. Na dnie rany, w której zmiescilaby sie piesc, widac wystajaca kosc…
– Zmieniam opatrunek codziennie, zupelnie sam, w warunkach domowych – mówi Janusz Grochowski.
– Nie wiem, jak to fachowo robic, bo nikt mi nie pokazal, nawet nie powiedzial. Lekarz kazal tylko, zebym codziennie zmienial opatrunek. Zmieniam wiec i placze razem z matka.
Pani Henryka Grochowska lezy ciezko oddychajac na kanapie. Nie ma nawet sily mówic. Pojekuje i patrzy na syna, jakby tylko to moglo przyniesc jej jakas ulge.
– Wiem tylko, ze za tyle cierpienia to mama ma juz najlepsze miejsce w niebie – mówi jedyny opiekun staruszki. – I oby tylko ta droga byla dla niej jak najlzejsza.
Ale nie jest. Jest jak bolesny ciern. Jak ta jatrzaca sie na plecach kobiety rana. Los nie oszczedzil jej niczego.
Pani Henryka dobiega juz osiemdziesiatki. Ma za soba cztery udary mózgu, które ja niemal calkowicie unieruchomily. Z wielkim trudem mogla jeszcze przejsc 2-3 kroki. W listopadzie spadla jednak z krzesla i zlamala kregoslup. Doszlo nowe nieszczescie, a za nim ciagnely sie kolejne.
– Teraz starych ludzi nie chca trzymac w szpitalach – mówi staruszka. – Zalozyli mi ten straszny gorset i odeslali do domu. Nie kazali zdejmowac. Nikt nie wiedzial, jaka sie pod tym gorsetem bieda zrobila. Tyle nieszczescia na nas spadlo.
Ponad póltora miesiaca w gorsecie – ciezkim, topornym, zapewne najtanszym. Metalowe krawedzie odgniotly cialo, które teraz odpada od kosci.
– W Nowy Rok mama dostala duzej goraczki – 39,7 stopni – mówi syn. – Zaczela majaczyc, tracic swiadomosc. Zadzwonilem na pogotowie, które przyjechalo po paru minutach, o godzinie 21.30. Lekarz zajrzal pod gorset i od razu zabral mame na izbe przyjec Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Powiedzial, ze mama zostanie w szpitalu na chirurgii i zeby przyniesc do szpitala karty informacyjne z poprzedniego leczenia oraz leki.
Pan Janusz wypelnil polecenia lekarza z pogotowia. Odszukal wszelkie dokumenty medyczne i przed pólnoca wsiadl na rower i pojechal do szpitala. Tam dowiedzial sie, ze niepotrzebnie zadal sobie trud. Matke ma zabrac z powrotem do domu, bowiem w szpitalu nie zostanie ona umieszczona. W izbie przyjec zmieniono jej opatrunek i zrobiono zastrzyk.
– Prosilem, wrecz blagalem, zeby mama zostala w szpitalu – mówi Janusz Grochowski. – Balem sie o nia, bo przeciez miala prawie 40 stopni goraczki, zlamany kregoslup i rane do kosci. Nic z tego. Lekarz oznajmil, ze nie umiesci mamy na oddziale. Wtedy zaczal sie kolejny problem. Chcialem zabrac mame do domu, ale poprosilem, zeby odwieziono ja karetka. Dowiedzialem sie, ze w nocy karetek nie ma i musze sam odtransportowac mame. Jesli zostanie w izbie do rana, to owszem, odwioza ja karetka, ale bede musial zaplacic za to 80 zlotych.
– Wystraszylem sie tego, co powiedzial lekarz – przyznaje pan Janusz. – Moja renta wynosi 397 zlotych i kwota 80 zlotych za karetke rujnuje mój caly budzet. Nie wiedzialem, co robic. Ze zlamanym kregoslupem i tak potworna rana mama nie mogla przeciez jechac taksówka. W czasie transportu musiala albo lezec, albo siedziec w wózku.
I Janusz Grochowski zdecydowal, ze odwiezie matke do domu wózkiem inwalidzkim – prawie przez cale miasto, z ul. Poniatowskiego na ul. Pulaskiego. Chcial pozyczyc wózek ze szpitala, ale sie nie doprosil.
– Pielegniarka powiedziala, zebym zapytal lekarza, a lekarz odpowiedzial, ze wózki nie sa na pozyczanie. Okolo godz. 1.00 poszedlem wiec po wózek do domu. Wrócilem po matke. Nadal bardzo zle sie czula, goraczkowala. prosilem, zeby pielegniarki pomogly mi przynajmniej ja ubrac, ale gdzies sie rozeszly…
O 2.00 w nocy syn wsadzil niemal bezwladna staruszke na wózek inwalidzki i wiózl po dziurawych ulicach i chodnikach przez cale miasto.
– To byl koszmar, bo mama cala droge majaczyla – dodaje pan Janusz. – Wózek podskakiwal na wybojach, a ona miala przeciez zlamany kregoslup. Malo tego, w izbie przyjec zdjeto jej gorset i nie kazano go zakladac. Drzalem, ze doprowadzi to do jeszcze gorszego urazu. A kiedy sam wciagalem wózek po schodach do domu, to serce podchodzilo mi do gardla. Gdyby wózek sie zsunal…
Sprawdzilismy dokumenty ze szpitala. W karcie informacyjnej z Oddzialu Ortopedyczno-Urazowego (z 23 listopada 2004 roku) w zaleceniach napisano: „Chodzenie w gorsecie ortopedycznym”. Termin kontroli w poradni wyznaczono dopiero na 21 stycznia tego roku. Tymczasem w karcie Szpitalnego Oddzialu Ratunkowego (z 1 stycznia br.) zapisano „Nie zakladac gorsetu ortopedycznego”. Zalecono tez codzienna zmiane opatrunku oraz kontrole w Poradni Rejonowej.
– Mame spisali juz chyba na straty – mówi bezradny syn. – Oboje jestesmy przez te chorobe nieszczesliwi, nie mamy sie nawet komu poskarzyc.
Szpital Wojewódzki w Siedlcach swiecil niedawno swój sukces. Uznano go bowiem za najlepsza placówke medyczna na Mazowszu. Dyrektorka szpitala, Dorota Galczynska-Zych, w gescie tryumfu pozowala do prasowych fotografii. Co sadzi o noworocznym zdarzeniu?
– Z poczatkiem tego roku zaczelo obowiazywac nowe rozporzadzenie dotyczace transportu sanitarnego – wyjasnia Dorota Galczynska- -Zych. – Mówi ono o wspólplaceniu przez pacjenta za transport do domu. Poprzednio bylo to bezplatne, ale zdarzalo sie, ze pacjenci naduzywali swoich uprawnien i przypadkowe przejazdy trzeba bylo ograniczyc.
– W naszej placówce rzeczywiscie nie ma nocnego transportu chorych karetkami – dodaje dyrektor ds. lecznictwa, Maria Lyczywek-Zwierz. – Odbywa sie on tylko od godz. 8.00 do 20.00. Jesli chodzi o odplatnosc, to moze ona wynosic 100 lub 80 procent. Pacjenci z duza dysfunkcja ruchu transportowani sa bezplatnie. Niewatpliwie pani Henryka Grochowska do takich osób wlasnie nalezala.
W szpitalu uslyszalem jeszcze, ze to syn chorej podjal „szalona” decyzje o transporcie wózkiem, ze lekarz na pewno nie mówil o placeniu za karetke i syn chorej sie pewnie przeslyszal. I w koncu, ze jak ktos ma zdrowe rece, to powinien zapracowac na oplate za karetke. Dowiedzialem sie nawet, ze nie mozemy sie rozczulac nad kazdym takim przypadkiem, ze w koncu jest opieka spoleczna i ze niektórzy chetnie by skorzystali z mozliwosci, aby zostawic chorych rodziców pod opieka szpitala.
Ale tak naprawde to dowiedzialem sie czegos zupelnie innego. Wystarczylo przez chwile spojrzec na cierpienie staruszki, na lzy jej syna, zeby powiedziec – nie, nie trafiaja do mnie argumenty dyrekcji szpitala, nie zgadzam sie na takie procedury. Na pewne rzeczy godzic sie nam nie wolno.

