Na Festiwalu Himilsbacha w Mińsku Mazowieckim zabrzmią ponadczasowe przeboje Grzegorza Ciechowskiego i zespołu Republika. Publiczność usłyszy je w nowych aranżacjach i wykonaniu m.in. Renaty Przemyk i Kuby Badacha.
Znamy go jako kompozytora, poetę, producenta, aranżera, pianistę, flecistę i wokalistę. Czuł się jednak bardziej autorem tekstów niż muzykiem (pisał m. in. pod pseudonimem Ewa Omernik). A czy czuł się poetą? – Czasami udaje mi się coś opisać w taki sposób, który zbliża się do poezji – powiedział mi w jednym z wywiadów Grzegorz Ciechowski. Dlaczego muzykiem był na drugim miejscu? Mówił: „To w związku z odwiecznym kompleksem, że w przeciwieństwie do moich sióstr nie skończyłem szkoły muzycznej. A że tylko ci, co w dzieciństwie zaczynają intensywnie grać, mają zaklęty dar operowania muzyką, dla mnie wszystko, co najważniejsze, zawiera się w pisaniu tekstów”.
Pisanie Ciechowski zwykł nazywać urzędniczym oddawaniem się pracy nad słowem. W takich chwilach pochłaniał mnóstwo książek, wracał do swoich ulubionych poetów. Broń Boże nie po to, żeby cokolwiek z nich ściągnąć, ale żeby zanurzyć się na jakiś czas w – jak to nazywał – „intensywność słowa”. Mówił, że gdy pisze, wydłużają się jego spacery z psami, a dla rodziny staje się z lekka przymulony i nieobecny. W pracę nad słowem wkładał całe swoje serce. Nie wiedział, że jest już tak osłabione (zmarł w wieku 44 lat po nagłej operacji tętniaka serca).
Był inteligentnym i błyskotliwym rozmówcą, a do tego szalenie ambitnym, sumiennym twórcą. Jego produkcje gwarantowały wysoki poziom artystyczny. – Pan jest chyba perfekcjonistą? – zapytałem Grzegorza Ciechowskiego w 2001 roku na Krajowym Festiwalu Piosenki w Opolu. Nie zgodził się ze mną: – Gdybym doszedł do podobnego wniosku, to już dawno musiałbym przestać pisać. Ja wręcz uwielbiam to, że zawsze zostaje coś do zrobienia i poprawienia – odpowiedział.
Cztery lata temu rozmawiałem z Kasią Kowalską. Wspominaliśmy Grzegorza Ciechowskiego. Wokalistka powiedziała: – Do dzisiaj na koncertach gramy utwór Grzegorza. Czuję taki obowiązek, bo współpracowałam z nim przy swojej pierwszej płycie „Gemini” (Grzegorz Ciechowski wystąpił w roli producenta – przyp. aut.). Zrobił dla mnie bardzo wiele, a być może niekoniecznie okazałam mu wtedy taką wdzięczność, na jaką zasłużył.
Pochodząca z Sulejówka Kasia Kowalska nie jest jedyną artystką, która do dzisiaj wykonuje autorskie kompozycje Grzegorza Ciechowskiego. Niedawno powstał wyjątkowy projekt międzypokoleniowy „Obywatele Republiki”. Zjednoczył on muzyków Republiki i artystów, którzy niejednokrotnie poruszających utworów wykonywanych przez Grzegorza Ciechowskiego słuchali w młodości. Wyjątkowe połączenie różnych artystycznych energii i doświadczeń życiowych pozwoliło stworzyć nowe, świeże interpretacje niezapomnianych przebojów. Usłyszymy je 10 września o 19.30 w sali koncertowej MSA w Mińsku Mazowieckim podczas tegorocznej edycji Festiwalu Himilsbacha. Na jednej scenie spotkają się: Leszek Biolik i muzycy zespołu Elements oraz wokaliści: Renata Przemyk, Michał Wiraszko, Piotr Zioła i Kuba Badach.
– Piosenki, które usłyszycie podczas koncertu, nie są zwyczajne. Są ponadczasowymi perełkami pokazującymi kunszt twórczy Grzegorza Ciechowskiego oraz Zbigniewa Krzywańskiego, Sławomira Ciesielskiego, Leszka Biolika i Pawła Kuczyńskiego. To niezwykłe opowieści o życiu, miłości, przemijaniu, radościach i smutkach dnia codziennego, ukazującymi również relacje wewnętrzne twórcy i walkę z samym sobą. To także wyjątkowo trafny obraz rzeczywistości, w której powstawały, a jednocześnie zadziwiająca celna diagnoza czasów współczesnych – zapowiada Miejski Dom Kultury w Mińsku Mazowieckim.
Mistrzostwo świata robił tylko we wczesnym okresie z zespołem Republika, począwszy od “Kombinatu”, a później gdy już sam był jako Obywatel G.C, to juz była mizeria.
Naśladowcy tylko kaleczą arcydzieła typu Kombinat, Biała flaga, Telefony, Sexy Doll, Śmierć w bikini, Arktyka, Moja krew…
W tamtych czasach były wyjątkowe zespoły perełki, a dzisiaj – ani muzyki, ani słów… lans anglojęzycznego badziewia, po prostu pustka, wielka dziura, wielkie NIC w muzyce, nie ma czego słuchać.