Kacper, Michał, Darek i Piotr. Wszyscy są z jednej szkoły, chociaż każdy z innej klasy: od I po III. Uczą się w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Pawła II w Łukowie. Muzyka to hobby każdego z nich z osobna. To też ich wspólna pasja, której realnym uzewnętrznieniem jest zespół „The Moons”.
Mają talent i są pełni zapału. W każdym z nich drzemie artystyczna dusza. Ale umieją też twardo stąpać po ziemi i uparcie dążyć ku wytyczonym celom.
FRONTMEN I RESZTA
Kacper Michalec mieszka w podłukowskich Łazach. W przyszłym roku, podobnie jak pochodzący z Łukowa jego kolega Michał, będzie zdawał maturę. Wśród ważnych dokumentów przechowuje świadectwo ukończenia Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia. U Jarosława Bacewicza uczył się gry na trąbce. Samodzielnie nauczył się jeszcze grać na 7 innych instrumentach. Pobierał też lekcje u Marzeny Osiewicz.
– Kto z branży, ten wie, że pani Osiewicz jest jedną z najlepszych w Polsce nauczycielek śpiewu. U niej kształcą się gwiazdy – mówi Kacper.
Marzy, by po ukończeniu liceum, dostać się na muzykologię albo na amerykanistykę. Poza tym razem z kolegami chce uruchomić profesjonalne studio nagrań.
Michał Abramek odwiedzał przyjaciela w jego rodzinnym domu. Początkowo pomagał w nagrywaniu i montowaniu wideoklipów. Można je obejrzeć w Internecie w serwisie You Tube. Kacper śpiewał nastrojowe piosenki własne, jak i covery znanych utworów. Nagrywanie muzyki zachęciło Michała do „chwycenia za wiosło”.
Michał jest chłopakiem wrażliwym, pisze wiersze. Jest też podporą Kacpra. Przyjaciel mówi, że gdyby nie Michał, to nie byłoby ani zespołu, ani odważnych marzeń.
Dariusz Krzęcio jest od klawiszy. W opinii kolegów nie ma takiego klawiszowego instrumentu, na którym by nie zagrał. Mieszka w Dębowicy. Uczy się dopiero w I klasie. Niedawno Kacper wypatrzył go, gdy występował w Siedlcach (akompaniował komuś na pianinie). Kacprowi spodobało się granie Darka. Opowiedział o pomyśle założenia kapeli, a to z kolei spodobało się Darkowi.
Ostatni do grona muzykujących przyjaciół dołączyli – Piotrek Wiśniewski i nauczyciel języka angielskiego z liceum, gdzie się wszyscy uczą, z pochodzenia Ukrainiec, Dmytro Pastukh, przez pozostałych nazywany panem Dimą. Piotr mieszka w Trzebieszowie, uczy się w II klasie LO. Myśli o zgłębianiu tajników akustyki na politechnice. Dobrze gra na gitarze elektrycznej. Koledzy mówią, że do ich tortu brakowało na wierzchu wisienki. I Piotr właśnie nią jest.
A pan Dima? On lubi aktywną młodzież. Lubi jej pomagać przy realizacji młodzieńczych marzeń. Lubi muzykę. A ponieważ gra na instrumentach perkusyjnych dla „The Moons” był jak znalazł.
ZESPÓŁ
– Na początku mieliśmy zespół trzyosobowy. W takim składzie graliśmy na jesiennym koncercie z okazji pożegnania lata, gdzie, poza rzeczywistością internetową, daliśmy się poznać szerszej publiczności – wspomina Kacper, który w zespole gra na gitarze prowadzącej. Gra również na gitarze akustycznej i śpiewa. Na gitarze solowej gra Piotrek, na basie Michał, który pełni też rolę menedżera kapeli. Klawisze to domena Darka, a sekcją rytmiczną rządzi Dmytro. – Pan Dima jest nauczycielem i wspiera naszą grupę swoim autorytetem – Kacper podsumowuje prezentację i przechodzi do opowiadania o początkach zespołu „The Moons”.
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 51.
Pisaliśmy już na ten temat:
►
Razem zaczęli grać w minione wakacje. Od tamtej pory mieli kilka koncertów. Także poza Łukowem. Jeden nawet w Poznaniu.
W „The Moons” z kilkoma innymi nurtami zderzyła się refleksyjna muzyka gitary akustycznej, preferowana przez Kacpra. – Grałem alternatywnego rocka, wzorowanego na „Green Day” i „Avril Lavigne” – wspomina. – Interesuję się ponadto popem i rockiem, rapem, a czasem heavy metalem. Darka interesuje muzyka klasyczna. Michał lubi wszystko, co stare: Beatlesi, Pink Floydzi, czyli lata 60 i 70. A pan Dima z Piotrkiem jeszcze co innego – metal i punk.
Co wyszło z tej mieszanki gustów i upodobań członków zespołu? W którą stronę podąża „The Moons”?
JAK MŁODY GAWLIŃSKI
Lider grupy poprzez muzykę odreagowuje własne przeżycia. Tworzy, gdy go coś boli, gdy przeżywa zadziwienie, załamanie, albo wielkie i małe radości. Na kartkę i na struny przelewa swe przeżycia. Nawet o 2-3 w nocy. – Nie sprzedaję ściemy. Śpiewam i gram o życiu, o naszych rodzinach, przyjaciołach – mówi Kacper. – Preferowany przez zespół poprock z lekkim przechyłem w kierunku rocka to dobry gatunek muzyki dla takiej twórczości.
Zespół poznał moc Internetu. Bezkosztowa reklama wideoklipów własnej produkcji i informacje na Facebooku zaowocowały zaproszeniem na koncert do poznańskiego Jazz Clubu „Blue Note”. – Przyjęcie publiczności było ciepłe. Ludzie znali nas tylko z neta, a na koncert przyszło sporo osób. Niektóre jechały kilkadziesiąt, a nawet, jak w przypadku pewnej dziewczyny, kilkaset kilometrów, by nas usłyszeć na żywo – opowiadają członkowie grupy.
Jeszcze przed poznańskim koncertem „Moonsi” nawiązali współpracę z muzykami znanej kapeli „Loka” – Kamilem Mikułą i Grzegorzem Porowskim. To Kamil pierwszy zauważył, że lider łukowskiego zespołu podobny jest do Roberta Gawlińskiego z „Wilków”. Oczywiście „Wilków” bardzo młodych.
POTRZEBNE SĄ PIENIĄDZE
Marzeniem muzyków jest uruchomienie studia nagrań. Czy to marzenie się spełni? – Nie wiadomo. Komercyjne studio mogłoby zarabiać na wydawanie płyt zespołu. Pierwszą, kapela zamierza wydać w przyszłym roku. Na razie jednak zespół musi liczyć na siebie i swoich bliskich. – Mam wsparcie w mojej mamie. Ona nas dofinansowuje, bo we mnie wierzy – mówi Kacper. Na wydanie płyty potrzeba ok. 30 tys. zł. Taka kwota przekracza możliwości pojedynczych, prywatnych sponsorów.
Darek upatruje możliwości pokrycia kosztów nagrania i wydania płyty w wygranej któregoś z muzycznych teleturniejów. Kacper, który uczestniczył w programie „X Factor”, uważa, że jego kolega jest idealistą, bo nie widział teleturniejów z drugiej strony ekranu. – Udział w nich to bezsens z punktu widzenia artysty, który ma wytyczony cel i do niego zmierza. Wbrew temu, co widzowie obserwują na ekranach, jury wybierające najlepszych nie zawsze kieruje się doznaniami muzycznymi. Bywa że ważniejsza jest dramaturgia programu. Później jest tylko gorycz i załamanie, a nie wielkie pieniądze – mówi lider. W zespole w tej sprawie nie ma jednomyślności, ale głos Kacpra jest szanowany.
Na razie singla „The Moonsów”, zatytułowanego „Czarny wodospad”, można posłuchać na You Tube.
Piotr Giczela