Gdy piszemy o polepszającej się kondycji ekonomicznej łukowskiego PKS-u, co jest zgodne z prawdą, od razu pojawiają się głosy surowej, by nie powiedzieć bezpardonowej i wulgarnej krytyki. Z tych słów wyłowić można jedno – w PKS-ie źle się dzieje, winny jest temu prezes, starosta i „darmozjady” z Rady Nadzorczej komunalnej spółki. Czy internetowym komentarzom można wierzyć?
„Nie ma się czym chwalić, bo zysk PKS uzyskał dzięki naszym głodowym wynagrodzeniom. Dobrze zarabia tu tylko prezes i Rada Nadzorcza. Długo już nie wytrzymamy tej oszczędnościowej polityki. Zabierają wszystko: jubilatki, postojowe, polikwidowali kursy autobusów. Na czym ta firma będzie zarabiać? Za 1.500 zł po 30 latach pracy trudno przeżyć miesiąc”. To, sądząc po internetowych komentarzach do artykułu „Najważniejsze to się odbić”, wypowiedzi pracowników łukowskiego PKS-u, rozeźlonych sytuacją ekonomiczną przedsiębiorstwa.
Czy każdy pracownik jest niezadowolony z decyzji prezesa Andrzeja Skwarka? Czy komentujący w Internecie, którzy podpisują się nickami: „pracownik”, „jeszcze pracownik” lub „z PKS-u”, rzeczywiście są tam zatrudnieni? – Stoimy murem za prezesem i popieramy go. Żaden ze związków nie zmienił stanowiska przyjętego podczas twardych negocjacji warunków programu naprawczego – jak jeden mąż mówią szefowie związków zawodowych z łukowskiego PKS-u.
MUR ZWIĄZKOWCÓW ZA PREZESEM
W łukowskim PKS-ie działają trzy organizacje pracownicze: Związek Zawodowy Kierowców, Komisja Zakładowa NSZZ „S” i Związek Zawodowy „Koalicja”. Ich przedstawiciele stwierdzili, że domyślają się, kto wypisuje w Internecie większość głupot przeciwko prezesowi A. Skwarkowi. Mają to być osoby, które za coś zostały zwolnione z pracy. Motorem internetowej krytyki jest też, według związkowców, szwagier prezesa, były radny powiatowy, który rodzinne niesnaski próbuje przenosić do PKS-u.
Rozmówcy podkreślili, że po raz pierwszy w historii PKS-u wszyscy związkowcy murem stoją za prezesem. – Prezes, mając na uwadze zwiększanie zysku i minimalizację kosztów w firmie, w każdym pracowniku widzi jednak człowieka. Nie pozwolił na zwolnienia, czego domagało się kilku członków Rady Nadzorczej, m.in. pan Andrzej Kabat i pan Władysław Kobielski – stwierdził przedstawiciel ZZ Koalicja.
– Ktoś wypisuje, że w naszej firmie są złe warunki pracy i płacy, że lepiej pracować w Białej Podlaskiej, albo w Siedlcach. Jeździliśmy na spotkania związkowe i nasi koledzy z innych przedsiębiorstw nie kryli, ze zazdroszczą nam. Mówili, że chcieliby u nas pracować – dodał związkowiec z „Solidarności”.
W PKS-ie pracuje sporo osób z dużym stażem pracy. To mądrzy ludzie. Wiedzą, że jak jest kryzys, to każdy musi dla swej firmy ponieść jakieś ofiary. Chociaż sytuacja ekonomiczna PKS-u, dzięki programowi naprawczemu uległa poprawie, sporo jest jeszcze do zrobienia. – Pracownicy są zadowoleni z tego, że otrzymują wynagrodzenie na czas, że pojawiają się nagrody, jak ta przed Bożym Narodzeniem. Chciałoby się zarabiać więcej, lecz my cieszymy się z utrzymania miejsc pracy – stwierdził reprezentant ZZ Kierowców, a jego kolega z zakładowej „Solidarności” dodał, że stan, w którym obowiązują ograniczenia w systemie wynagrodzenia, jest przejściowy.
RADA NADZORCZA I ALTERNATYWY
Radzie Nadzorczej PKS-u przewodzi Mieczysław Rosiak. Gdy zapytaliśmy go o ocenę sytuacji w przedsiębiorstwie i nastroje załogi, stwierdził, że do RN nie dotarły żadne sygnały sugerujące, że zarząd utracił zaufanie załogi.
– Żaden ze związków zawodowych nie wycofał poparcia prezesowi, a to poparcie było jednym z dwóch istotnych ustaleń poczynionych z Radą Nadzorczą spółki PKS – powiedział M. Rosiak. – Ustaliliśmy, że w PKS-ie nie będzie zwolnień pracowników, poza przypadkami naturalnych odejść albo zwolnień dyscyplinarnych. Do działań o zachowanie miejsc pracy, przystąpili wszyscy, w tym zarząd spółki. Każdy z zarządu ma po kilka tysięcy zł niższe wynagrodzenia od poprzedników w państwowym jeszcze PKS-ie. Program naprawczy zakładał, że nie będzie zbywany żaden ze składników majątku firmy. Informacje o sprzedaży majątku są nieprawdziwe.
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 6.
Piotr Giczela
Pisaliśmy już na ten temat:
PKS oczyma pracowników
„Nie ma się czym chwalić, bo zysk PKS ma dzięki naszym głodowym wynagrodzeniom. Dobrze zarabiają tu tylko prezes i Rada Nadzorcza. Długo już nie wytrzymamy tej oszczędnościowej polityki. Zabierają wszystko: jubilatki, postojowe, polikwidowali kursy autobusów. Na czym ta firma będzie zarabiać? Za 1.500 zł po 30 latach pracy trudno przeżyć miesiąc”.
To internetowe komentarze pracowników łukowskiego PKS-u do artykułu „Najważniejsze to się odbić”.
Czy każdy pracownik jest niezadowolony z decyzji prezesa Andrzeja Skwarka? Czy komentujący w Internecie, którzy podpisują się nickami: „pracownik”, „jeszcze pracownik” lub „z PKS-u”, rzeczywiście są tam zatrudnieni? – Stoimy murem za prezesem i popieramy go. Żaden ze związków nie zmienił stanowiska przyjętego podczas twardych negocjacji warunków programu naprawczego – jak jeden mąż mówią szefowie związków zawodowych z łukowskiego PKS-u.
MUR ZWIĄZKOWCÓW ZA PREZESEM
Związkowcy do pokoju Rady Nadzorczej przyszli niemal jednocześnie, chociaż każdy z nich pracuje w innym dziale. W łukowskim PKS-ie działają trzy organizacje pracownicze: Związek Zawodowy Kierowców, Komisja Zakładowa NSZZ „S” i Związek Zawodowy „Koalicja”.
Na wstępie panowie zgodnie stwierdzili, że nie chcą podawania nazwisk w gazecie. – W komentarzach leją się pomyje. Jesteśmy poniekąd osobami publicznymi, gotowymi podjąć ryzyko starcia się z innym punktem widzenia. Jednakże obelgi i pomówienia w Internecie dla nikogo nie są przyjemne, a już z pewnością nie dla naszych rodzin. To, co chcemy o PKS-ie powiedzieć, spotka się pewnie z podobnymi komentarzami, jakie już zbiera nasz prezes – stwierdził jeden ze związkowców. Inny dodał, że większość głupot przeciwko prezesowi A. Skwarkowi wypisują osoby, które za coś zostały zwolnione z pracy. Związkowcy powiedzieli też, że motorem internetowej krytyki jest szwagier prezesa, były radny powiatowy, który rodzinne niesnaski próbuje przenosić do PKS-u.
Rozmówcy podkreślili, że po raz pierwszy w historii PKS-u wszyscy związkowcy murem stoją za prezesem. – Prezes, mając na uwadze zwiększanie zysku i minimalizację kosztów w firmie, w każdym pracowniku widzi jednak człowieka. Nie pozwolił na zwolnienia, czego domagało się kilku członków Rady Nadzorczej, m.in. pan Andrzej Kabat i pan Władysław Kobielski. Nikt z nich nie wierzył w to, że prezesowi uda się wyciągnąć firmę z dołka. Gdy już widać poprawę, należy pozwolić prezesowi w spokoju dokończyć rozpoczęte działania – stwierdził przedstawiciel ZZ „Koalicja”.
– Ktoś wypisuje, że w naszej firmie są złe warunki pracy i płacy, że lepiej pracować w Białej Podlaskiej albo w Siedlcach. Jeździliśmy na spotkania związkowe i nasi koledzy z innych przedsiębiorstw nie kryli, że zazdroszczą nam. Mówili, że chcieliby u nas pracować – dodał związkowiec z „Solidarności”. – Zresztą PKS-u w Białej Podlaskiej już nie ma, bo upadł.
W PKS-ie pracuje sporo osób z dużym stażem pracy. To mądrzy ludzie. Wiedzą, że jak jest kryzys, to każdy musi dla swej firmy ponieść jakieś ofiary. Chociaż sytuacja ekonomiczna PKS-u, dzięki programowi naprawczemu uległa poprawie, sporo jest jeszcze do zrobienia. – Pracownicy są zadowoleni z tego, że otrzymują wynagrodzenie na czas, że pojawiają się nagrody, jak ta przed Bożym Narodzeniem. Chciałoby się zarabiać więcej, lecz my cieszymy się z utrzymania miejsc pracy – stwierdził reprezentant ZZ Kierowców, a jego kolega z zakładowej „Solidarności” dodał, że stan, w którym obowiązują ograniczenia w systemie wynagrodzenia, jest przejściowy. – Pracownicy nie na zawsze zrzekli się części swych praw. Każdy wie, że gdybyśmy tego zgodnie nie zrobili, nasz zakład już by dziś pewnie nie istniał – podsumował przedstawiciel NSZZ „S”.
CO PISZĄ INTERNAUCI
„200 tysięcy?! Z takiego przedsiębiorstwa tylko tyle zysku? A gdzie poszła reszta oszczędności z naszych głodowych stawek? One dwa razy powinny przewyższyć to, co prezes uzyskał z naszych pensji. Za Galińskiego i pensje były wyższe, i zysk. Dlaczego sobie nie zmniejszył poborów? SWÓJ PKS, VOLVO.”
„Zysk jest, ale kosztem pozbawienia załogi wszystkiego i ze sprzedaży majątku. Pensje niższe niż w sąsiednim Międzyrzecu. I tylu ludzi na bruk, tyle kursów odwołanych. Czym się tu chwalić? Bulwersuje mnie taki artykuł na zlecenie. ZWOLNIONY PRACOWNIK.”
„Rządowe czy samorządowe, do du… tacy właściciele. My na pewno nie padniemy, bo prywatny właściciel dokapitalizowuje firmę i nie politykuje. Rozmawiałem z kolegami kierowcami z PKS Łuków. To nie jest do powtórzenia, co mówią o zarządzie. ZADOWOLONY, Z BRANŻY.”
„Wszystko tną za zgodą starosty: płace, kursy, ludzi. To nieludzkie. Starosta w głębi duszy cieszy się z degradacji firmy. JESZCZE PRACOWNIK.”
„Wynik jest dzięki przychylnemu podejściu wójtów, którzy korzystają z naszego transportu, chociaż niekoniecznie chętnie. Żadna w tym zasługa prezesa. A gdzie inne działania? PRACOWNIK.”
„Po 30 latach pracy zarabiać 1.500 zł, to uwłaszcza godności człowieka, bo nie da się godnie przeżyć miesiąca. Wykorzystują, że stary, to już nigdzie indziej nie pójdzie. Na nagrody też tylko nieliczni zasłużyli, ewentualnie związkowcy. FRANK”
RADA NADZORCZA I ALTERNATYWY
Radzie Nadzorczej PKS-u przewodzi Mieczysław Rosiak. Gdy zapytaliśmy go o ocenę sytuacji w przedsiębiorstwie i nastroje załogi, stwierdził, że do RN nie dotarły żadne sygnały sugerujące, że zarząd utracił zaufanie załogi. – Żaden ze związków zawodowych nie wycofał poparcia prezesowi, a to poparcie było jednym z dwóch istotnych ustaleń poczynionych z Radą Nadzorczą spółki PKS – powiedział M. Rosiak. – Ustaliliśmy, że w PKS-ie nie będzie zwolnień pracowników, poza przypadkami naturalnych odejść albo zwolnień dyscyplinarnych. Do działań o zachowanie miejsc pracy przystąpili wszyscy, w tym zarząd spółki. Każdy z zarządu ma o kilka tysięcy złotych niższe wynagrodzenie od poprzedników w państwowym jeszcze PKS-ie. Program naprawczy zakładał, że nie będzie zbywany żaden ze składników majątku firmy. Informacje o sprzedaży majątku są nieprawdziwe.
Zniwelowanie strat w firmie miało być osiągnięte poprzez zmniejszanie kosztów własnych i zwiększanie przychodów. Większe dochody firma uzyskuje z działalności usługowej i handlowej. Są analizowane i wdrażane nowe propozycje usług. Niedługo zostanie uruchomiona jedyna w powiecie ekologiczna myjnia dla TIR-ów. Przewodniczący RN dodał, że nie ma powodów, aby w takiej sytuacji zmieniać prezesa.
Związkowcy uważają, że starosta, jako przedstawiciel właściciela, doceni osiągnięcia firmy – załogi i kierownictwa. Mówią, że może lepiej byłoby, gdyby przedsiębiorstwo przekształcono w spółkę pracowniczą, ale na pewno nie byłoby żadnego pożytku z jakiegokolwiek prywaciarza. Ministerstwo Skarbu dawało alternatywę – Urząd Marszałkowski albo łukowskie starostwo. – Dobrze, że nie wybrano Lublina, bo sądząc po kłopotach, jakie ma spółka marszałka, PKS Wschód, na tej transakcji Łuków by jedynie stracił – mówią pracownicy PKS-u na zakończenie rozmowy.
PIOTR GICZELA
wygląda mi to na artykuł sponsorowany przez prezesa i radę nadzorczą:):):)
podać zarobki kierowców związków iprezesów
Przewodniczący Rady Nadzorczej wykazuje ogromną indolencje. Co maja związki zawodowe do Prezesa???? Prezes musi realizować wizje właściciela, a nie związków. Widać jak w małym miasteczku polityka bierze górę nad ekonomią.
Nie ma jak to w pke-sie wypije się i jeszcze chce się.
TYLKO DLACZEGO AUTOBUS JADĄ CY Z ŁUKOWA LUB DO ŁUKOWA POTRAFI CIĄGNĄĆ SIĘ 30 KM/H , DO CZASU, AŻ MINĄ GO PRYWATNE BUSY, POTEM JEDZIE NORMALNIE. UMOWA RZECZ ŚWIET??? WIDAĆ TO NA DROGACH IDEALNIE. Wg mnie to jest działanie na niekorzyść firmy, może ktoś się z kamerą przejedzie i nagra takiego kierowcę PKS-u. Zobaczcie sami, ciągnij się kiedyś za takim, to uwierzycie.
Ta chatka puchatka Panie Skwarek jak długo jeszcze będzie stała na dworcu? To coś, co się nazywa poczekalnią i kasami.
Skwarek, to skryty cwaniak. On nigdy nie powinien zostać prezesem, bo co on wie o kierowaniu firmą, to już się przekonaliśmy jak był w Radzie Nadzorczej. Tylko swoje sprawy i tyle na ten temat. Jeżeli chodzi o związkowców, to radzę się tym ludziom przyjrzeć, co oni sobą reprezentują i jak się zachowują bo to raczej kumple do […].
Tak źle to jeszcze nie było w PKS, jak jest za obecnego prezesa. Po wielu latach pracy mamy głodowe zarobki, ale prezes potrafi zadbać o siebie i swoich popleczników. Kiedy to się w końcu skończy.
Mirku?! Zmień firmę na PKS Radzyń czy też Międzyrzec P. (PKS BIAłA P. już nie istnieje) tam zaPewne na zbity pysk Cię wyleją, a jak nie, to zapewne w najbliższych miesiącach padną te PKS-y i będziesz mógł” zbijać bąki (tylko czy doczekasz do późnej wiosny, bo jeszcze za wcześno)w wolnym czasie.
PS (…)
Panie Starosto, czym wcześniej odwołacie takiego prezesa, tym większa szansa uratowania firmy, a przede wszystkim zalogi. Mam też pytanie. Czy jeszcze na funduszu zapasowym w firme zostały jakiekolwiek pieniądze, a był i milion, czy już prezes rozdysponował na pokrycie STRAT firmy, umiejętnie to kamuflując i robiąc medialną propagandę, a rzeczywiście jest to wirtualny zysk. Ale w to mogą uwierzyć tylko krasnoludki.
Co powiecie o koordynatorze ze starostwa