Koncertem finalowym na Rynku Mariackim zakonczyl sie w sobote, 18 czerwca IX Festiwal Obrzedów Weselnych Wegrów 2005. Z nazwy najnowszej edycji Festiwalu zniklo slowo „biesiada”. Zmiana ta okazala sie znaczaca.
Najwidoczniej ktos doszedl do wniosku, ze oczepin i weselnych przyspiewek bylo w Wegrowie juz dosc. Biesiadowanie ograniczono w tym roku do minimum – zreszta nie tylko biesiadowanie. Skromniejsza byla scenografia, a i scenariusz widowiska mniej rozbudowany. Fakt, ze wystepów nie transmitowano w TVP na zywo, a jedynie rejestrowano, nie pozostal bez wplywu na poziom organizacji spektaklu. W mysl telewizyjnego hasla „to sie wytnie”, organizatorzy sporo sobie odpuscili. Zdarzylo sie kilka wpadek, szwankowal playback. „Dziury” w programie zagadywali prowadzacy albo artysci. – Czy orkiestra w zielonym namiocie juz sie naprawila? – wolal do akustyków Slawomir Swierzynski. Publicznosc byla wyrozumiala.
Glosy o tym, ze Festiwal przezywa kryzys i ze w przyszlym roku moze juz go nie byc, powtarzaja sie w Wegrowie od kilku lat. W ubieglym roku glosno analizowano koszty przedsiewziecia, zastanawiajac sie, czy Festiwal nie kosztuje miasta zbyt drogo. Festiwal jednak trwa i jest co roku najwiekszym wydarzeniem artystycznym w Wegrowie. Zal byloby go zlikwidowac, a jeszcze trudniej zastapic czyms nowym.
Festiwal stal sie tradycja, a w tym roku przeciagnal wyjatkowo liczna publicznosc. Wiecej niz w ubieglym roku rozstawiono stoisk na jarmarku. Przyjechalo tez wesole miasteczko. Nie zawiodla pogoda, po poludniu rozchmurzylo sie, wiatr przycichl, wciaz jednak rozwiewal sukmany wystepujacych.
W programie wieczoru zastosowano prosta, ale skuteczna zasade: zapowiedzi i konwersacje prowadzacych Katarzyny Dowbor i Slawomira Swierzynskiego ograniczono – i slusznie – do minimum, a glówna role powierzono zespolom – w wiekszosci mlodym i pelnym muzycznej werwy. Biesiada zmienila sie w folkowy koncert. Zaczely ostro bialoruskie „Prymaki”, po nich wystapila zgrana „Kapela Bawarska”. Prawdziwy show dala ukrainska „Horpyna”. Podczas wystepu mlodych Ukrainców energia plynaca ze sceny niemal zwalala z nóg. Ostre brzmienie i nowoczesne aranzacje byly dobrym wstepem do wystepu gwiazdy wieczoru – zespolu Blue Cafe. Na tle niepohamowanej slowianskiej werwy, grecki Orfeusz i grupa z Cypru zaprezentowali sie spokojniej, niemal kameralnie.
Jak co roku, licznie stawili sie politycy i parlamentarzysci. Byli jednak dyskretni i nie rwali sie do tanców. Zapelniony przez zaproszonych gosci sektor pozostal niemal martwy. Tanczyli tylko czlonkowie zespolów ludowych. Gdy cichla muzyka, w tlumie publicznosci za barierkami ktos uparcie, choc niezbyt glosno skandowal „SLD-KGB”, od czasu do czasu dodajac: „Józek, lustracja”. Pod koniec koncertu z boku pod scena mozna bylo zobaczyc siedleckiego radnego z listy SLD, Miroslawa Greluka toczacego ozywiona dyskusje z senatorem Samoobrony, Slawomirem Izdebskim.
Aby rozbujac wegrowska publicznosc, diaboliczna wokalistka zespolu, Tatiana Okupnik zaczela od najbardziej znanych przebojów „Do nieba, do piekla” i „You Maybe In Love”. Blue Cafe zaprezentowalo piosenki z dwóch dotychczas nagranych krazków „Demi-sec” i „Fanaberia” oraz trzeciej plyty, na która zespól dopiero gromadzi material.
W rywalizacji konkursowej Festiwalu uczestniczylo 6 zespolów ludowych. I miejsce i Statuetke Boryny otrzymal Zespól Obrzedowy „Róza” z Gawron. Kolejne miejsca przypadly Zespolowi Ludowemu „Wegrowianie”, Kurpiowskiemu Zespolowi Folklorystycznemu „Carniacy” z Czarni oraz Zespolowi „Puszcza Zielona” z Lysych.
W kategorii specjalnosci kuchni weselnej Statuetke Boryny otrzymalo Kolo Gospodyn Wiejskich z Zakrzewa. Na dalszych miejscach znalazly sie: Irena Zawadzka z Zulina (za caloksztalt), Miroslawa Szymonska z Polkowa Sagaly (za chleby i ciasta), Jolanta Stolarczyk ze Starejwsi (za kiszke podlaska) oraz Stanislaw Szydlik z miejscowosci Bandysie (za nalewki). Nagrodzono takze Marie Piórkowska, równiez z tej samej miejscowosci oraz Krystyne Serwatke z Lukówca. Specjalna Statuetke Boryny odebral wegrowski artysta fotografik, Michal Kurc.