REKLAMA
1.3 C
Siedlce
Reklama

Ja harcerstwo normalnie kocham

Miła blondynka o ciepłym głosie, wyróżniająca się na harcerskich imprezach tym, że jako instruktorka ZHP nie nosi mundurowej garsonki, ale występuje w prostym mundurze harcerki. To z pewnością ujmuje jej lat i dodaje dziewczęcego wdzięku. O kim mowa? O harcmistrzyni Urszuli Kozłowskiej, wieloletniej drużynowej 59 Drużyny Harcerskiej „Wilki” z Ról w powiecie łukowskim.

Niedawno o druhnie Uli zaczęto mówić częściej. Naczelniczka Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrzyni Małgorzata Sinica wyróżniła ją i trzy inne instruktorki z łukowskiego Hufca ZHP im. Bohaterów Ziemi Łukowskiej za całokształt pracy z drużyną.


DYREKTORSKIE PYTANIE

[…]
 

– Harcerstwo kocham od dziecka. Wstąpiłam do ZHP w Szkole Podstawowej w Serokomli w 1975 r. Było fajnie. Gdy uczyłam się w liceum w Adamowie, moim drużynowym był druh Wiesław Wołek. Uczył nas historii i był instruktorem, o którym nie da się zapomnieć. Chociaż od początku w harcerstwie bardzo mi się podobało, to dopiero pod jego kierownictwem połknęłam bakcyla. Gdy już lepiej poznałam historię harcerstwa, to za wzorzec instruktorki obrałam sobie Harcmistrzynię Rzeczypospolitej, Olgę Drahonowską-Małkowską, współzałożycielkę polskiego harcerstwa i drużynową pierwszej w historii, żeńskiej drużyny polskich skautek – III Lwowskiej Drużyny im. Emilii Plater – wspomina druhna Ula.
 

[…] Urszula Kozłowska chciała być nauczycielką. Ukończyła polonistykę. Pracę w szkole rozpoczęła we wrześniu 1987 r.
 

– Na pierwszym powakacyjnym spotkaniu Rady Pedagogicznej ówczesny dyrektor Szkoły Podstawowej w Rolach przedstawił nauczycielom swą wizję funkcjonowania placówki, w której chciał mieć harcerstwo. Nikomu niczego nie nakazywał, tylko zwyczajnie zapytał, kto z nas podejmie się tego zadania. Nie kto chce się podjąć prowadzenia drużyny, ale kto to zrobi. […] Jeszcze w tym samym roku założyłam 59 Drużynę Harcerską „Wilki”. Drużyna, z krótkimi przerwami na mój urlop macierzyński, działa do dziś. Cieszy mnie to, ale jednocześnie ubolewam, że ani ze strony rodziców uczniów, ani dyrekcji placówek, ani organów prowadzących szkoły nie ma pomysłu, co zrobić, aby harcerstwo, naturalny ich partner w procesie wychowawczym, było wszędzie obecne […] – mówi nasza rozmówczyni.
 

W HARCERSTWIE JEST WSZYSTKO
 

Uczennice i uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Rolach garną się do harcerstwa. Jak oceniają, jest ono dla nich atrakcyjne, bo mogą poznać wiele rzeczy przydatnych w życiu. Tu są organizowane wycieczki, wspólne wyjazdy, biwaki. Drużyna „Wilków” to jednostka młodszoharcerska, więc nikt z harcerzy nie zaprząta sobie jeszcze głowy harcerską metodyką. Ale instruktorzy wiedzą, że tylko w harcerstwie uczniowie mogą robić to wszystko, co inni w wielu różnych organizacjach. – Jeśli ktoś chce nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, zapisuje się do PCK, chroniący przyrodę i zgłębiający jej tajemnice pracują w LOP. Turyści mają PTTK. Zainteresowani sportem chodzą na treningi do klubów sportowych. Sporty obronne są w LOK-u, a pasjonaci wojska mają „Strzelca”. W harcerstwie mamy wszystko, co tylko chce się nam robić – ocenia harcmistrzyni z Ról.
[…]

 

SŁUŻBA CAŁYM ŻYCIEM? NAUCZYCIELE NIE CHCĄ
 

W harcerskich organizacjach (ZHP, ZHR czy inne) są drużyny dobre, ale są też słabe, niepotrafiące zaciekawić młodych ludzi. Zapytałem druhnę Ulę, drużynową z sukcesami docenionymi przez najwyższe władze ZHP, co robić, aby wszyscy z harcerstwa byli zadowoleni.
 

Drużynowa „Wilków” bez wahania odparła, że to przede wszystkim kwestia instruktorów. – Na początku roku szkolnego przypominam harcerzom i informuję kandydatów na harcerzy, jakie zasady u nas obowiązują. Jasno określam prawa i obowiązki. Dzieci wiedzą, że ze świadomie przyjętych obowiązków trzeba się wywiązywać. A rolą wychowawcy w harcerstwie jest dać przykład własną postawą, jak to robić. […] Gdy drużynowy wymaga od harcerzy poszanowania dla munduru, a sam na zbiórki w nim nie przychodzi albo jest umundurowany byle jak, żadnego efektu nie uzyska. Jeśli wymagamy przestrzegania prawa harcerskiego, […] a sobie dajemy prawo do taryfy ulgowej, oddziaływanie wychowawcze bierze w łeb.
 

U. Kozłowska uważa, że nauczyciele powinni częściej niż obecnie zostawać instruktorami harcerskimi. […] Ale są też minusy bycia nauczycielem i instruktorem w jednej osobie. – Jako nauczycielka podlegam ustawie o systemie oświaty i nie mogę dopuścić, by niepełnoletni uczniowie przebywali na zajęciach w szkole bez opieki pedagogicznej. Tymczasem w harcerstwie funkcje w drużynie, także wychowawcze, powierza się bardziej doświadczonym, choć niepełnoletnim rówieśnikom harcerzy z tej drużyny. Ja stosuję złoty środek. W szkole pracujemy całą drużyną, natomiast zastępy działają nieskrępowanie, wykonując zadania międzyzbiórkowe poza szkołą oraz na zlotach, biwakach i imprezach hufcowych. Oswajam się z myślą, by przekazać drużynę następczyni lub następcy. Na razie jednak nikt taki nie pojawił się w naszej szkole – podsumowała druhna Ula.
 

Piotr Giczela

Cały artykuł w e-wydaniu „TS” nr 17.

O drużynowej „Wilków” z podłukowskich Ról
Ja harcerstwo normalnie kocham

 

Miła blondynka o ciepłym głosie, wyróżniająca się na harcerskich imprezach tym, że jako instruktorka ZHP nie nosi mundurowej garsonki, ale występuje w prostym mundurze harcerki. To z pewnością ujmuje jej lat i dodaje dziewczęcego wdzięku. O kim mowa? O harcmistrzyni Urszuli Kozłowskiej, wieloletniej drużynowej 59 Drużyny Harcerskiej „Wilki” z Ról w powiecie łukowskim.
 

Niedawno o druhnie Uli zaczęto mówić częściej. Naczelniczka Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrzyni Małgorzata Sinica wyróżniła ją i trzy inne instruktorki z łukowskiego Hufca ZHP im. Bohaterów Ziemi Łukowskiej za całokształt pracy z drużyną.
 

DYREKTORSKIE PYTANIE
 

– Ze spokojem można mnie już zaliczać do harcerskich weteranów – zaznacza wesoło druhna Ula, ale widać, że cieszy się z tego, że odejmują jej lat, a nie dodają. W zasadzie od innych harcerek odróżnia ją czerwona harcmistrzowska podkładka pod krzyżem harcerskim nad lewą kieszenią mundurowej bluzy oraz granatowy sznur funkcyjny drużynowej.
 

– Harcerstwo kocham od dziecka. Wstąpiłam do ZHP w Szkole Podstawowej w Serokomli w 1975 r. Było fajnie. Gdy uczyłam się w liceum w Adamowie, moim drużynowym był druh Wiesław Wołek. Uczył nas historii i był instruktorem, o którym nie da się zapomnieć. Chociaż od początku w harcerstwie bardzo mi się podobało, to dopiero pod jego kierownictwem połknęłam bakcyla. Gdy już lepiej poznałam historię harcerstwa, to za wzorzec instruktorki obrałam sobie Harcmistrzynię Rzeczypospolitej, Olgę Drahonowską-Małkowską, współzałożycielkę polskiego harcerstwa i drużynową pierwszej w historii, żeńskiej drużyny polskich skautek – III Lwowskiej Drużyny im. Emilii Plater.
 

Ze wspomnień hm. Urszuli Kozłowskiej wynika, że w liceum nie pchała się do zarządzania i organizowania pracy harcerskiej, natomiast z przyjemnością chodziła na zbiórki.


Później nastąpiło kilkuletnie rozstanie z harcerstwem, gdy po maturze nadszedł czas zdobywania zawodu. Urszula Kozłowska chciała być nauczycielką. Ukończyła polonistykę. Pracę w szkole rozpoczęła we wrześniu 1987 r.
 

– Na pierwszym powakacyjnym spotkaniu Rady Pedagogicznej ówczesny dyrektor Szkoły Podstawowej w Rolach przedstawił nauczycielom swą wizję funkcjonowania placówki, w której chciał mieć harcerstwo. Nikomu niczego nie nakazywał, tylko zwyczajnie zapytał, kto z nas podejmie się tego zadania. Nie kto chce się podjąć prowadzenia drużyny, ale kto to zrobi. Zgłosiłam się. Ukończyłam kurs instruktorki i jeszcze w tym samym roku założyłam 59 Drużynę Harcerską „Wilki”. Drużyna, z krótkimi przerwami na mój urlop macierzyński, działa do dziś. Cieszy mnie to, ale jednocześnie ubolewam, że ani ze strony rodziców uczniów, ani dyrekcji placówek, ani organów prowadzących szkoły nie ma pomysłu, co zrobić, aby harcerstwo, naturalny ich partner w procesie wychowawczym, było wszędzie obecne.
 

„WILKI” ROBIĄ CO CHCĄ


Harcerskie zbiórki są przez uczniów w Rolach oceniane najwyżej wśród wszystkich zajęć pozalekcyjnych. – Nie przygotowuję specjalnych zbiórek – tłumaczy druhna Ula. – Wiedząc, że uczniowie i tak mają wystarczająco dużo nauki, staram się nie obciążać harcerzy dodatkowo. Nie uczę teorii. Staram się za to zainteresować ich jakimiś sprawami po to, by każdy, jeśli zechce, mógł sięgać po dodatkową wiedzę. Wskazuję źródła. Nie tak, jak w szkole, gdzie podaje się tytuły lektur do przeczytania albo numery stron do wykucia z podręczników. Harcerze uczą się w praktyce, w czasie naturalnych bądź zaaranżowanych sytuacji, wymagających od nich podejmowania decyzji. Członkowie prowadzonej przeze mnie drużyny wiedzą, że na zbiórkach zawsze coś nowego poznają. Co ważne, nigdy nie ma u mnie zbiórek schematycznych. Jest dużo niespodzianek. Harcerze czują się swobodnie i mogą się wykazać. Bariera, jaką na początku stanowi to, że poza zbiórkami jestem dla nich nauczycielką polskiego, raczej zanika. Na harcerskich spotkaniach większość zwraca się do mnie per „druhno”. Pojedyncze osoby muszą dłużej przyzwyczajać się, że można inaczej, a nie tylko „proszę pani, proszę pani”. I dobrze, bo harcerstwo, to nie szkoła, a zbiórka, to nie lekcja.
 

W HARCERSTWIE JEST WSZYSTKO
 

Uczennice i uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Rolach garną się do harcerstwa. Jak oceniają, jest ono dla nich atrakcyjne, bo mogą poznać wiele rzeczy przydatnych w życiu. Tu są organizowane wycieczki, wspólne wyjazdy, biwaki. Drużyna „Wilków” to jednostka młodszoharcerska, więc nikt z harcerzy nie zaprząta sobie jeszcze głowy harcerską metodyką. Ale instruktorzy wiedzą, że tylko w harcerstwie uczniowie mogą robić to wszystko, co inni w wielu różnych organizacjach. – Jeśli ktoś chce nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, zapisuje się do PCK, chroniący przyrodę i zgłębiający jej tajemnice pracują w LOP. Turyści mają PTTK. Zainteresowani sportem chodzą na treningi do klubów sportowych. Sporty obronne są w LOK-u, a pasjonaci wojska mają „Strzelca”. W harcerstwie mamy wszystko, co tylko chce się nam robić – ocenia harcmistrzyni z Ról.
 

Do drużyny „Wilków” należy 26 osób z Ról, Sulej i Wólki Świątkowej. Wziąwszy pod uwagę, że klasy są niezbyt liczne (kl. IV – 15 osób, kl. V i VI – po 13 osób), jest to niezły wynik. Wszyscy są dobrze umundurowani, bo mundury zafundowała szkoła. Harcerze nie posiadają ich na własność, lecz zwracają po ukończeniu nauki. W przypadku dzieci z niezbyt zamożnych rodzin, to niezły pomysł.
 

SŁUŻBA CAŁYM ŻYCIEM? NAUCZYCIELE NIE CHCĄ
 

W harcerskich organizacjach (ZHP, ZHR czy inne) są drużyny dobre, ale są też słabe, niepotrafiące zaciekawić młodych ludzi. Zapytałem druhnę Ulę, drużynową z sukcesami docenionymi przez najwyższe władze ZHP, co robić, aby wszyscy z harcerstwa byli zadowoleni.
Drużynowa „Wilków” bez wahania odparła, że to przede wszystkim kwestia instruktorów. – Na początku roku szkolnego przypominam harcerzom i informuję kandydatów na harcerzy, jakie zasady u nas obowiązują. Jasno określam prawa i obowiązki. Dzieci wiedzą, że ze świadomie przyjętych obowiązków trzeba się wywiązywać. A rolą wychowawcy w harcerstwie jest dać przykład własną postawą, jak to robić. Ile damy z siebie drużynie, na tyle możemy liczyć. Gdy drużynowy wymaga od harcerzy poszanowania dla munduru, a sam na zbiórki w nim nie przychodzi albo jest umundurowany byle jak, żadnego efektu nie uzyska. Jeśli wymagamy przestrzegania prawa harcerskiego, gdzie jest mowa o braterskich relacjach między ludźmi, potrzebie mówienia prawdy, poszanowaniu starszych, pomocy potrzebującym, ochranianiu przyrody czy abstynencji, a sobie dajemy prawo do taryfy ulgowej, oddziaływanie wychowawcze bierze w łeb.

 

U. Kozłowska uważa, że nauczyciele powinni częściej niż obecnie zostawać instruktorami harcerskimi. Jej zdaniem, w wielu wypadkach nauczycielom, będącym harcerzami z krwi i kości, łatwiej prowadzić zajęcia niż niepracującym w danej szkole. – Nie chodzi mi o przygotowanie pedagogiczne, bo po kursach mają je też instruktorzy, ale o podejście władz oświatowych, rodziców, a nawet harcerzy. Zazwyczaj nauczyciela traktują poważniej. Ale są też minusy bycia nauczycielem i instruktorem w jednej osobie. Jako nauczycielka podlegam ustawie o systemie oświaty i nie mogę dopuścić, by niepełnoletni uczniowie przebywali na zajęciach w szkole bez opieki pedagogicznej. Tymczasem w harcerstwie funkcje w drużynie, także wychowawcze, powierza się bardziej doświadczonym, choć niepełnoletnim rówieśnikom harcerzy z tej drużyny. Ja stosuję złoty środek. W szkole pracujemy całą drużyną, natomiast zastępy działają nieskrępowanie, wykonując zadania międzyzbiórkowe poza szkołą oraz na zlotach, biwakach i imprezach hufcowych. Oswajam się z myślą, by przekazać drużynę następczyni lub następcy. Na razie jednak nikt taki nie pojawił się w naszej szkole – podsumowała druhna Ula.
 

Piotr Giczela

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Ciężarówka w peugeota, peugeot w audi…

25 listopada o godz. 8.45 na S17 w kierunku...

Zderzenie opla z fiatem ducato. Kierująca 35-latka trafiła do szpitala

25 listopada po godz. 9 w Jedlance (gm. Stoczek...

Sokołowski szpital tonie w długach

Placówka nie płaci ZUS, nie reguluje rachunków, nie wypłaca...

Burmistrz odwołała dyrektora SOK. Prokuratura: „Nie ma znamion przestępstwa”

Marcin Celiński, dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury, został odwołany przez burmistrz Iwonę Kublik na półtora roku przed zakończeniem kadencji. Decyzja zapadła w oparciu o protokół komisji rewizyjnej, który wskazywał na rzekome nieprawidłowości. Tymczasem prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie znajdując znamion przestępstwa.

Wszyscy tacy sami… W pogoni za trendami

Zauważyliście, że wielu młodych ludzi wygląda i zachowuje się...

Rondo El Greca u zbiegu ulic Cmentarnej i Wojskowej

Podczas najbliższej sesji Rady Miasta Siedlce radni zdecydują czy...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje