Wystawa malarstwa Anny Zawalich „Ona” zainaugurowała otwarcie nowej galerii sztuki w Siedlcach. Anna Zawalich udostępniła swą pracownię miłośnikom sztuki.
– Liczę, że będą się tu odbywały dyskusje i wymiana myśli – mówiła Anna Zawalich. – Będę też zapraszać innych artystów, by dzielili się swoją twórczością z widzami – zapowiedziała.
Galeria AZ mieści się na I piętrze DH Trezor, na wprost Galerii Siedlce, przy ul. Wojskowej 20. Dotychczas pomieszczenia służyły jedynie za pracownię Anny Zawalich, miejsce tworzenia. Jednak od tego momentu to przestrzeń otwarta dla wszystkich. Galerię można odwiedzać w godzinach od 18 do 20.
Anna Zawalich studiuje na Uniwersytecie w Siedlcach (studia magisterskie na kierunku Sztuki Plastyczne). Profesor Tomasz Nowak przestrzegał jednak utalentowaną studentkę przed nadmierną otwartością, gdy padły pytania, czy widzowie będą mogli obserwować proces powstawania prac.
– Pracownia musi pozostać pracownią, to miejsce intymnego tworzenia, niech takie pozostanie – zaznaczył. Ale pomysł otwarcia galerii pochwalił. – To jedyne takie miejsce w Siedlcach, gdzie tworzy się i jednocześnie wystawia prace. W historii Siedlec takiego miejsca jeszcze nie było.
Wystawa „Ona” jest poświęcona kobiecie, czyli istocie czułej, tajemniczej, pewnej siebie lub zagubionej, emocjonalnej lub chowającej się za pancerzem. Nikt przecież nie może powiedzieć z niezachwianą pewnością, że poznał istotę kobiecości lub przejrzał kobiecą duszę. To zawsze będzie temat pełen niedomówień, zaskoczeń i tajemnic.
– Chciałabym, aby te obrazy wywołały dyskusję, pytania albo chęć podzielenia się własnymi przemyśleniami – sugerowała właścicielka galerii.
I tak się stało. Padały pytania, rozmawiano, dyskutowano, a warto dodać, że frekwencja na wernisażu była imponująca. Piękne było to, że przyszli ludzie w różnym wieku. Wszyscy żywo zainteresowani i tematyką wystawy, i obrazami, i samą artystką. Takiego otwarcia mógłby sobie życzyć każdy artysta!
Anna Zawalich zdradziła też kulisty powstania pracowni. Pewnego razu wracała z Warszawy pociągiem z profesorem Tomaszem Nowakiem. Gdy zwierzyła się, że maluje w domu, profesor mocno się zdziwił.
– Tu kotlety, a tu obrazy? – zapytał ze zgrozą. – Musisz mieć miejsce do tworzenia, przestrzeń, by odejść od obrazu, patrzeć z różnych perspektyw.
I tak powstała najpierw pracownia, tylko do procesu twórczego, a potem galeria.
Zdjęcia M.Z.
można grać do kotleta, można i malować
A może by tak nowy zakład pracy?