Stoczkowianin szukal pracy, a znalazl klopoty. Zlicytowano mu dom, jego rodzina jest skazana na poniewierke.
– Gdy czytalem ogloszenia podszedl mezczyzna, który zaproponowal po 400 zl tym, którzy zechca poreczyc mu pozyczke. Zalatwienie formalnosci, w tym zaswiadczen o zatrudnieniu, wzial na siebie. Chodzilo tylko o podpis. Zgodzilem sie te pozyczke mu poreczyc.
Andrzej K. ucieszony z latwego zarobku, nie zapoznal sie nawet z trescia tego, co podpisywal. Gdyby to uczynil – wiedzialby, ze nie bedzie poreczycielem, tylko… pozyczkobiorca, który na 3 lata zamierza ze SKOK-u pozyczyc 20 tys. zl.
Wiecej w najblizszym, papierowym wydaniu „TS”.
Glupich nie sieja…
…sami sie rodza.