Jedziesz sobie spokojnie samochodem, zatrzymujesz sie na skrzyzowaniu, zapala sie zielone swiatlo, zaczynasz ruszac i nagle…
drzwi sie otwieraja. Facet pokazuje ci policyjna odznake i mówi, ze musisz mu oddac swój samochód, bo jest mu potrzebny do poscigu. W tej sytuacji mozesz tylko wysiasc z samochodu, zapytac, gdzie mozesz odebrac auto i pójsc dalej pieszo…
Takie prawo do pozyczania auta daje funkcjonariuszom rozporzadzenie Rady Ministrów z dnia 26 lipca 2005 roku w sprawie sposobu postepowania przy wykonywaniu niektórych uprawnien policjantów. Jasno jest tam napisane, ze „w naglych wypadkach policjant zwraca sie ustnie do kazdej osoby o udzielenie doraznej pomocy, powiadamiajac te osobe o naglym wypadku…”
Rozporzadzenie weszlo w zycie przed dwoma miesiacami. Na razie, jak przyznaja policjanci, nie zachodzila potrzeba korzystania z nowych uprawnien. Co bedzie dalej? Zobaczymy…
Policja w akcji
– Sytuacja wyglada jak w amerykanskim filmie – smieje sie Piotr Wojda, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Minsku Mazowieckim. – Przeciez nie musze od razu wysadzac kogos z jego wlasnego samochodu. Czasami wystarczylaby prosba o udzielenie pomocy. Niezaleznie od tego, dobrze, ze ta regulacja prawna sie pojawila. Ze swojej strony zapewniamy, ze nie bedziemy tych uprawnien naduzywac. Moze sie to zdarzyc tylko w wyjatkowej sytuacji. Naduzycie wspomnianego uprawnienia byloby niezgodne z prawem i na pewno policjant ponióslby konsekwencje. Na szczescie policja ma czym jezdzic i nie musimy nikomu samochodów zabierac.
Wiecej watpliwosci w tej sprawie ma Marek Swiszcz, zastepca komendanta powiatowego policji w Garwolinie. – Powolywanie sie na stan wyzszej koniecznosci bylo bardziej skomplikowane – twierdzi
M. Swiszcz. – Zanim policjant wytlumaczylby obywatelowi, jakie ma prawa, to po przestepcy juz sladu by nie bylo. Moim zdaniem to rozporzadzenie moze przyniesc policjantowi i spoleczenstwu same korzysci. Oczywiscie chodzi tylko o to, by go nie naduzywac, ale nie wydaje mi sie, zeby policjanci korzystali z niego nadmiernie. Do tej pory w naszej komendzie nie bylo takiej potrzeby.
Podobne odczucia ma równiez Beata Borkowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach. – Takiej sytuacji jeszcze u nas nie bylo – mówi B. Borkowska. – Czy bedzie? Nie sadze. To musialaby byc naprawde wyjatkowa sprawa. Mysle, ze to prawo da sie zastosowac glównie do poscigów. Oczywiscie zaden patrol pieszy nie bedzie gonil przestepcy, który ucieka samochodem lub motocyklem. Mamy na szczescie na tyle dobre srodki lacznosci, ze w kazdej chwili mozna zawiadomic dyzurnego o koniecznosci poscigu i wtedy on wysyla radiowóz. Oczywiscie takie prawo daje poczucie bezpieczenstwa policjantom. W sytuacjach skrajnych zawsze mozna
z niego skorzystac.
Strzelali w opony
Pani rzecznik przyznaje równiez, ze w ciagu roku dochodzi do kilku – kilkunastu poscigów. W tym roku bylo ich juz troche. Przeprowadzane sa glównie poza granicami miasta, tak aby nie narazic innych ludzi na niebezpieczenstwo. Czlowiek uciekajacy przed policja jest w koncu zdeterminowany i nie mozna przewidziec jego reakcji. Scigany dazy jednak do tego, zeby jak najszybciej wydostac sie z miasta, bo tutaj dosc latwo go znalezc. A poza miastem czekaja juz radiowozy i blokady.
Najczesciej przed policja uciekaja kierowcy bedacy pod wplywem alkoholu, którzy nie zatrzymali sie do rutynowej kontroli, jak równiez ci, którzy przed chwila „pozyczyli” sobie samochód bez wiedzy jego wlasciciela. Najbardziej widowiskowy, ale równiez niebezpieczny byl poscig, jaki zaczal sie w Wisniewie w ubieglym roku. Przestepców zatrzymali dopiero policjanci z Parczewa. Mezczyzni uciekali przez teren trzech powiatów. Najpierw na terenie gminy Wisniew policjanci prowadzili rutynowa kontrole. Jeden z samochodów nie zatrzymal sie jednak na wezwanie, wiec funkcjonariusze zaczeli gonic uciekajacych. Powiadomili równiez kolegów z Komendy Powiatowej Policji w Lukowie, ze samochód zbliza sie do granicy powiatu. Tam zorganizowano blokade, ale mimo to samochód sie nie zatrzymal. Kierowca chcial równiez potracic jednego z policjantów, ten jednak w ostatniej chwili uskoczyl w bok. Za podejrzanymi ruszyly kolejne radiowozy. Dopiero na terenie powiatu parczewskiego policjanci z Wisniewa zdecydowali sie strzelic uciekajacym w opony. Strzaly byly dwa. I to dwa celne. Przestepcy nie mieli juz jak uciekac, wiec sie zatrzymali. Okazalo sie, ze byli pijani. Mozna równiez dodac, ze ich samochód byl o kilka klas lepszy niz policyjny radiowóz. – Wcale nie jest tak latwo uciec policjantom w poscigu – konczy B. Borkowska.
– Przy takich srodkach lacznosci jest to praktycznie niemozliwe, nawet jesli przestepcy maja samochody duzo lepsze niz my.
Nic z tego.
Ja mam spokój latam na miotle lub mam hulajnoge a tym malo kto umie jezdzic a szczególnie w policji i dlatego mam spokojna glowe nich sie martwia komendanci oni maja lepsze marki samochodów i rózni dygnitarze i nowobogaccy i to sie tyczy ich a ja spie spo