REKLAMA
18.5 C
Siedlce
Reklama

Niezle ostatki…

Na pozegnanie karnawalu w Domu Dziecka w Kisielanach zorganizowano dyskoteke. Dzieci pily alkohol – jak same mówia, nie pierwszy raz na terenie placówki. Byc moze problem ten ujrzal swiatlo dzienne tylko dlatego, ze tej nocy zostal skradziony telefon komórkowy i o fakcie tym powiadomiono policje. Picie alkoholu, kradziez telefonu to jednak nic w porównaniu z tym, co tak naprawde dzieje sie na Zielonym Wzgórzu.
5 lutego w Domu Dziecka w Kisielanach odbywala sie dyskoteka ostatkowa. Oprócz dzieci mieszkajacych w placówce, na imprezie bawil sie Karol, który jest bylym wychowankiem Domu Dziecka w Kisielanach. Tego wieczoru przyjechal do swojej sympatii, która mieszka w placówce.
– Na weekend zawsze zapewnialam wychowankom bardzo dobra opieke. Tego feralnego wieczoru pracowalo trzech wychowawców, w tym dwóch z wieloletnim stazem – mówi dyrektor Domu Dziecka na Zielonym Wzgórzu w Kisielanach, Hanna Pruzanin. – Niestety, mnie w Domu Dziecka nie bylo. Mam przeciez prawo do zycia prywatnego. Mieszkam w poblizu i zawsze w razie potrzeby, gdy cos sie wydarzy, przychodze do Domu Dziecka.
Dzis juz wiadomo, ze alkohol na impreze wniósl wlasnie Karol.
– Sama go o to poprosilam. Zrobilysmy z dziewczynami zrzutke i Karol kupil nam w pobliskiej wsi dwie póllitrowe butelki wódki – opowiada dziewczyna Karola, szesnastoletnia Kamila. – Byl to rozrabiany spirytus. Jedna butelka kosztowala 8 zlotych. Kupilysmy jeszcze sobie napój i papierosy.
Skad mlodzi wzieli na to pieniadze?
– Wychowawca i jednoczesnie opiekun prawny Asi (szesnastoletnia mieszkanka Domu Dziecka w Kisielanach) dal jej tylko 10 zlotych. Dziewczynka prosila o pieniadze na lakier do wlosów. Jej kolezanka, dwunastoletnia Magda, 10 zlotych dostala od swojej mamy. Kamili (szesnastoletniej wychowance) zostalo zapewne kilka zlotych z zakupu butów… i uzbierali sobie sumke, by uczcic po swojemu ostatki – mówi dyrektor placówki.
Dyskoteka rozpoczela sie o 19.00, w stolówce, mieszczacej sie na parterze budynku Domu Dziecka. Siedemnastoletnia Agata, szesnastoletnie Kamila i Asia oraz dwunastoletnia Magda i trzynastoletnia Marta od poczatku wieczoru chodzily parami do pokoju na pietrze, „na kielicha”.
– Robilysmy tak, by wychowawcy nie zorientowali sie, ze zniknelysmy. Na koncu dolaczyl do nas Karol wraz z naszym kolega mieszkajacym tu z nami w Domu Dziecka – Damianem – opowiada Agata.
– Wtedy chyba wlasnie wychowawca dopiero sie zorientowal, ze nas nie ma, ze byc moze cos kombinujemy. Przybiegl na góre i dobijal sie do drzwi. Tak mocno stukal w drzwi, ze w koncu otworzylismy mu. Powiedzielismy tylko, ze palilismy papierosy i zeszlismy na dól.
