Sokołowskie starostwo wydało firmie zgodę na składowanie odpadów. Przedsiębiorca jest trudno uchwytny, a tony śmieci walają się wokół budynku przy ul. Tartacznej na obrzeżach Sokołowa Podlaskiego. Starostwo twierdzi, że to sprawa miasta, miasto – że starostwa.
– A szczury sobie biegają, pleni się robactwo. Syf, kiła i mogiła, a urzędy tylko odbijają piłeczkę – mówi sokołowianin mieszkający w pobliżu. Tartaczna, niewielka ulica z kostki brukowej, to formalnie droga miejska. Niedaleko są: hurtownia spożywcza, sala weselna, inne firmy. Odpady są składowane nie tylko w hali, ale i poza nią. Część z nich leży w pobliżu i na drodze.
Radni się dziwią
– To nielegalne wysypisko. Czy jest możliwość, by właściciel je uprzątnął? To składowisko działa już od kilku lat. To przerażające, że miasto nie ma mocy sprawczej, by ten problem załatwić – zwracał uwagę na sesji w Sokołowie Podlaskim radny Michał Lipiński.
Burmistrz Bogusław Karakula odparł, że to, co się dzieje ze śmieciami w budynku przy ul. Tartacznej, jest w „gestii starostwa”.
– Była nałożona kara pieniężna na firmę, ale ona ma to w głębokim poszanowaniu – stwierdził burmistrz. Zdaniem naczelnika wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Jarosława Tokarskiego, to „starosta powinien stosować naciski administracyjne”, by śmieci zniknęły.
To sprawa burmistrza
Starosta Elżbieta Sadowska jest zupełnie innego zdania.
– To droga miasta. Burmistrz powinien zająć się swoją przestrzenią – mówi Elżbieta Sadowska. – Zezwolenie na prowadzenie składowania odpadów na gruncie, w środku hali, w prywatnym budynku zostało wydane w 2016 r. Nieruchomość graniczy z drogą miejską i to burmistrz, jako sąsiad właściciela nieruchomości, na której zostały zgromadzone te odpady, powinien sobie z tym problemem poradzić. Wydając zezwolenie, braliśmy pod uwagę decyzje burmistrza, na co budynki w tym obszarze miasta mogą być przeznaczone. Brany był pod uwagę plan zagospodarowania Sokołowa Podlaskiego.
Krzysztof Dąbrowski, zastępca burmistrza Sokołowa Podlaskiego w rozmowie z „TS” stwierdza, że to, co mówi starosta, jest śmieszne.
– Miasto nie odpowiada za odpady zgromadzone na prywatnej działce przy ul. Tartacznej. Za odpady odpowiada firma, która je tam zgromadziła, a w dalszej kolejności starostwo, które wydało pozwolenie na gromadzenie odpadów w tym miejscu– komentuje.
Cały artykuł przeczytacie w 51. numerze “Tygodnika Siedleckiego” (kup teraz e-wydanie).
I rozmowa jak w naszym Sejmie, zwala winę jeden na drugiego i wszyscy mają to gdzieś. Z logicznego punktu widzenia to samorząd który wydał zgodę powinien to teraz ogarnac.
Masz rację, bo i z prawnego punktu widzenia jest tak samo. Starostwo odpowiada, bo wydało pozwolenie.
Niech mieszkańcy się zbiorą i worek za workiem podrzucić pod dom starosty burmistrza i radnych trochę szczurów też im na posesję. Sami ich sobie wybraliście to macie.
Zamiast rozwiązać problem to trwa ustalanie kto powinien, a kto może lub musi, typowa wojenka: polsko-polska.
Zgodę na składowanie odpadów wydało starostwo, więc sprawa jest prosta.
Ps. starosta i burmistrz do dymisji jak nie potrafią rozwiązać sprawy, będą nowi chętni do pracy.
Proste i skuteczne rozwiązanie.
Popieram
Co miesiąc starosta i burmistrz biorą bardzo dobre wynagrodzenie i nic nie potrafią zrobić!!!
To za co te pieniądze, za picie kawy w godzinach pracy?
Następni rozwiążą ten problem w kilka dni.
Ciekawe czy będziesz taki mądry jak znajdziesz się w takim położeniu. Starostwo nie chce robić porządku bo zdaje sobie sprawę ile to będzie kosztować. Dlatego obarcza winą innych tylko nie siebie.
Mogę zamienić się stanowiskami i wynagrodzeniem Panie Starosta, mam odpowiednie wykształcenie.
Kosztami trzeba obciążyć firmę która prowadzi składowisko póki jeszcze jest.
Koszty to będą jak firma pozostawi tysiące ton śmieci a jej szef będzie leżał na ciepłej plaży w tropikach.
Najwyższy cas działać a nie zastanawiać się kto może a kto musi.