5 KOMENTARZE

  1. Artykul poruszajacy, ale powiedzmy sobie jedno – zadnego kraju na swiecie nie stac na zapewnienie pelnozakresowej opieki nad przewlekle chorymi w podeszlym wieku, bez wspóludzialu rodziny. Na pewnym etapie mozliwosci terapeutyczne koncza sie i jedyne co m

  2. Watpliwa sluzba zdrowia
    O takich przypadkach mozna uslyszec i przeczytac coraz czesciej. Nasi “kochani” lekarze, pielegniarki, ordynatorzy itp., itd. zawsze znajda jakies sprytne wytlumaczenie, by tylko pokazac, ze to nie oni sa winni, a wrecz odwrotnie – ukazac jacy sa bezradni

  3. Szpital Wojewódzki nie jest dla chorych!!!
    ten artykul poruszyl mnie ogromnie! Nie moge zniesc widoku zadowolonej Pani dyrektor z wygranego rankingu, bo dla mnie jest to oszukiwanie ludzi, pacjentów oraz wladz powiatowych i miasta. W rankingu brano pod uwage wyposazenie szpitala a nie uleczalnosc

  4. Dziekuje Panu Redaktorowi za piekny artykul
    Na temat szpitala i personelu jest o czym pisac. Wystarczy raz w tygodniu pojawic sie na izbie przyjec lub zrobic wywiad z pacjentem. “Biedni beda umierac bo nie maja co wlozyc w koperte”

  5. obrona???
    Ja mam zupelnie inne zdanie o Siedleckim Szpitalu Wojewódzkim bo w moim przypadku lekarze zadzialali tak jak powinni a nawet bardziej gorliwie. Moze dlatego, ze przypadek, o którym pisze byl niezwykle wyjatkowy i przydazyl sie mlodej dziewczynie ale widok

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Łuków: Nie żyje adwokat Łukasz Jończyk. Trwa zbiórka na pomoc rodzinie

Łukasz Jończyk zginął 10 lipca w wypadku drogowym. Tego...

Zderzenie w Broszkowie. Droga nieprzejezdna (aktualizacja)

Na DK2 w Broszkowie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierujący...

Porażenie prądem podczas wycinki gałęzi

13 sierpnia ok. godz. 12 w Sulejówku na ul....

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje