REKLAMA
12.1 C
Siedlce
Reklama

Fontanna z szamba

Z kanalizacji sanitarnej w ul. Stodolnej w Łukowie w czasie ulewy brudy wypływają na prywatne posesje, a nawet dostają się do niektórych domostw.

Tak przynajmniej twierdzi część mieszkańców, których domy mają numery od 49 wzwyż. Dlaczego ścieki wybijają ludziom z urządzeń
sanitarnych w domach?
– Kanalizację zbudowano niefachowo. Inwestycję prowadził Społeczny Komitet i najprawdopodobniej niewystarczający był nadzór inżynierski – uważa Władysław Wysokiński, radny powiatowy i mieszkaniec ul. Stodolnej. – Sądzę, że źle ułożone rury w jakimś miejscu osunęły się, tworząc swego rodzaju syfon. Gromadzące się w nim woda i szlam pomniejszają i tak niewielką średnicę. Odpływ ścieków jest niewielki, brudy się spiętrzają i wybijają, np. poprzez muszle klozetowe w naszych piwnicach.

Dlaczego ścieki wybijają? Sytuacja, na którą utyskuje część mieszkańców ul. Stodolnej, zdarza się w gwałtowne ulewy. Sugerowałoby to, że część wody opadowej dostaje się do kanałów sanitarnych. Tak być nie powinno, ponieważ w Łukowie funkcjonuje kanalizacja burzowa. – Że w całym Łukowie funkcjonuje, to bym nie powiedział. Ale jest. To fakt – informuje Jerzy Sawicki, prezes Przedsiębiorstwa Usług i Inżynierii Komunalnej w tym mieście. – Niuans w stwierdzeniach wynika z tego, że nie wszyscy właściciele burzówki, a są nimi zarządcy dróg: miejskich, powiatowych, wojewódzkich i krajowych, dbają jednakowo o tę kanalizację. W niektórych częściach miasta studzienki od lat nie były czyszczone, a kanały są niedrożne, bo deszczówka z jezdni w ogóle nie spływa do kratek ściekowych. Ponieważ gdzieś się jednak podziewa, to dowód, że wpada do studzienek kanalizacji sanitarnej. Niektóre: ogrody, podwórka i piwnice rzeczywiście noszą ślady zalewania przez ścieki (a nie, jak napisano w lokalnej „Wspólnocie Powiatowej”, wodę deszczową). Pomimo starań właścicieli domostw, w części pomieszczeń czuć wciąż charakterystyczny, kręcący w nosie smrodek. – W pewną niedzielę z rozpaczy nie wiedziałam, co mam robić. Z kilku kanałów rewizyjnych na podwórzu wypływały fekalia. Szambo waliło do piwnic i płynęło na ogród. Wszystkie warzywa w tym roku pójdą do śmieci – utyskuje jedna z mieszkanek ul. Stodolnej. – Pamiętam, było to w maju. Z sedesu, który dla klientów zainstalowałem w podpiwniczeniu, wypływały nieczystości. Pobiegłem do sąsiada i razem odkryliśmy żeliwne wieko studzienki w jezdni. Okazało się, że niewiele brakowało do wylania się zawartości na ulicę. Sąsiedzi i ja budowaliśmy domy przed wykonaniem jezdni, której nawierzchnię wyniesiono powyżej poziomu naszych podwórek. Nie trzeba być fizykiem, aby pojąć, że w takiej sytuacji poziom ścieków w studniach i w ustępach na posesjach będą się wyrównywały, a… hm… nadwyżka wyleje się nam do mieszkań – wyjaśnił Wł. Wysokiński, prowadzący przy domu zakład wymiany opon samochodowych. Za mała Średnica i nielegalne przyłącza Sąsiedzi Wł. Wysokińskiego: Maria Kowalczyk, Jerzy Krzęcio, Wiesław Gołąb i in. dodali, iż zdarza się, że gdy ścieki pod ciśnieniem wybijają ze studzienek i płyną ulicą, co stwarza zagrożenie epidemiologiczne. Ich zdaniem, dzieje się tak wówczas, gdy do pełnych kanałów dodatkowe ścieki wtłacza przepompownia zlokalizowana przy skrzyżowaniu ulic:Stodolnej, Wojska Polskiego i Armii Krajowej. – Odcinek kanalizacji, do której są podłączone nasze domy, wykonano z rur o f 150. Przewidywano odbiór ścieków tylko z naszych domów jednorodzinnych. Później dołączono do tej instalacji osiedle przy ulicy Armii Ludowej, a także domy na Wiatrakach i Zimnej Wodzie. To za dużo ścieków na obecną średnicę rur w ul. Stodolnej. Kanalizacja projektowana jako grawitacyjna zamienia się w ciśnieniową i ścieki zaczynają się cofać do naszych mieszkań – napisało do prezesa PUiK-u 12 zdenerwowanych osób. – Współczuję tym, których dotykała opisywana przykrość. Jako właściciele kanalizacji sanitarnej, odpowiedzialni za jej stan, zapewniamy, że gdyby płynęły nią tylko nieczystości z gospodarstw domowych, nie byłoby żadnych kłopotów. Obliczyliśmy, że obecne średnice rur są wystarczające, ale nie na to, by odprowadzać ogromne masy wody deszczowej z: jezdni, podwórek, rynien domów. Zalewani są po części sami sobie winni, bo podłączali kratki ściekowe na podwórkach do sanitarki zamiast do burzówki. Jest to działanie nielegalne, które z całą surowością zaczęliśmy zwalczać – powiedział prezes J. Sawicki. Do mieszkańców Stodolnej rozesłano list, w którym zapowiedziano kontrole. Po ich przeprowadzeniu ci, którzy nie mieli zainstalowanych obowiązkowych zaworów zwrotnych i mieli dzikie podłączenia do kanalizacji sanitarnej, otrzymali czas na usunięcie uchybień. PUiK nieodpłatnie przekazał mieszkańcom zawory zwrotne. Ich instalację każdy musi przeprowadzić jednak na własny koszt, bo za przyłącze na terenie posesji odpowiada jej właściciel. – Normy nakazujące montaż tzw. klap zwrotnych obowiązywały już podczas budowy kanalizacji i był to obowiązek właścicieli domów. Być może nikt ze wspomnianego Społecznego Komitetu Budowy tego nie powiedział. Czas jednak błędy naprawić. Kto nie zastosuje się do naszych żądań, będzie karany. Na podstawie przepisów ustawy o zaopatrzeniu w wodę i o zbiorowym odprowadzaniu ścieków zaczniemy składać do prokuratury wnioski o popełnianiu przestępstwa. Skazanym będzie groziła kara ograniczenia wolności i grzywna do 10 tys. zł – surowo stwierdził prezes J. Sawicki. Zdecydowana postawa kierownictwa PUiK-u podziałała. Wielu właścicieli domów zdemontowało dzikie przyłącza. Część pozakładała też zawory zwrotne. Ludzie uważają jednak, że to i tak nic nie da, że nadal będą ich zalewały ścieki. Twierdzą, że to nie „ich” deszczówka jest winna fatalnej sytuacji, tylko wadliwy kolektor, przeciążenie kanalizacji sanitarnej oraz zanieczyszczona i zatkana kanalizacja deszczowa. Uważają, że będzie dobrze dopiero wtedy, gdy na Stodolnej zostanie wybudowany znacznie większy kolektor sanitarny. Dwie racje, ale jedna prawda – Jest to pomysł niemożliwy do realizacji i nieuzasadniony. Sytuacja wróci do normy, gdy do sanitarki nie będzie się dostawała woda deszczowa – zapewnił J. Sawicki. Stanisław Konieczny, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, do jakich zalicza się ul. Stodolna, zapowiedział, że burzówka jest przeczyszczona i w pełni sprawna. – Żeby na posesje położone poniżej jezdni nie spływała woda po gwałtownych deszczach, możemy jeszcze podwyższyć krawężniki – dodał St. Konieczny. Poczekamy i zobaczymy, kto ma w tym sporze rację: mieszkańcy zarzucający niefrasobliwe decyzje władzom miasta i kierownictwu PUiK-u, czy też prezesi i dyrektorzy firm, mających w pieczy kanalizację burzową oraz sanitarną w ul. Stodolnej, którzy uważają, że mieszkańcy sami sobie zgotowali ten los.

Sytuacja, na którą utyskuje część mieszkańców ul. Stodolnej, zdarza się w gwałtowne ulewy. Sugerowałoby to, że część wody opadowej dostaje się do kanałów sanitarnych. Tak być nie powinno, ponieważ w Łukowie funkcjonuje kanalizacja burzowa. – Że w całym Łukowie funkcjonuje, to bym nie powiedział. Ale jest. To fakt – informuje prezes Przedsiębiorstwa Usług i Inżynierii Komunalnej w tym mieście. – Niuans w stwierdzeniach wynika z tego, że nie wszyscy właściciele burzówki, a są nimi zarządcy dróg: miejskich, powiatowych, wojewódzkich i krajowych, dbają jednakowo o tę kanalizację. W niektórych częściach miasta studzienki od lat nie były czyszczone, a kanały są niedrożne, bo deszczówka z jezdni w ogóle nie spływa do kratek ściekowych. Ponieważ gdzieś się jednak podziewa, to dowód, że wpada do studzienek kanalizacji sanitarnej. Niektóre: ogrody, podwórka i piwnice rzeczywiście noszą ślady zalewania przez ścieki (a nie, jak napisano w lokalnej „Wspólnocie Powiatowej”, wodę deszczową). Pomimo starań właścicieli domostw, w części pomieszczeń czuć wciąż charakterystyczny, kręcący w nosie smrodek. – W pewną niedzielę z rozpaczy nie wiedziałam, co mam robić. Z kilku kanałów rewizyjnych na podwórzu wypływały fekalia. Szambo waliło do piwnic i płynęło na ogród. Wszystkie warzywa w tym roku pójdą do śmieci – utyskuje jedna z mieszkanek ul. Stodolnej. – Pamiętam, było to w maju. Z sedesu, który dla klientów zainstalowałem w podpiwniczeniu, wypływały nieczystości. Pobiegłem do sąsiada i razem odkryliśmy żeliwne wieko studzienki w jezdni. Okazało się, że niewiele brakowało do wylania się zawartości na ulicę. Sąsiedzi i ja budowaliśmy domy przed wykonaniem jezdni, której nawierzchnię wyniesiono powyżej poziomu naszych podwórek. Nie trzeba być fizykiem, aby pojąć, że w takiej sytuacji poziom ścieków w studniach i w ustępach na posesjach będą się wyrównywały, a… hm… nadwyżka wyleje się nam do mieszkań – wyjaśniłWł. Wysokiński prowadzący przy domu zakład wymiany opon samochodowych. Sąsiedzi Wł. Wysokińskiego: i in. dodali, iż zdarza się, że gdy ścieki pod ciśnieniem wybijają ze studzienek i płyną ulicą, co stwarza zagrożenie epidemiologiczne. Ich zdaniem, dzieje się tak wówczas, gdy do pełnych kanałów dodatkowe ścieki wtłacza przepompownia zlokalizowana przy skrzyżowaniu ulic:Stodolnej, Wojska Polskiego i Armii Krajowej. – Odcinek kanalizacji, do której są podłączone nasze domy, wykonano z rur o

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wsparcie dla bliskich Darii. 34-latka zginęła w wypadku

W wypadku drogowym w miejscowości Sionna zginęła siedlczanka Daria...

Tragiczny wypadek w Rudce. Motocyklista zmarł w szpitalu

Policjanci z Komendy Powiatowej w Łosicach wyjaśniają przyczyny wypadku...

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Łuków: Mężczyzna zginął pod kołami pociągu

W południe na dworcu PKP doszło do tragicznego wypadku....

Seria włamań, właśnie zatrzymano sprawców

Zatrzymano trzech mężczyzn, którzy włamywali się do nowobudowanych domów...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje