Gdyby to zalezalo tylko od wójta, Zdzislawa Tracza, Bozena Gierej nie bylaby juz sekretarzem gminy Sadowne. Na jej odwolanie nie zgodzili sie jednak radni.
Goraca debata na czerwcowej sesji Rady Gminy przeksztalcila sie w dyskusje o polityce kadrowej, prowadzonej w Urzedzie Gminy przez wójta, Zdzislawa Tracza. Atmosfere w sali obrad dobrze oddaja przyslowia przywolane przez dyskutantów: „Ryba psuje sie od glowy”, „Jak sie chce psa uderzyc, to sie kij znajdzie”, „W czasie przeprawy przez bród nie zmienia sie koni” i „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”.
Rozluznia sie
Wójt, Zdzislaw Tracz zarzucil Bozenie Gierej, ze jako sekretarz nie wypelnia nalozonych na nia obowiazków sluzbowych i polecen wójta. – Odnosze wrazenie, ze
z kazdym miesiacem wspólpraca pomiedzy wójtem a sekretarzem gminy coraz bardziej rozluznia sie, zamiast zaciesniac. Z cala odpowiedzialnoscia stwierdzam, ze
w chwili obecnej nasza wspólprace nalezy okreslic na poziomie zero – mówil wójt. Jego zdaniem, próby naprawienia tej sytuacji nie przyniosly rezultatów. Brak wspólpracy moze spowodowac, ze gmina utraci szanse skorzystania z pieniedzy z zewnatrz na inwestycje.
– Mysle, ze tak jak malzenstwa na poziomie rozwodza sie bez wyciagania drastycznych sytuacji swojego zwiazku, tak w naszym przypadku sprawe nalezy pozostawic bez szczególowej analizy. Tak bedzie lepiej dla calej gminy – przekonywal Zdzislaw Tracz.
Umowe przetrzymal
Eleganckie rozwody naleza jednak – jak wiadomo – do rzadkosci. Tym razem tez sie nie udalo. Sekretarz, Bozena Gierej, odpierajac zarzuty, przypomniala, ze w Urzedzie Gminy Sadowne pracuje od 24 lat, w tym 11. rok na stanowisku sekretarza. Jak mówila, po wyborach w 2002 r. zrobila wszystko, by nowo wybranego, pozbawionego samorzadowego doswiadczenia wójta zaznajomic z praca Urzedu. Wspólnie jezdzili do Warszawy, by w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zabiegac o pieniadze na gminne inwestycje. Wniosek o fundusze unijne, przygotowany przez nia wspólnie z Izabela Golebiowska, przez zaprzyjaznione gminy byl pózniej wykorzystywany jako wzorcowy, a samorzad zdazyl z inwestycja przed wprowadzeniem podwyzki VAT-u na uslugi budowlane. Sekretarz Bozena Gierej wytknela wójtowi, ze w ubieglym roku przetrzymal w szufladzie umowe z ARiMR, przez co gmina o malo nie stracila 164 tys. zl na inwestycje. Wójt wtedy prosil: – „Bozena, ratuj, bo pieniadze nam przepadna. Wez cos zrób! Moze zadzwonisz do tego swego znajomego…” Dzieki interwencji w Warszawie pieniadze udalo sie uratowac.
– Dlaczego jestem nie pierwsza osoba, która przeszkadza w tym urzedzie? – pytala sekretarz Zdzislawa Tracza. Przypomniala, ze odeszla skarbnik, a na stanowisku oswiatowym jest juz czwarta osoba. – Jak mozemy mówic o normalnej pracy w Urzedzie, jezeli w ciagu 2,5 roku zmienia sie czterech pracowników? – mówila. Zwracala uwage, ze od ponad roku wójt nie pozwala jej jezdzic na zadne zawodowe szkolenia.
Wiedzy
nie wykorzystuje
Replikujac, wójt Zdzislaw Tracz równiez przeszedl do konkretów. Do listy poprzednio sformulowanych zarzutów dorzucil: zaniedbania w komunalizacji mienia, nieterminowe przekazywanie pracownikom aktów prawnych (co spowodowalo m.in. pobranie zawyzonej oplaty skarbowej), braki w estetyce Urzedu Gminy, nieorganizowenie szkolen wewnetrznych dla mlodych pracowników. Przyznal, ze sekretarz Bozena Gierej, absolwentka wydzialu prawa i administracji Uniwersytetu Warszawskiego, ma doswiadczenie i duza wiedze, ale „nie wykorzystuje jej w celu zdobycia pieniedzy”. – Jako przewodniczaca komisji przetargowej dopuscila do tego, ze zostal wyloniony wykonawca na wykonanie podkladów geodezyjnych 3. pierscienia wodociagu w cenie 318 zl za hektar. Uniewaznilem ten przetarg. Na drugim suma byla 199 zl za hektar – opowiadal. – Uwazam, ze uczestnictwo w biesiadzie zorganizowanej przez MIKST w Wegrowie, wykonawce robót drogowych na terenie gminy, bylo co najmniej nie na miejscu – dodal. – Przewodniczacy komisji przetargowej nie powinien jezdzic na zadne przyjecia, organizowane przez firme, która startuje w organizowanych przez gmine przetargach, bo to budzi podejrzenia i jest zle odbierane – wyjasnial chwile pózniej. – Nie po to mnie ludzie wybrali, zebym pokazal, ze nic nie zrobilem – stwierdzil Zdzilaw Tracz. – Jesli pani chce byc wójtem, niech pani startuje na nastepna kadencje i pania wybiora – radzil Bozenie Gierej.
Smieszna dyskusja
Przeciagajaca sie wymiana zdan pomiedzy wójtem a sekretarz utonela w urzedniczych drobiazgach. Przez dluzsza chwile roztrzasano sprawe jakiegos pisma dotyczacego obrony cywilnej w gminie. – To jest smieszna dyskusja – zirytowala sie w koncu radna, Elzbieta Borc. – Ilu pracowników pan wymienil w czasie swojej kadencji? – pytala wójta. – Jezeli w jakiejs instytucji w 2,5 roku wymieniono by trzy czwarte pracowników, to nie byloby tam zadnej pracy – argumentowala radna.
Zdzislaw Tracz bronil mlodych, nowo zatrudnionych pracowników urzedu: – Wszyscy sa bardzo zdolnymi ludzmi. Jezdza na szkolenia, inwestujemy w nich. – Jezeli ludzie chca isc na emerytury, to dlaczego ich trzymac – tlumaczyl zmiany kadrowe w Urzedzie Gminy.
W obronie sekretarz staneli soltysi. Soltys Józef Robak z Ocietego zebral podpisy 17 z 23 soltysów z terenu gminy pod pismem przeciwko odwolaniu Bozeny Gierej. Zdaniem soltysów, obecna sekretarz ma odpowiednie kwalifikacje, godnie reprezentuje gmine i zawsze sluzy im rada.
– Jak pani widzi mozliwosc wspólpracy z tym wójtem? Bo bedzie on jeszcze rzadzil co najmniej 1,5 roku – pytal sekretarz gminy Sadowne radny, Marek Renik.
– Chce wspólpracowac na rzecz gminy z kazdym wójtem, niezaleznie od tego, jakie nosi nazwisko – zapewniala Bozena Gierej.
– Zmiana w tym momencie bylaby niekorzystna dla spraw, które mamy zrobic. Powinnismy doprowadzic do zgody. Pani Gierej zadeklarowala, ze chce pracowac i oddaje swoje umiejetnosci i znajomosci dla dobra gminy – stwierdzil radny M. Renik, apelujac do wójta, by wycofal wniosek o odwolanie.
Przeciwko odwolaniu sekretarz opowiedzial sie równiez radny, Henryk Wyrobek. Apelowal o pojednanie w duchu zaloby po Janie Pawle II. – Bo znowu osmieszymy sie w gazetach – przestrzegal. – Dajcie sobie spokój z klótniami, bo my tylko na tym cierpimy. Wezcie sie za konkretna robote – wsparl radnego mieszkaniec gminy, przysluchujacy sie obradom.
– Wlasciwy czlowiek na wlasciwym stanowisku to skarb – zwracal uwage przewodniczacy, Jerzy K. Wycech. Sugerowal, ze byc moze kadrowe decyzje wójta spowodowaly, ze gmina ma problemy z pozyskaniem pieniedzy na inwestycje.
– Kogo szykuje pan do pracy w urzedzie? Kto na jej miejsce? – dociekal soltys Józef Robak. – Kto jeszcze przeszkadza panu we wprowadzeniu dyktatury w urzedzie? Pracownicy siedza jak na szpilkach, nie wiedza, co ich czeka… – mówil.
– Kto nastepny wyleci z roboty? – pytal radny, Ryszard Decyk.
– Niestety, ta kadencja chyba wslawi sie konfliktami – ubolewala radna, Elzbieta Borc. – Czas skonczyc z wyciaganiem brudów. Patrzac z boku, mozna, niestety, odniesc wrazenie, ze prowadzi pan jakies prywatne rozgrywki – mówila do wójta.
Zdzislaw Tracz, wyczuwajac zapewne, iz jego argumenty nie przekonuja wiekszosci radnych, mówil, ze spodziewa sie, iz skutkiem zlozonego wniosku bedzie dokonanie przelomu, po którym „krzywa wspólpracy odbije sie w góre”. – Trzeba przyspieszyc obroty… Jest pare rzeczy, które trzeba nadrobic i zabrac sie do pracy z nowa energia – przekonywal.
Wniosku o odwolanie Bozeny Gierej ze stanowiska sekretarza nie poparl zaden radny. Jedenastu bylo przeciw, a 3 glosujacych wstrzymalo sie od glosu. Po ogloszeniu wyniku glosowania w sali obrad zerwaly sie krótkie, burzliwe oklaski.