– Jam jest fotograficznym discopolowcem, który – dla lepszego wrażenia, a może dla niepoznaki – zakłada od czasu do czasu perukę z epoki Jana Sebastiana Bacha – mówi autor.
W Galerii Fotografii Fokus odbył się wernisaż wystawy prac Marcina Werona.
Etiologia mojej fotografii sprowadza się wyłącznie do zabawy i czystego estetyzmu (lub, jak wolą niektórzy, antyestetyzmu). To intuicyjne myślenie formą, kompozycją, współgraniem barw, spontanicznie doprawione szczyptą mniej lub bardziej oryginalnej nadrealności. Konstatując wprost i prosto – to zespół improwizowanych działań mających na celu stworzenie takich obrazów, które bez idiosynkrazji powiesiłbym u siebie na ścianie. Zero ideologii, płytkiego i głębokiego przekazu, drugiego i trzeciego dna, obywatelskiego zaangażowania, intencjonalnej projekcji wewnętrznych demonów, reakcji na dziejową i społeczną niesprawiedliwość, rozliczania się z własną (najlepiej żeby była traumatyczna) przeszłością i innych podobnych, „obligatoryjnych” dla współczesnej sztuki „backgroundów”. Jednym zdaniem: jam jest fotograficznym discopolowcem, który – dla lepszego wrażenia, a może dla niepoznaki – zakłada od czasu do czasu perukę z epoki Jana Sebastiana Bacha. Oczywiście nie przeszkadza to odbiorcom mojej spuścizny (złe słowo, bo ja jeszcze żyję) w przypinaniu mi różnych łatek i posądzaniu o artystyczne komentowanie rzeczywistości. A niech sobie piszą (zawsze czytam z przyjemnością), wszak to wszystko na moją chwałę, której – będąc kimś pomiędzy Nikiforem i Janko Muzykantem – nigdy bym się nie spodziewał…
Marcin Weron
Wystawa czynna do 31 grudnia 2023 r. od wtorku do piątku w godz. 11-17 oraz w niedziele w godz. 11-15 w Galerii Fotografii FOKUS w Siedlcach, ul. Pułaskiego 7.
Nie ma co…. inteligentne zdjęcie ;/
bardzo ciekawe, ale nasuwa się pytanie – czy któryś z naszych siedleckich artystów potrafił by tak zaskoczyć?
Z twarzy to podobny do Terleckiego
Kiedyś fajnie ktoś gdzieś napisał, że w dzisiejszej sztuce nowoczesnej samo wyjaśnienie robi robotę, a najdroższe obrazy świata Marka Rothko sprzedawane za bajońskie sumy po 168 000 000 dolarów (na “polskie” z pół miliarda złotych), są tego świetnym przykładem – dwa, trzy kolory, może więcej – prostokąty, kwadraty namalowane na płótnie, gdzie każdy półdebil by mógł to zrobić, coś tam z odcieniami jakieś bzdury czytałem, nieważne. Tak samo jak istnieje coś takiego, że maczasz pędzel w farbie i chlapiesz nim po płótnie, a później nic tylko dodać do tego jakąś “artystyczną nazwę”. To jest dopiero sztuka!
PS.
Taki Michał Anioł, Rembrant czy inni to przewracają się w grobie i zapewne cieszą się, że nie dożyli tych czasów. Odnośnie tego dożycia to też ciekawa kwestia, jak już wyżej wspomniany alkoholik Mark Rothko, popełnił samobójstwo, a pracę artystów dopiero doceniane są po śmierci autora, bo większość za życia to klepie biede.
Tak samo ten kompozytor Robert Schumann też samobój.
Van Gogh – samobójstwo.
Tomasz Beksiński – samobójstwo.
Witkacy – samobójstwo.
O tych Kurt Kobajnach, Ryśkaj Ridlach, Tomaszów Chada, Majkelów Dżeksonów, Amei Łajhołs itd. itd. nie ma co nawet wspominać.
Nie chodzę na wystawę brzydoty. Nie mam zamiaru się katować.
Całkiem spoko sympatyczny dziwak.
Najlepsze są te męskie akty kleryków.
nawet ten z SB przyszedł
przyszedł, bo taką miał pracę