REKLAMA
6.5 C
Siedlce
Reklama

Usmiech na komendzie

Policjant zatrzymuje samochód do kontroli. – Prawo jazdy prosze – mówi do kierowcy.
– A oddaliscie?
– odpowiada mezczyzna.
To co prawda dowcip, ale zabawne historie policyjne zdarzaja sie dosc czesto. Jest to jeden z elementów pracy funkcjonariuszy. Do powstania tych historyjek przyczyniaja sie czasem sami policjanci, jednak czesciej zatrzymywane przez nich osoby. Przegladajac telegramy policyjne (czyli zapiski z miejsca zdarzenia) trudno niekiedy wprost powstrzymac usmiech.
Maz nie daje przyjemnosci
Do zabawnego zdarzenia doszlo okolo dwóch lat temu w Garwolinie, gdzie policjanci zostali wezwani do awantury domowej. Gdy przyjechali na miejsce, sprawce (czyli meza) przesluchali i uspokoili. Zapytali równiez kobiete, czy zostanie w domu, czy tez chce, zeby ja gdzies odwiezc. I wtedy kobieta oswiadczyla, ze pojedzie do znajomych, „bo nie ma przyjemnosci z przebywania w domu z wlasnym mezem”. Hmmm… Gdyby niezapewnianie zonie przyjemnosci bylo przestepstwem, to pewnie wielu mezów siedzialoby teraz w areszcie…
Pewna pani byla kolejna bohaterka historii, która równiez zaobserwowali policjanci z garwolinskiej drogówki. Stali sobie jak co dzien przy jednej
z dróg zatrzymujac kierowców do kontroli. Zobaczyli, ze okolo 150-200 metrów przed nimi jedzie rowerem kobieta obladowana siatkami. Rower jak rower, to tez pojazd, który do kontroli sie nadaje. Funkcjonariusze nie zamierzali jednak niepokoic pani, która jak bylo widac, zrobila duze zakupy i jechala ugotowac rodzinie obiad, gdy nagle… kobieta gwaltownie przewrócila sie na jezdnie. Nie wstawala kilkanascie sekund, policjanci chcieli juz podejsc i jej pomóc, ale wtedy kobieta sie podniosla. Pozbierala siatki i porozrzucane zakupy, pomruczala pod nosem i ponownie wsiadla na rower. Tylko tym razem jazda juz jej nie szla. Jezykiem mlodziezy mozna powiedziec, ze jechala jakby tropila weza… To juz nieco policjantów zainteresowalo, ale pomysleli, ze to mozne wynik upadku, np. uszkodzenie blednika. Postanowili zainteresowac sie losem rowerzystki, zatrzymali ja i… wtedy poczuli. Oni poczuli, a alkomat wykazal. Prawie 2,5 promila. (…)
Zlodziejski pech
Policjanci w swojej codziennej pracy maja do czynienia z róznymi ludzmi. Ubawic sie mozna czytajac zeznania jednego z mieszkanców gminy Stoczek Lukowski, który postanowil dorobic sobie „zatrudniajac sie” niejako w zlodziejskim fachu.
A poniewaz mezczyzna wczesniejszych doswiadczen nie mial, szlo mu to jak po grudzie. Doslownie po grudzie, bo krasc zamierzal zima. I mial z tym mnóstwo klopotów. Za pierwszy cel w nowej pracy postawil sobie kradziez paliwa ze zbiornika koparki pozostawionej noca na obrzezach wsi. Sam nie chcial isc, wzial wiec kolegów, ci wzieli kanister. Poszlo latwo, paliwo z koparki spuscili. Przy okazji koledzy wzieli tez inne fanty, a naszemu bohaterowi przyszlo niesc kilkadziesiat litrów paliwa. Po pewnym czasie tchu mu zabraklo, zdenerwowal sie niemilosiernie i…cale paliwo wylal na pobocze drogi. Do domu wrócil tak jak stamtad wyszedl – z pustka banka. Pierwsze niepowodzenie nie zrazilo jednak mlodzienca. Pewnego wieczoru ktos dal mu sygnal, ze na starym zwirowisku stoi samochód. Ruszyl wiec z kumplami w te pedy. Wlasciciela nie bylo widac, wiec chlopcy poszaleli – wycieli to, co sie dalo wyciac – m.in. silnik. A ze akcja dziala sie zima, jedynym srodkiem transportu byly sanki. Zapakowali wiec silnik na sanki i ruszyli w droge. Silnik jednak, jak to silnik, swoje wazy. W pewnym momencie sanki sie zalamaly i, chcial nie chcial, lup trzeba bylo pozostawic w szczerym polu. Takze to niepowodzenie nie dalo niedoszlemu zlodziejowi do myslenia. Z grupa kolegów kilka dni (a wlasciwie nocy) pózniej poszli krasc kable – wiadomo, miedz sie z nich wytopi i sprzeda. Wdrapali sie wiec na slupy, kable odcieli. Radosc zapanowala w gromadzie, ale wtem którys przejrzal na oczy…, to byl swiatlowód, z którego niczego sie juz nie odzyska i zadnej miedzi nie wytopi. Po raz kolejny trzeba bylo zostawic lup w polu. Chlopcy serca mieli jednak waleczne i stwierdzili, ze nie do trzech, a do czterech razy sztuka. Wypatrzyli, ze w jednym ze slabo zabezpieczonych garazy ktos zostawia samochód marki Fiat 126 p. Na poczatek zawsze cos. Poszli tam pewnej nocy. Z otwarciem garazu problemów nie mieli. Trzech ich bylo, a co to dla trzech chlopa wypchnac maluszka? Niby nic, a jednak! Pchaja, pchaja, a samochód jak stal w miejscu, tak tam pozostal. I cóz sie okazalo? Samochód nie mial jednego kola. Westchneli wszyscy, ale sie nie poddali. Kolo w garazu znalezli i przykrecili. Okazalo sie jednak, ze to nie koniec, bo cos po raz kolejny blokowalo kola. Tym razem nie zauwazyli, ze samochód stal na podnosniku. Szarpali sie, szarpali, az w koncu obudzili wlasciciela, który wybiegl przed dom. Zlodzieje wzieli wiec nogi za pas.
Nie widziala
O pechu moze równiez mówic mieszkanka Lukowa, która pewnego ranka wezwala policjantów. Kobieta byla wzburzona, bo ktos wlasnie ukradl jej automatyczne drzwi do garazu. Policjanci przyjechali dosc szybko, przystapili do ogledzin miejsca przestepstwa. I wtedy okazalo sie, ze zadnego przestepstwa nie ma, bo drzwi… byly otwarte.
Uczestnikami zabawnych historii staja sie równiez sami policjanci. Kilka lat temu na jednej z komend w bylym województwie siedleckim prowadzono sledztwo w sprawie zabójstwa. Przesluchiwano jednego z podejrzanych, ale poniewaz nie bylo dowodów, by go zatrzymac, mezczyzne zwolniono do domu. Ktos jednak przegladal jego zeznania i wtedy okazalo sie, ze jako alibi podejrzany podal, ze byl u niejakiej Krychy. Na komendzie zapanowalo lekkie zdenerwowanie, bo Krycha pojawila sie w zeznaniach po raz pierwszy. Jeszcze raz przekopano tony akt i zeznan, ale wszystko na prózno, bo okazalo sie, ze o kobiecie o wdziecznym imieniu Krycha zaden z pozostalych podejrzanych nie wspomnial. Mezczyzne jeszcze raz wezwano na przesluchanie. Trzeba bylo wyjasnic, z jaka kobieta balowal on w dzien zabójstwa. Mezczyzna byl równie zdziwiony jak sami policjanci, bo okazalo sie, iz zadnej Krychy to on nie zna.
Olsnilo go jednak, bo stwierdzil, ze podczas poprzedniego zeznania powiedzial, iz w czasie, kiedy dokonano zabójstwa, to on wlasnie pil w sklepie piwo „na kreche”, a u Krychy, chocby bardzo chcial, nie mógl byc. Okazalo sie, ze to policjant zle uslyszal, potem zle zapisal i przysporzyl mnóstwa pracy swoim kolegom.
I juz na koniec policjanci z tej samej komendy dostali kiedys zgloszenie, ze jedna z mieszkanek powiatu pedzi bimber. Pojechali tam. Podczas przeszukania gospodarstwa weszli do nowo budowanego domu. I tam poczuli. Zapach samogonu byl wszedzie. Mokra byla równiez podloga, a raczej piasek, którym byla wysypana. Okazalo sie, ze kobieta zobaczyla policjantów przez okno i cala swoja produkcje wylala na prowizoryczna podloge. Bimbru formalnie wiec tam nie bylo…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Zderzenie na DK2. Sprawca nietrzeźwy

W miejscowości Chromna, na skrzyżowaniu DK2 i drogi w...

Atak nożownika

78-latek w samochodzie został zaatakowany ostrym narzędziem. W miejscowości Brzozowica...

Dajmy kosza przeciwnościom

Dla miłośników koszykówki i pomagania odbędzie się w Hali Sportowej OSiR w Siedlcach.

Uschnięte drzewo runęło tuż obok parkowej ławki

- Całe szczęście, że na ławce nikt nie siedział,...

Rynek wynajmu mieszkań jest trudny

Młodzi ludzie są rozgoryczeni, a zarządca twardo stąpa po ziemi. Ale obie strony mówią to samo...

Święto Policji w Komendzie Miejskiej w Siedlcach

Uroczystość z okazji Święta Policji odbyła się na placu...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje