REKLAMA
10 C
Siedlce
Reklama

Dojrzała miłość

Niektórzy uważają, że zwariował. On sam twierdzi, że dopiero dojrzał do fotografii. To jego miłość, którą łączy z niezwykłymi podróżami.
Bogdan SKARUS opowiada o ostatniej swojej wyprawie do Indii i Nepalu.

– W Siedlcach znany jesteś jako człowiek kochający muzykę. Byłeś pierwszym DJ-em w Siedlcach, współtworzyłeś Klub „Sfinsk”. Teraz Twoją pasją stała się fotografia. Zamieniłeś muzykę na fotografię? – Fotografią zacząłem się bawić, mając już 18 lat. Powiem taką ciekawostkę, że w trzech pierwszych numerach dzisiejszego „TS”, wtedy, kiedy był on wkładką do „Trybuny Mazowieckiej”, byłem pierwszym fotografem. Potem przyszedł Janusz Mazurek, a ja zostałem „nadwornym” fotografem Siedlec. Robiłem zdjęcia polityczne i gospodarcze z życia naszego miasta. Przyjeżdżały władze, odbywały się ważne spotkania i ja to wszystko rejestrowałem aparatem. Nudziło mnie to niemiłosiernie. Zniechęciło całkowicie do fotografii i zerwałem z tym zajęciem. Przez 20 lat nie miałem aparatu w rękach. Dopiero, gdy kupiłem domek w Kózkach i zobaczyłem przepiękne podlaskie krajobrazy, ponowienie zrodziła się we mnie chęć do fotografowania. I tak fotografuję od 8 lat.

– Fotografią zacząłem się bawić, mając już 18 lat. Powiem taką ciekawostkę, że w trzech pierwszych numerach dzisiejszego „TS”, wtedy, kiedy był on wkładką do „Trybuny Mazowieckiej”, byłem pierwszym fotografem. Potem przyszedł Janusz Mazurek, a ja zostałem „nadwornym” fotografem Siedlec. Robiłem zdjęcia polityczne i gospodarcze z życia naszego miasta. Przyjeżdżały władze, odbywały się ważne spotkania i ja to wszystko rejestrowałem aparatem. Nudziło mnie to niemiłosiernie. Zniechęciło całkowicie do fotografii i zerwałem z tym zajęciem. Przez 20 lat nie miałem aparatu w rękach. Dopiero, gdy kupiłem domek w Kózkach i zobaczyłem przepiękne podlaskie krajobrazy, ponowienie zrodziła się we mnie chęć do fotografowania. I tak fotografuję od 8 lat.

– Pierwsza wystawa to właśnie „Podlaskie krajobrazy” Zostałeś wtedy stypendystą prezydenta Miasta Siedlce. Czy to było nat-chnieniem dla Twojej dalszej pracy artystycznej? – Tak naprawdę pierwszą wystawą autorską były akty, ale to było bardzo dawno temu. Jeszcze wtedy, gdy tworzyłem Klub „Sfinks”. Trzy lata temu odbyła się pierwsza wystawa po moim powrocie do fotografii. Były to zdjęcia z nadbużańskich terenów. Rok temu, w listopadzie, były „Trzy dni i trzy noce w Paryżu” no i teraz „Indie i Nepal”. – Zacząłeś od przyrody. Skończyło się na oriencie… Jest jakaś metoda, którą się kierujesz przy wybieraniu kraju, tematu, który chcesz fotografować? Poznajesz wcześniej kulturę czy też specyfikę tych miejsc? – W swoim życiu wielokrotnie przebywałem za granicą i nie myślałem wtedy o aparacie. Tak naprawdę zobaczyłem wszystkie kraje europejskie, oprócz Portugalii i Hiszpanii, jako pilot wycieczek. Dopiero teraz moje podróże i wyjazdy wybieram pod kątem fotografii. Jeśli chodzi o Indie, nie powiem, że całe życie marzyłem, żeby tam pojechać. Pojechałem do Indii i Nepalu, bo wiedziałem, że można tam zrobić piękne zdjęcia. Rozczarowałem się miło. Kraje te to nie tylko tematy fotograficzne. Szczególnie Indie są specyficzne – można w nie po prostu wsiąknąć. Były momenty, kiedy zapominałem o aparacie… – Można wsiąknąć, to znaczy, że aż tak są zachwyciłeś tym krajem? Pobyt tam to nie tylko doświadczenie artystyczne? To nie tylko wystawa, którą możemy oglądać? – Indie to dla artysty fotografa studnia bez dna. Można robić zdjęcia dosłownie wszystkiemu i wszystkim. Jednocześnie Indie to szok dla Europejczyka. Dla mnie największym był stosunek hindusów do śmierci i palenie zwłok bliskich nad rzeką Ganges. Hindusi żyją tu na ziemi, cierpiąc i nie chcąc pomocy. Są kasty, które żyją wręcz w upodleniu i biedzie, ale wierzą, że po śmierci odrodzą się w lepszym życiu. Dzięki Hindusom nauczyłem się inaczej patrzeć na śmierć. Oni cieszą się podczas pogrzebu: śpiewają, celebrując ten moment. Wcześniej byłem wrażliwy, nie chodziłem w Polsce na pogrzeby. Teraz inaczej patrzę na te kwestie… – Indie Cię nie fascynowały. Bardzo chciałeś wyjechać do Azji, do Chin. Był już przecież cały plan podróży… – Uważam Azję za ciekawy kontynent – pod względem fotografii. Miałem jechać do Chin, Wietnamu, Kambodży. Zmieniałem zdanie po namowach przyjaciela. Jednak nie byłem pozytywnie nastawiony do Indii. Teraz wiem, że nie żałuję tej podróży. Starałem się na moich zdjęciach pokazać różnorodność Indii. Jednak nawet zdjęcia nie oddają atmosfery tego kraju. Tak naprawdę, żeby poznać Indie, trzeba je dosłownie poczuć, by tak naprawdę je poznać. Niesamowity… nazwijmy to zapach, który towarzyszy na każdym kroku. Im głębiej w miasto, tym gorzej. Trzy dni trzeba się przyzwyczajać do zapachu i hałasu. Pamiętajmy, że Delhi ma 35 mln mieszkańców, jedna ulica mierzy nawet 80 km, a toalet nie ma… Do tego wszystkiego samochody zarówno duże, jak i małe, wszystkie na raz używają sygnałów, a ich silniki niesamowicie warczą. Huk nie do wytrzymania. – Czyli Indie to nie tylko piękny kraj orientu, ale przede wszystkim szok dla Europejczyka. – Tak. Szokuje wszystko dookoła. To, że jest tam 80 tysięcy bogów, że czci się dosłownie wszystko – przedmioty, organy, zwierzęta. To, że na ulicach można wszędzie spotkać modlących się ludzi, mocno wierzących i kochających swojego boga. Dziwiło mnie także wiele obrazów życia codziennego, które w Polsce raczej byłyby szokujące. Widok chłopców trzymających się za ręce, przytulających. Młodzi Hindusie niezwracający uwagi na piękne dziewczęta. Dlaczego? Otóż w Indiach seks przedmałżeński jest zabroniony. Złamanie tego przepisu grozi straszną karą. Ci chłopcy chodzący za rękę to hadżi. Hadżi w Polsce nazwalibyśmy po prostu transwestytami. Hadżi to jedyni, którzy mogą uprawiać legalnie seks. Nie może ich zabraknąć na hidn-uskim weselu – przynoszą bowiem szczęście. Dziwiło mnie, że na ulicach nie ma chłopców w objęciach z dziewczętami, bo nie ma miłości i fascynacji. Mąż czy żona musi pochodzić z jednej kasty. Partnera życiowego wybierają rodzice, więc ci młodzi ludzie wiedzą, że i tak nie warto się zakochiwać i ulegać fascynacjom. – Jednym słowem, podróże kształcą i warto wyjeżdżać, by poznawać inny świat. – O tak, ktoś, kto powiedział, że podróże kształcą, był mądrym człowiekiem. Dlatego jeśli ktoś ma możliwości, powinien podróżować. Ja wydaję całe moje oszczędności. Miałem kupić mieszkanie – pojechałem do Indii, ale warto! Ktoś powie, że zwar-iowałem na stare lata, że jestem dziwakiem. Może ma rację. Jednak zamiast kupna samochodu czy nowego mieszkania wolę podróżować, patrzeć na świat, bo tego mi nikt nie zabierze. Indie i Nepal to podróż mojego życia, choć wciąż marzę o Chinach. Podróże i fotografia to moje dwie miłości, które łączę. Nie wyobrażam sobie teraz podróży bez aparatu. – Z jakiego zakątka świata wkrótce zobaczymy Twoje zdjęcia? – Właśnie wróciłem z Norwegii, za parę dni jadę do Amsterdamu. Marzę o wystawie: kraje pierwszej dwunastki UE. Znajomy zaprasza mnie na Syberię, o której też po cichu marzę. No i ciągle w głowie mam Chiny. Jednak to wszystko potem. Ameryka Południowa: Boliwia, Peru. Więcej nie mówię, bo kto wie może znowu zmienię plany…

– Tak naprawdę pierwszą wystawą autorską były akty, ale to było bardzo dawno temu. Jeszcze wtedy, gdy tworzyłem Klub „Sfinks”. Trzy lata temu odbyła się pierwsza wystawa po moim powrocie do fotografii. Były to zdjęcia z nadbużańskich terenów. Rok temu, w listopadzie, były „Trzy dni i trzy noce w Paryżu” no i teraz „Indie i Nepal”. – W swoim życiu wielokrotnie przebywałem za granicą i nie myślałem wtedy o aparacie. Tak naprawdę zobaczyłem wszystkie kraje europejskie, oprócz Portugalii i Hiszpanii, jako pilot wycieczek. Dopiero teraz moje podróże i wyjazdy wybieram pod kątem fotografii. Jeśli chodzi o Indie, nie powiem, że całe życie marzyłem, żeby tam pojechać. Pojechałem do Indii i Nepalu, bo wiedziałem, że można tam zrobić piękne zdjęcia. Rozczarowałem się miło. Kraje te to nie tylko tematy fotograficzne. Szczególnie Indie są specyficzne – można w nie po prostu wsiąknąć. Były momenty, kiedy zapominałem o aparacie… – Indie to dla artysty fotografa studnia bez dna. Można robić zdjęcia dosłownie wszystkiemu i wszystkim. Jednocześnie Indie to szok dla Europejczyka. Dla mnie największym był stosunek hindusów do śmierci i palenie zwłok bliskich nad rzeką Ganges. Hindusi żyją tu na ziemi, cierpiąc i nie chcąc pomocy. Są kasty, które żyją wręcz w upodleniu i biedzie, ale wierzą, że po śmierci odrodzą się w lepszym życiu. Dzięki Hindusom nauczyłem się inaczej patrzeć na śmierć. Oni cieszą się podczas pogrzebu: śpiewają, celebrując ten moment. Wcześniej byłem wrażliwy, nie chodziłem w Polsce na pogrzeby. Teraz inaczej patrzę na te kwestie… – Uważam Azję za ciekawy kontynent – pod względem fotografii. Miałem jechać do Chin, Wietnamu, Kambodży. Zmieniałem zdanie po namowach przyjaciela. Jednak nie byłem pozytywnie nastawiony do Indii. Teraz wiem, że nie żałuję tej podróży. Starałem się na moich zdjęciach pokazać różnorodność Indii. Jednak nawet zdjęcia nie oddają atmosfery tego kraju. Tak naprawdę, żeby poznać Indie, trzeba je dosłownie poczuć, by tak naprawdę je poznać. Niesamowity… nazwijmy to zapach, który towarzyszy na każdym kroku. Im głębiej w miasto, tym gorzej. Trzy dni trzeba się przyzwyczajać do zapachu i hałasu. Pamiętajmy, że Delhi ma 35 mln mieszkańców, jedna ulica mierzy nawet 80 km, a toalet nie ma… Do tego wszystkiego samochody zarówno duże, jak i małe, wszystkie na raz używają sygnałów, a ich silniki niesamowicie warczą. Huk nie do wytrzymania. – Tak. Szokuje wszystko dookoła. To, że jest tam 80 tysięcy bogów, że czci się dosłownie wszystko – przedmioty, organy, zwierzęta. To, że na ulicach można wszędzie spotkać modlących się ludzi, mocno wierzących i kochających swojego boga. Dziwiło mnie także wiele obrazów życia codziennego, które w Polsce raczej byłyby szokujące. Widok chłopców trzymających się za ręce, przytulających. Młodzi Hindusie niezwracający uwagi na piękne dziewczęta. Dlaczego? Otóż w Indiach seks przedmałżeński jest zabroniony. Złamanie tego przepisu grozi straszną karą. Ci chłopcy chodzący za rękę to hadżi. Hadżi w Polsce nazwalibyśmy po prostu transwestytami. Hadżi to jedyni, którzy mogą uprawiać legalnie seks. Nie może ich zabraknąć na hidn-uskim weselu – przynoszą bowiem szczęście. Dziwiło mnie, że na ulicach nie ma chłopców w objęciach z dziewczętami, bo nie ma miłości i fascynacji. Mąż czy żona musi pochodzić z jednej kasty. Partnera życiowego wybierają rodzice, więc ci młodzi ludzie wiedzą, że i tak nie warto się zakochiwać i ulegać fascynacjom. – O tak, ktoś, kto powiedział, że podróże kształcą, był mądrym człowiekiem. Dlatego jeśli ktoś ma możliwości, powinien podróżować. Ja wydaję całe moje oszczędności. Miałem kupić mieszkanie – pojechałem do Indii, ale warto! Ktoś powie, że zwar-iowałem na stare lata, że jestem dziwakiem. Może ma rację. Jednak zamiast kupna samochodu czy nowego mieszkania wolę podróżować, patrzeć na świat, bo tego mi nikt nie zabierze. Indie i Nepal to podróż mojego życia, choć wciąż marzę o Chinach. Podróże i fotografia to moje dwie miłości, które łączę. Nie wyobrażam sobie teraz podróży bez aparatu. – Właśnie wróciłem z Norwegii, za parę dni jadę do Amsterdamu. Marzę o wystawie: kraje pierwszej dwunastki UE. Znajomy zaprasza mnie na Syberię, o której też po cichu marzę. No i ciągle w głowie mam Chiny. Jednak to wszystko potem. Ameryka Południowa: Boliwia, Peru. Więcej nie mówię, bo kto wie może znowu zmienię plany…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Nie żyje 3-letnia dziewczynka, matkę aresztowano

W nocy z 1 na 2 sierpnia do jednego...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Siedlce: Szalony pościg za kierowcą BMW. Staranował dwa radiowozy i ranił policjanta

Minionej nocy na ulicach Siedlec i okolicznych miejscowości odbywał...

Tragiczny wypadek w Żelechowie. Potrącona 13-latka zmarła…

29 sierpnia w Żelechowie kierujący samochodem osobowym potrącił 13-latkę...

Społem PSS w Siedlcach buduje bloki…

Wielu siedlczan zastanawia się, co powstanie w miejscu budynków handlowych i przystanku dla busów przy ul. Sienkiewicza, nieopodal ronda św. Andrzeja Boboli. Już wiemy! Inwestor PSS Społem planuje wybudować w tym miejscu budynek mieszkalno-usługowy.

Dobra wiadomość dla kierowców! Wkrótce oddanie dwóch kolejnych odcinków A2!

We wrześniu tego roku do użytku mają być oddane dwa odcinki autostrady A2 między Mińskiem Mazowieckim a Siedlcami.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje