Ogloszenia na tablicy informacyjnej urzedu, informacja ma internetowej stronie BIP, a nawet dyskusja na styczniowej sesji Rady Miejskiej Wegrowa – wszystko to okazalo sie malo skuteczne. O tym, ze sto kilkadziesiat metrów od ich domów ma powstac wieza przekaznikowa, mieszkancy dowiedzieli sie dopiero z „Tygodnika Siedleckiego”.
Od momentu, gdy informacja o planowanej budowie wiezy ukazala sie w ubiegla srode w „TS”, wydarzenia musialy toczyc sie w blyskawicznym tempie. Przedstawiciele mieszkanców wybrali sie do Urzedu Miejskiego, by zapoznac sie z dokumentacja dotyczaca inwestycji. W czwartek na biurku burmistrza Jana Górskiego wyladowal protest, pod którym podpisalo sie kilkudziesieciu wegrowian. Jeszcze tego samego dnia, czyli
2 marca, o wiezy dyskutowano na Radzie Miejskiej.
Jestesmy zbulwersowani
– Jako mieszkancy terenu sasiadujacego bezposrednio z ta inwestycja nic nie wiedzielismy o zamiarze tej budowy. Jestesmy zbulwersowani wiadomoscia wypowiedziana przez nasze wladze miasta w gazecie, ze wieza ma zostac wybudowana na terenie bylego POM-u, a wiec w miejscu, gdzie nie ma budynków mieszkalnych – czytamy w protescie. Mieszkancy ulic Bohaterów Warszawy i Przemyslowej obawiaja sie, ze zakres szkodliwego oddzialywania wiezy przekaznikowej na zdrowie moze byc znacznie wiekszy niz wynikajacy z norm. – Nie zglaszalismy sprzeciwu do tej pory, gdyz nie wiedzielismy o zamiarze budowania wiezy tak szkodliwej dla zdrowia ludzi – pisza mieszkancy. Ich zdaniem, powinni otrzymac od miasta informacje o planach inwestycyjnych. – Zdziwieni jestesmy ukrywaniem tego zamiaru przed mieszkancami. Przypadek zrzadzil, ze osoby najbardziej zainteresowane dowiedzialy sie z gazety – pisza wegrowianie.
Podczas dyskusji na sesji wypowiadal sie takze prokurator rejonowy Janusz Turek. Niedaleko planowanej wiezy znajduje sie budynek Sadu Rejonowego i Prokuratury. Zdaniem Janusza Turka, zaistnialy w Wegrowie problem sprowadza sie do pytania: dlaczego nie powiadamia sie mieszkajacych w poblizu osób jako uczestników postepowania administracyjnego, skoro przysluguja im okreslone srodki prawne?
W imieniu mieszkanców zbulwersowanych faktem, iz o inwestycji dowiedzieli sie z gazety, wystapila Antonina Lis. – Jesli jest taka konfliktowa inwestycja, to nie ma po co jej ukrywac. Przeciez jesienia byly spotkania z mieszkancami. Dlaczego nikt nie powiedzial, ze cos takiego sie planuje? – pytala. – Jesli juz bylo ogloszenie w Urzedzie Miasta, to dlaczego nie w naszej dzielnicy albo z Zespole Szkól Ponadgimnazjalnych?
Jej zdaniem przy tej inwestycji stosuje sie metode faktów dokonanych. Najpierw podejmuje sie decyzje i robi wszystko, zeby mieszkancy sie
o niej nie dowiedzieli.
Niczego nie ukrywamy
Wiceburmistrz Jaroslaw Grenda stanowczo odpieral zarzut, ze wladze miasta staraly sie cokolwiek ukryc. Przypomnial, ze komunikat o inwestycji zostal umieszczony w internecie i na tablicy ogloszen. Informacja o inwestycji znalazla sie takze w przekazanym radnym sprawozdaniu z pracy burmistrza. To stalo sie przyczyna zapytania radnego, dyskusji na sesji Rady Miejskiej i informacji w „TS”. – Jest to równiez kanal informacyjny, którym ta wiadomosc do panstwa dotarla – mówil wiceburmistrz. Uspokajal zaniepokojonych mieszkanców, ze zadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadly: – Postepowanie trwa. Bedzie jeszcze wylozenie raportu do publicznej wiadomosci po uzgodnieniach z Sanepidem i Inspektoratem Ochrony Srodowiska. Bedziecie panstwo mogli wniesc swoje uwagi. Nie jest za pózno i nie stawiamy panstwa przed faktem dokonanym – mówil Jaroslaw Grenda. Gdy raport oddzialywania inwestycji na srodowisko bedzie wylozony do wgladu, mieszkancy beda mogli ponownie przedstawic swoje argumenty.
– Prowadzimy to postepowanie w dobrej wierze. Kazdy inwestor i wlasciciel nieruchomosci moze, zgodnie z ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym, zagospodarowywac swoja nieruchomosc wedlug wlasnego uznania, jezeli nie szkodzi innym i nie wplywa negatywnie na najblizsze otoczenie. O tym decyduje nie widzimisie urzedów, ale przepisy i normy – wyjasnial wiceburmistrz. Zgodnie z tymi przepisami, nikt nie jest zagrozony inwestycja. – Maszt jest na obszarze poprzemyslowym i bezposrednio graniczy z dzialkami wykorzystywanymi w sposób przemyslowy. Do najblizszej zabudowy jest okolo 120-130 metrów. (…) Wedlug przepisów i norm jest to wedle obecnej wiedzy odleglosc zapewniajaca bezpieczna eksploatacje tego masztu – mówil Jaroslaw Grenda. Jak stwierdzil, rozumie obawy mieszkanców, którzy staraja sie dmuchac na zimne. Mieszkancy maja prawo zglaszac zastrzezenia i nikt tego prawa nie kwestionuje. – Jestem jednak przekonany, ze w tym przypadku wszystko jest w porzadku – stwierdzil.
Radny Janusz Bum (zarazem dyrektor, znajdujacego sie nieopodal planowanej wiezy, Zespolu Szkól Ponadgimnazjalnych, gdzie uczy sie 2 tys. uczniów), radzil sprawdzic, czy obowiazujacy plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na taka lokalizacje inwestycji, oraz zbadac, czy nie narusza ona interesów mieszkanców i pobliskiej szkoly. Przewodniczaca Rady Miejskiej Halina Ulinska sugerowala, by miasto skontaktowalo sie z inwestorem i spróbowalo naklonic go do przeniesienia inwestycji w inne miejsce. W Wegrowie jest – jej zdaniem – sporo bardziej odpowiednich terenów na wieze przekaznikowa. Do obaw mieszkanców ze zrozumieniem odniósl sie takze burmistrz Jan Górski.
Projekt decyzji zezwalajacej na budowe wiezy zostal w styczniu przeslany z Wegrowa do zaopiniowania do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Srodowiska oraz Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Dyskusja zapewne odzyje na nowo, gdy dokumenty wróca do miasta.