Ach, łatwo nie będzie. Ustaliliśmy w redakcji, że na czas kampanii wyborczej nasze felietony będą neutralne. Oczywiście my, felietoniści, poglądów nie zmieniamy. Ja nadal jestem zdeklarowana antypisówą, a za poglądy kolegi
nie odpowiadam. Ale nie chcielibyśmy, aby nasza pisanina mogła zostać odebrana za agitację wyborczą. Na czas wyborów zajmiemy się innymi, neutralnymi sprawami (oj, będzie ból!).
Jeśli już mam oderwać się od przyziemnych spraw wielkiej polityki, to chyba zacznę z grubej rury. Od Kosmosu. A jak! Ja tam jeńców nie biorę.
Ciekawe, jak się czujecie z informacjami, że UFO jednak istnieje? Od dziesięcioleci uczono nas, że kosmici to wytwór wyobraźni, że nasza ziemska cywilizacja jest jedyna, uprzywilejowana (nie wiadomo czemu) we wszechświecie, a Obcy to domena literatów od science fiction. A tu nagle cios: Amerykanie oficjalnie przyznają, że UFO lata po naszym niebie, mają fragmenty statków kosmicznych i nawet materiał genetyczny od nieludzkich istot.
Oczywiście, wytresowani przez lata, nie przyjmujemy tego do wiadomości. A niech tym UFO nadal zajmuje się Hollywood. Bo co z taką informacją ma zrobić choćby gospodyni domowa? Lepiej zająć się schabowym lub pomyśleć
nad menu dla córki wegetarianki.
UFO to także, jak się okazuje, potężny dylemat dla osób wierzących. Jako osoba o otwartym umyśle i duszy literata absolutnie nie odrzucam myśli, że w Kosmosie żyją sobie inne istoty, inne cywilizacje. I jakoś tak, parę lat temu,
ten temat wypłynął w rozmowie z kolegą na wskroś katolickim. Stojący mocno na nogach, chodzący co niedziela do kościoła, patrzył na mnie z politowaniem. On wie jedno: Bóg stworzył człowieka na wzór i podobieństwo swoje.
Więc jak to się ma do Obcych? Na tym świecie nic się nie dzieje bez woli Boga.
-I co? Pan Bóg stworzył inną planetę z ludźmi? – popatrzył na mnie z politowaniem.
-A czemu nie?
-I „tam” też dzieci chodzą do szkoły, rodzice do pracy, oglądają telewizję – pokpiwał z łagodnym uśmiechem.
-Tego nie wiem, ale może „tam” ludzie nie zabili Bogu syna. Więc wiesz, może być inaczej. Lepiej.
Na tym dyskusja się zakończyła, bo zbiorowe zabójstwo bożego syna to jednak duży kaliber. Ale myśmy to uczynili. Ludzie na planecie Ziemia.
Czy Obcy też zostali poddani takiej próbie? Wyszli z niej obronną ręką? A może „tam” poszło jeszcze bardziej po bandzie (choć trudno sobie wyobrazić bardziej krwawy scenariusz, niż człowiek konający wiele godzin na oczach
tłumów, przybity do krzyża)?
A ja wiem jedno. Ten, którego ukrzyżowali, nawoływał do miłości bliźniego, był chodzącą dobrocią i łagodnością… I po tysiącleciach te cechy nadal nie są w cenie…
MARIOLA ZACZYŃSKA
Aż miło się czyta gdy nie ma nic o polityce.
Nareszcie Baba się opamiętała i maku nie siała.
Do Mijo. Ok tylko ,azeby stare przyzwyczajenie pogardy i nienawisci nie wrocilo nigdy. Miejmy nadzieje ,ze Nie. Powtorze po Stalym : Az milo sie czyta
Nie dajmy się nabrać. Ten tekst to blichtr dla rzeczywistych sympatii i antypatii autorki. W okresie kampanii wyborczej obrzydliwa jazda antypis skończyłaby się pozwami sądowymi. To cała tajemnica poliszynela.
Zgadzam się Kaili. Na czas wyborów poprostu szefostwo zakazało obrzydliwej i kłamliwej propagandy bojąc się pozwów w trybie wyborczym.
Chyba ze jest na wakacjach w lukowie i ktos za nia napisal, ale my juz sie naczytalismy wczesniejszych wypocin i znamy strone tygodnika odnosnie wladzy i tzadu. I pamietamy
Pani literatka w sposób niezmiernie zawoalowany – co potwierdza jej pisarski talent – uderzyła w pis, waląc obuchem w katoli. Wszak katol to pisior, a pisior to wiadomo co. Umysł ciemny i zamknięty.
A’propos – “osoby o otwartych umysłach” wiadomo, po której stronie stoją. 😉