Miss na Saharze

– Patrz! To morze jest naprawde turkusowe! – westchnela Diana Wólkiewicz do siostry Emilki. Byly wlasnie w Monastyrze. Szalona dwutygodniowa podróz po Tunezji miala tysiace barw. I byla niezapomniana!
Diana Wólkiewicz, Miss Ziemi Siedleckiej i finalistka konkursu Miss Polonia 2005, w nagrode za zwyciestwo w regionalnym etapie konkursu pojechala na dwutygodniowa egzotyczna wycieczke ufundowana przez glównego sponsora RESERVED. Termin i miejsce mogla sobie wybrac. Zdecydowala sie na Tunezje. W podróz zabrala mlodsza siostre.
– Dokladnie tydzien po finale Miss Polonia wyjechalysmy do Susse. Potrzebowalam bardzo odpoczynku. Wystep w finale to potworne zmeczenie fizyczne i psychiczne. Na zgrupowaniu i samej gali bawilam sie swietnie, ale tak naprawde te przygode okupuje sie ciezka praca i wielkim wysilkiem. Kazda komórka mego ciala krzyczala: lenistwa! I najlepiej
w pelnym sloncu!
Pokój w hotelu w Susse sprawil im mila niespodzianke. Widok z okna roztaczal sie na piekne morze. Od plazy dzielila je tylko ulica: kolorowa, rozkrzyczana, egzotyczna. Pierwsze dni to wylegiwanie sie na plazy. Ale potem przyszedl glód zwiedzania. Zobaczyc jak najwiecej, zapamietac, zabrac te chwile ze soba!
– Jak przystalo na prawdziwe kobiety, wpadlysmy w szalenstwo zakupów. Na ogromnej i kolorowej Medinie mozna stracic glowe, tak bardzo chcialoby sie wszystko miec!
Arabscy kupcy podejrzliwie patrzyli na dwie piekne blondynki, które tak zachwycaly sie ich towarem, ze… chcialy go kupowac od reki. Jak to tak? Bez targowania?!
– No i nauczylam sie targowac. Rany, jak ja to polubilam. Zaluje, ze w Polsce nie mamy mozliwosci ku temu. Naprawde, solidnie sie potargowac, to wielka frajda.

Zakupy jednak stawaly sie czasem ciut niebezpieczne. Oprócz tego, ze przez targowanie robily sie czasochlonne, okazalo sie, ze Tunezyjczycy, to bardzo impulsywni ludzie.
– Och, sa przemili i otwarci, czasami nawet za bardzo. Niestety, sa tez bardzo uparci i niekiedy wrecz natretni, szczególnie w stosunku do blondynek. To szokowalo, ale po kilku dniach przyzwyczailysmy sie do tego i nauczylysmy skutecznie sobie z tym radzic. Musze przyznac, ze wlasnie w Tunezji docenilam powsciagliwosc mezczyzn w Polsce. A takze to, ze nasi mezczyzni przepuszczaja pierwsze kobiety w drzwiach… przynajmniej w wiekszosci.
Oprócz zylki do targowania, Diana odkryla w sobie nowa pasje.
– Wielblady! Sa po prostu cudowne. Mam zaproszenie na grudniowe coroczne wyscigi wielbladów… jako uczestniczka!
No tak. To mogloby byc ciekawe doswiadczenie, a dla nas wybitnie interesujacy material zdjeciowy. Miss Ziemi Siedleckiej wygrywa bieg na tunezyjskim wielbladzie. Niestety, Diana miala na grudzien inne plany. A szkoda.
– Nigdy nie zapomne dwóch dni spedzonych na Saharze. Zwiedzalam oazy, sady oliwne, wioske Berberów. To bylo niesamowite przezycie. Ogladam dzis zdjecia, które wtedy zrobilam i tesknie za ta atmosfera przygody, niezwyklosci. Bardzo polubilam Tunezje. Chcialabym tam wrócic. Moze kupie dywan? Ich dywany to prawdziwe dziela sztuki!
Oj, to dopiero bedzie targowanie. Widac, ze na dywanie Dianie zalezy. Rasowy kupiec zaraz to wyczuje. Hmmm… Moze Diana wybierze sie w podróz razem ze swoja nastepczynia? Sponsor glówny konkursu Miss Ziemi Siedleckiej, firma RESERVED, ponownie funduje zwyciezczyni konkursu egzotyczna wycieczke do dowolnie wybranego kraju w wybranym terminie. Wybory Miss Ziemi Siedleckiej juz w lutym!