Teraz jest to raczej nieaktualne, ale jeszcze kilka dni temu można było powędkować nad siedleckim zalewem. Grubość lodu była bowiem bezpieczna. I kto wykorzystał sprzyjającą aurę, mógł liczyć na jakąś zdobycz. Trudno było wprawdzie mówić o okazowych rybach, ale z drobnicą można się było pobawić.
Na blaszkę podlodową wędkowałem mało, bo chyba znacznie ciekawszą metodą jest mormyszka. I okazała się ona dość skuteczna. W ciągu 2 godzin złowiłem cztery okonki (od 17 do 20 centymetrów) i kilka leszczyków (niestety „dłoniaki”). Tak więc coś się działo, ale bez rewelacji.
Z informacji od innych wędkarzy wynikało, że niektórzy łowili po kilkanaście leszczyków, także niewielkich. Tak więc bez rewelacji, ale coś się jednak działo. Pozostaje więc z nadzieją czekać na powrót grubszej warstwy lodu. I na prawdziwe „garbusy”. (Z.J.)
nie pojmuję, jak dla małej rybki ryzykować życie i włazić na lód? Po co? W jednym miejscu lód ma 10 cm, a dalej 2 cm.
Zdziwiony jeszcze dużo rzeczy w życiu Cie zdziwi, najlepiej nie ryzykuj życia i nie wyłaź z domu bo Cie samochód potrąci, świat do odważnych należy, a nie do takich wydygańców jak ty…………
BOHATER do czasu
Lepiej być bohaterem do czasu, niż nikim całe życie 😀