– Wychowawczyni pelniaca dyzur bardzo szybko zauwazyla nieobecnosc kilku osób na sali. Natychmiast poszla na I pietro. Zaniepokoil ja fakt, ze w jednym z pokoi drzwi sa zamkniete na klucz, co jest zabronione w naszej placówce. Wychowankowie nie chcieli otworzyc. Wyszli dopiero, gdy wychowawca szukal ich innych czesciach domu. Kiedy wrócili z powrotem na sale, wychowawcy zauwazyli, ze podopieczni sa pod wplywem alkoholu, wiec dyskoteke zakonczono natychmiast – mówi nieobecna podczas zabawy H. Pruzanin.
Wszystko przez te malolaty
– po nas nie bylo widac – opowiada Kamila. – Magda zaczela wymiotowac i w ogóle zrobil sie raban. Do tego jeszcze Karol pobil sie z Jackiem. Szybko jednak sie uspokoili. To byla taka mala szturchanina.
Nie wiadomo, kiedy zginal telefon komórkowy nalezacy do Magdy – najmlodszej uczestniczki tej imprezy. Dziewczyna poinformowala o tym fakcie mame, która przyjechala do placówki w poniedzialek rano.
– O kradziezy telefonu policja zostala powiadomiona 7 lutego wieczorem. Do Domu Dziecka w Kisielanach przyjechali funkcjonariusze z posterunku policji w Mokobodach – mówi rzecznik prasowy policji Beata Borkowska. – Trwa postepowanie wyjasniajace. Nie wiadomo, czy telefon nie byl kradziony. Matka poszkodowanej zostala zobowiazana do dostarczenia dokumentów udowadniajacych zakup tego telefonu.
O tym, co sie stalo 5 lutego w Domu Dziecka, mama Magdy chciala porozmawiac z dyrektorka 7 lutego, w poniedzialek rano. Niestety H. Pruzanin nie miala czasu, gdyz, jak tlumaczy, tego dnia byla w placówce kontrola. Dlatego dyrektorka zlecila, by matka zlozyla pismo w jej gabinecie i wyjasnila w nim, z jaka sprawa przyszla. W kolejnych dniach H. Pruzanin wystosowala pismo zakazujace wstepu na teren placówki matce Magdy, dopóki nie przyniesie ona dokumentów stwierdzajacych zakup telefonu, który skradziono córce. Zakaz przebywania w placówce i nocowania w niej ma takze byly wychowanek Domu Dziecka – Karol. To kara za wniesienie alkoholu na teren placówki. Moze odwiedzac swoja dziewczyne tylko za zgoda dyrektora i w okreslonych godzinach.
– Karol jest juz pelnoletni. W ramach pomocy zgodzilam sie, by mógl nocowac u nas w Kisielanach w dni wolne od nauki. W zwiazku z sobotnimi wydarzeniami chlopiec nie moze nocowac juz w Domu Dziecka, przebywa w placówce tylko za moja zgoda, w wyznaczonych przeze mnie godzinach – powiedziala H. Pruzanin.
O piciu alkoholu podczas imprezy ostatkowej zorganizowanej w Domu Dziecka, a takze kradziezy telefonu, dyrektor placówki powiadomila swoich zwierzchników – starostwo powiatowe w Siedlcach.
Nikt tego nie przestrzega
– Ja w ogóle jestem przeciwnikiem picia alkoholu, zarówno przez dzieci, jak i przez doroslych. Niejednokrotnie bywalem w Domu Dziecka w Kisielanach i tlumaczylem tym dzieciom, ze jesli beda naduzywac alkoholu i palic papierosy, bedziemy im wiele rzeczy ograniczac – powiedzial starosta siedlecki H. Brodowski.
Dom Dziecka w Kisielanach ma opracowany regulamin, który przewiduje kary za przerózne wykroczenia.
– Jakie kary? Jaka dyscyplina? Jaki regulamin? Moze i cos tam jest, ale kto tego przestrzega. To tylko taki pic – opowiada Kamila. – Tak naprawde dyrektorki chyba w ogóle nie interesuje, co my robimy. Dla niej liczy sie tylko wladza i pieniadze, a nie my, dzieci.
– Obieranie ziemniaków to kara? W normalnym domu to w ten sposób pomaga sie rodzicom. Kara to szlaban. Pamietam, ze kiedys bylo tutaj inaczej. Byly dyrektor umial z nami rozmawiac. Owszem, palilismy papierosy, ale ile sie bylo trzeba nameczyc, gdzies schowac. Mielismy przed nim respekt, szanowalismy go, bo on wierzyl, ze tak naprawde jestesmy dobrymi dziecmi, tylko troche zboczylismy na zla droge – opowiada ze smutkiem w oczach Agata. – A teraz palimy papierosy „na legalu”. Nawet w pokojach. Dyrektorka traktuje nas jak przedmioty. W ciagu póltorarocznej kadencji wyslala 5 osób do osrodka w Izdebnie. Mam wrazenie, ze wysyla sie tych, co stwarzaja problemy.
– To nie jest dom i w zyciu nie bedzie, dopóki ona jest dyrektorka – powiedziala ze lzami w oczach Kamila. – Czym my dla niej jestesmy?! Wymaga od nas szacunku, a sama jak nas traktuje? My jestesmy ludzmi i chcemy, by tak o nas myslala, a nie jak o przedmiotach swojej pracy.
– Dzieci, które do nas przychodza, sa duze i pochodza z rodzin patologicznych, glównie z takich, gdzie istnieje problem alkoholowy, z bagazem negatywnych doswiadczen i nawyków, wyraznie zdemoralizowane. Swoim zachowaniem nie daja zazwyczaj dobrego przykladu mlodszym dzieciom – mówi Hanna Pruzanin. – Dokladamy wszelkich staran, by ksztaltowac u naszych wychowanków obraz prawdziwego, normalnego zycia, domu oraz rodziny.
– Chcemy rygoru, chcemy, by ktos nas naprawde ksztaltowal. Na papierze u pani Hani jest wszystko w porzadku. Uwielbia chyba takie rózne pisemka, ale tak naprawde panuje tu zasada „róbta, co chceta” – opowiada Kamila. – Moge smialo powiedziec, w imieniu nas wszystkich wychowanków, ze dopóki ona bedzie dyrektorem, porzadku nie bedzie. Zreszta sprawa zaraz ucichnie, a my dalej bedziemy ta patologiczna mlodzieza skrzywdzona przez los…
PS
Imiona wychowanków Domu Dziecka w Kisielanach, którzy zgodzili sie ze mna porozmawiac, zostaly zmienione.

16 KOMENTARZE

  1. To sa skutki gdy pod byle pozorem wyrzuca sie z pracy doskonalego dyrektora , który nie pasowal Panu Staroscie Brodowskiemu, a p/o dyrektorem robi sie niedoswiadczona ale za to “odpowiednia” osobe. “Odpowiednia” dla pana Brodowskiego nie dla placówki. Cie

  2. Kisielany
    Mialem domek w Kisielanach Zmichach , ale musialem sprzedac , bo wciaz okradala mi go mlodziez . Kilka razy zlapalem ich na goracym uczynku . W calej wsi mówi sie kto kradnie i skad .


  3. Obecna dyrektor Domu Dziecka nie radzi sobie z wlasna osobowoscia a co mówic z wychowankami po przejsciach. Czas na refleksje Pani Dyrektor: “z jaka bronia wojujesz od takiej sie giniesz”. Nie wszystko miec wlasna pieczatke z dyr. przed nazwiskiem i stole


  4. Sprawa jest czysto techniczna. Przyszedl chyba czas, by podjac decyzje co zrobic ze skrótem „p.o.” przed „Dyrektorem” na pieczatce. Analiza dotychczasowego sposobu zarzadzania placówka powinna pokazac czy wyciac z pieczatki „

  5. Prorodzinnosc siedleckich urzedników
    Wszedzie na swiecie dazy sie do likwidacji placówek typu “dom dziecka” na rzecz rodzinnej opieki zastepczej. Wszedzie ale nie w Siedlcach. Pan starosta razem z PCPR-em i Sadem Rodzinnym tak bardzo sie staraja “zlikwidowac” bidule, ze pozyskuja w powiecie

  6. Tylko krytykujecie !!!
    Jak prosto jest szukac dziury w calym oczywiscie ze Dom Dziecka to wyjscie ostateczne najlepsza jest rodzina nikt i nic jej nie jest w stanie zastapic. A zastonowiliscie sie dlaczego tak sie dzieje? Ze rodzina wychowuje dziecko od samego poczatku uczy pok


  7. moim zdaniem – niech wychowawcy i Pani dyrektor wezma sie do solidnej pracy, wywody nic tu nie dadza. Wiemy jakie to sa dzieci i nikt nie musi nas uswiadamic. Czesto wychowawcy nie wiedza z kim pracuja i za co pieniadze biora. Nic tu nie ma na Wasza obron


  8. Tam jest bylo i bedzie pijanistwo bo nikt tego niechce zmienic bo dzieci sa nieopwiedzialne zadnego wychowawcy nie posluchaja bo poco maja sluchac jak oni martwia sie o siebie a dzieci robia swoje pala gdzie chca bo nikt im tego niezabroni bo niema komu.

  9. nie wiecie jak jest tam naprawde
    Takie rzeczy zdazaja sie w najlepszych rodzinach, ja sam wychowywalem sie w tym Domu i niesadze by jakis cwaniak to zmienil. jet 40-60 dzieci i trzech wychowawców, na jednego przybada od 13-20 dzieci, to i tak cud. Chetnie o tym porozmawiam jak ktos chce

  10. I jeszcze jedno
    Najgorsze w tych waszych artykulach jest to, ze udezaja w dober imie bylych wychowanków takich jak ja czy inny. Co zalezalo tym dzieciom zrobic sobie impreske, dzieki temu Wy mieliscie o czy pisac, ale co jest naprawde wazne nie zostanie poruszone w Wasz

  11. KISIELANY
    Co z tymi ubraniami co byla wychowanka zrobila zbiurke dla nas tam byly nowe ubrania my nie dostalismy ich. Dlaczego w tych ubraniach chodza wychowawcy a nie dzieci !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Ta wychowanka powinna zobaczyc to na wlasne oczy jak to zostalo rozdzielone .Pani dyrektor chyba ktos powinien za pania sie wziasc .Poprzedni pan dyrektor byl calkiem inny mozna bylo z nim porozmawiac , ten czlowiek byl inny TEN CZLOWIEK SIE NADAWAL NA TO STANOWISKO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!PORA NA ZMIANE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  12. Czas na zmiany
    W tej placówce starosta już dawno powinien zrobić totalną czystkę kadrową. Tam uczciwie pracuje dwie, może trzy osoby. Reszta to towarzystwo wzajemnej adoracji, … ale chyba starosta się czegoś boi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Wypadek w Gostchorzy

Przed godz. 7 w miejscowości Gostchorz na DK63 doszło...

Siedlce: Będzie remont Terespolskiej, ale…

Siedleccy radni przyjęli zmiany w Wieloletniej Prognozie Finansowej na...

Utrudnienia w ruchu w centrum Siedlec

W piątek i sobotę siedleckich kierowców czekają niewielkie utrudnienia...

Przejście-widmo na ul. Floriańskiej w Siedlcach?

Na jednym z przejść przez ul. Floriańską w Siedlcach...

Kierowca bmw znacznie przekroczył prędkość. Samochód miał wiele usterek

25 września policjanci ruchu drogowego, podczas pełnienia służby na...

On pijany, ona poszukiwana – wyniki kontroli drogowej w Bojmiu

W Bojmiu do kontroli drogowej zatrzymano skodę. Okazało się,...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje