Zając miał wiele szczęścia – stwierdza nadleśniczy Nadleśnictwa Siedlce Jerzy Osiak.
W niedzielę 21 stycznia podczas akcji usuwania wnyków przez leśników i myśliwych z Koła Łowieckiego Warszawianka działającego na terenie gm. Wodynie udało się uratować zająca, który wpadł w sidła.
– Zając miał wiele szczęścia – stwierdza nadleśniczy Nadleśnictwa Siedlce Jerzy Osiak i łowczy tego koła, który znalazł zwierzę. – Zwierzę złapało się tak, że miało delikatne odrapaną sierść i żadnych innych uszkodzeń. Po uwolnieniu zając uciekł w głąb lasu.
Jak mówi Jerzy Osiak, takie akcje całego koła przeprowadzamy dwa raz y w roku, ale każdy ma obowiązek na swoim rewirze zrobić taki przegląd raz w tygodniu. Nadleśniczy zwraca uwagę, że w gm. Wodynie jest kilku kłusowników, którzy narażają dzikie zwierzęta na cierpienie. Na szczęście nie znaleźliśmy innych zwierząt złapanych we wnyki, ani martwych. Usunęliśmy za to, sporo drucianych pułapek. Wnyki zastawiane są na zające i sarny. Zdarzały się również na kuropatwy, ale wraz ze spadkiem liczebności ptaków nie cieszą się zainteresowaniem wśród kłusowników.
Pan Jarzy od najmłodszych lat interesował się lasem, zwierzętami, usuwał sidła. Takie doświadczenie zdobywane w dzieciństwie było zaczątkiem jego pracy zawodowej.
Jeśli ktoś z Państwa podczas spacerów po lesie natknie się na takie śmiertelne pułapki, powinien je usunąć i powiadomić leśniczych, którzy ponownie sprawdzą miejsca.
Zdjęcie i film: Krzysztof Osiak
Komu się jeszcze chce zastawiać wnyki?
Napiszę tak:
– Człowiek polował odkąd istnieje, dziś polujemy na pieniądze. Jako ludzkość doszliśmy do poziomu absurdu czyli czegoś takiego jak HUMANITARNE ZABIJANIE. Dziś już nie ma hodowli zwierząt, tylko jest produkcja, zwierzęta dzielimy na gorsze i lepsze, te które można jeść i te których nie można, zając zabity w masowej rzeźni gdzie ginie ich setki, tysiące, jest innym zającem niż ten “WOLNY”.
Nuu zajac!!! Czy ty mnie słyszysz?