REKLAMA
26 C
Siedlce
Reklama

Wójt był oskarżonymi… nie ma sprawy!

Wczoraj na wokandzie łukowskiego Sądu Rejonowego była sprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadł Mariusz Osiak, wójt gminy Łuków. Chodziło o inwestycje drogowe i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Więcej posiedzeń w tej sprawie w łukowskim sądzie nie będzie. Sąd wydał postanowienie o umorzeniu sprawę.

 W ustnym uzasadnieniu tej decyzji padły stwierdzenia o niewiedzy wójta i niewielkiej społecznej szkodliwości popełnionego przez niego czynu zabronionego.

Przypomnijmy – chodzi o to, że M. Osiak podjął decyzję o wybudowaniu 800-metrowej drogi we wsi Gołąbki. Jej 55-metrowy odcinek zbudowano na gruntach prywatnych rolnika Tomasza N. Gdy w gminie połapano się w nieprawidłowościach, próbowano nieudolnie całą sprawę zatuszować. Najpierw wójt poświadczył nieprawdę w dokumentacji tej inwestycji, nie wskazując, że wybudowana droga zawiera odcinek nie należący do gminy. Później podpisał ze wspomnianym rolnikiem umowę użyczenia gruntów, na jakich była już gotowa droga i antydatował umowę, tak, by wyglądało, że została zawarta jeszcze przed ogłoszeniem przetargu na wykonanie inwestycji.

Szczegółowo całą sprawę, jak również postępy prowadzonego dochodzenia przez oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a później śledczych Komendy Powiatowej Policji w Łukowie i łukowskiej Prokuratury Rejonowej, opisywaliśmy na łamach „TS”, m.in. w artykułach: „ABW u wójta” (12.01.2013 r.), „Asfaltem do prokuratury” („TS” nr 5 z 3.02.13 r.), „Wójt z zarzutami” („TS” nr 10 z 6.03.2013 r.), „Śledztwo – nie, proces – tak” („TS” nr 23 z 4.06.2013 r.).

Ostatecznie pod koniec maja ub. r. prokuratura oskarżyła M. Osiaka o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osobę trzecią oraz o dwukrotne poświadczenie nieprawdy. w tym samym czasie z wnioskiem o umorzenie postępowania wystąpił obrońca oskarżonego.

Sąd nie rozpoczął rozprawy głównej. Po rozpatrzeniu wniosku obrońcy oskarżonego przychylił się do niego. Sąd jest przekonany, że M. Osiak, w chwili rozpoczęcia przebudowy drogi nie wiedział jakie są stosunki własnościowe działek, przez które będzie przebiegała nowa, asfaltowa droga. Późniejsze podrabianie dokumentu, poprzez jego antydatowanie, sąd określił działaniem „niepotrzebnym”. W ustnym uzasadnieniu obecni na rozprawie dziennikarze usłyszeli, że „te działania w mniemaniu sądu miały doprowadzić do naprawienia błędów urzędników”. Ostatecznie za umorzeniem postępowania według sądu przemawia też i to, że szkodliwość społeczna czynu jest nieznaczna, bo budżet gminy uszczerbku żadnego nie poniósł. Rolnik Tomasz N. wpłacił do kasy gminy należność w kwocie 6,5 tys. zł za asfaltową nawierzchnie prowadzącą do jego gospodarstwa.

Postanowienie nie jest prawomocne. Prokurator Rejonowa, Jolanta Niewęgłowska zapowiedziała dziś, że będzie występowała do Sądu Okręgowego z zażaleniem na to postanowienie. Jest na to od wczoraj tydzień. (PGL)

 

 


Pisaliśmy już na ten temat:
ABW u wójta
Asfaltem do prokuratury
Wójt z zarzutami
Śledztwo – nie, proces – tak

35 KOMENTARZE
  1. Piszecie, że budżet nie poniósł żadnego uszczerbku. Ktoś chyba się zagalopował. Kiedy gmina zapłaciła wykonawcy za drogę a kiedy rolnik oddał kasę? Po roku? Przez ten czas 6,5 tys. zł, gdyby je wówczas przekazano na lokatę, dałoby to niezłe odsetki. To jest według sądu żaden uszczerbek? Ciekawe od kiedy gmina zajmuje się taką działalnością. Postanowienie sądu jest co najmniej dziwne i zastanawia czym kierował się sąd. Przecież samo przyzwolenie na antydatowanie czyli sfałszowanie umowy podważa wiarygodność sądu jako strażnika prawa. Działania zwykłego urzędnika, a co mówić wójta, nie mogą być samowolą oderwaną od prawa, którego wymaga się od mieszkańców gminy.Jak się rolnik spóźni z ratą podatku, to wójt nakłada karę i nie pyta czy rolnik zapomniał zapłacić, bo ma bałagan w dokumentach, tylko płać i koniec. Dokąd to nas zaprowadzi?…

  2. czytając ten artykuł rodzi się pytanie według jakich obliczeń dokonano wyceny kosztów budowy 55 metrowego odcinka o szerokości minimum 3m , czyli koszt 1m2 utwardzonej powierzchni asfaltowej wynosi 42zł .w najbliższym czasie zgłoszę się do urzędu z propozycją zapłacenia co najmniej po 50 zł za m2 takiej powierzchni i ciekawi mnie czy będą zainteresowani wykonaniem tego bez dodatkowych załączników KPINA KPINA i jeszcze raz kpina z ludzi -wyborców

  3. „dochodzenie prowadzone było przez oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a później śledczych Komendy Powiatowej Policji w Łukowie i łukowskiej Prokuratury Rejonowej”.Po co to wszystko?

  4. […] “Późniejsze podrabianie dokumentów, poprzez ich antydatowanie, sąd określił działaniem „niepotrzebnym”. Wiedzę mamy o jednej umowie. O jakich innych dokumentach w tej sprawie pan redaktor ma wiedzę. Proszę o odpowiedź.

  5. Dziękuję Asie za zwrócenie uwagi. W sprawach prawnych nie ma miejsca na brak precyzji. Faktycznie były dwa dokumenty, w których wójt poświadczył niezgodne z rzeczywistością fakty. Ale tylko jeden z nich to antydatowana umowa. Wskazany fragment tekstu został poprawiony, a we wcześniejszym fragmencie doprecyzowałem o co chodzi. Oto ten precyzyjnie brzmiący już kawałek artykułu:

    „Najpierw wójt poświadczył nieprawdę w dokumentacji tej inwestycji, nie wskazując, że wybudowana droga zawiera odcinek nie należący do gminy. Później podpisał ze wspomnianym rolnikiem umowę użyczenia gruntów, na jakich była już gotowa droga i antydatował umowę, tak, by wyglądało, że została zawarta jeszcze przed ogłoszeniem przetargu na wykonanie inwestycji.”

  6. Z WYPOWIEDZI PANA WYNIKA, ŻE UMOWA NIE ZOSTAŁA PODPISANA Z DATĄ WSTECZNĄ TYLKO CYTUJĘ PANA “TAK, ŻEBY WYGLĄDAŁO, ŻE ZOSTAŁA ZAWARTA JESZCZE PRZED OGŁOSZENIEM PRZETARGU”. JEŚLI WIĘC NIE JEST WSTAWIONA DATA WCZEŚNIEJSZA, NA CZYM POLEGA ANTYDATOWANIE BO NIE ROZUMIEM? DEFINICJA ANTYDATOWANIA MÓWI O OPATRYWANIU DOKUMENTU PISMA DATĄ PÓŹNIEJSZĄ OD FAKTYCZNEJ.

  7. Z mojej wypowiedzi wynika jasno, że umowa została podpisana z datą wsteczną i nie wiem dlaczego Pan tego nie rozumie. Gdyby przeczytał Pan wcześniejsze artykuły, to nie mógłby Pan nie rozumieć. Powiem to Panu inaczej. Wójt ogłosił przetarg na budowę drogi. Załóżmy, że była to środa. W czwartek drogę wybudowano, a w piątek wójt zorientował się, że popełniono błędy, bo droga jest częściowo wybudowana na prywatnej działce. Co robi wójt? Żeby w papierach wszystko było OK, w piątek podpisuje umowę użyczenia z właścicielem działki prywatnej, że ten użyczył jej gminie już od poniedziałku. Umowa została antydatowana, co jest niedopuszczalne w działaniach urzędników. Było to poświadczenie nieprawdy, bo faktycznie rolnik działkę użyczył w piątek.

    Co do stwierdzenia, że z definicji antydatowania umów wynika, jakoby był to proceder opatrywania umowy datą późniejszą od faktycznej, to Pan się zwyczajnie myli. Jeśli zawieramy umowę dziś i umówimy się w niej, że zacznie obowiązywać później, czyli dopiero od jutra, to nie naruszamy prawa. Ale jeśli dziś umawiamy się w jakiejś kwestii i ze względów koniunkturalnych czy jakichkolwiek innych wpisujemy datę wczorajszą, czyli wcześniejszą – popełniamy przestępstwo poświadczenia nieprawdy.

    Rozjemcą niezależnym niech będzie Słownik Języka Polskiego PWN. pod hasłem antydatować czytamy:

    „antydatować ndk IV, ˜any «oznaczać coś datą wcześniejszą niż faktyczna»”.

    Czy już wszystko jasne Asie? Miłego dnia!

  8. Panie redaktorze gratuluję toku rozumowania i widzę na podanym przykładzie, że zrozumiał pan błędy popełnione w urzędzie. Widzę też że zrozumiał pan nieświadomość działań wójta do momentu podpisania umowy, której konsekwencją był zwrot kosztów poniesionych na budowę drogi przez właściciela działki.

  9. Panie Redaktorze! Acha, czy to także oznacza, że jeśli podejmę pracę 29 stycznia, a umowę podpiszę z datą 2 stycznia tego samego roku, to mój kierownik zapłaci mi za cały miesiąc? Czy to też będzie antydatowanie i poświadczenie nieprawdy? Jeśli tak wolno bo takie jest prawo, to czy mnie też tak wolno… ?

  10. Pracowniku, po pierwsze umowy o pracę stanowią specyficzny zbiór umów. Poza Kodeksem cywilnym nadrzędne są dla nich przepisy Kodeksu pracy. Umowa, jaką podpisał wójt, nie jest umową o pracę, tylko umową cywilno-prawną (Kc, KPA). Zastosowane przez Pana porównanie jest nieadekwatne.

    A kwestia druga staje się dla mnie powoli irytującą. Albo Pan, Pracowniku, wciąż czegoś nie rozumie, albo próbuje mnie w coś wkręcać. Czy w dotychczasowych swoich wypowiedziach nie wskazałem dobitnie, że zawieranie umów post factum pewnych wydarzeń w sposób, jakby one były zawarte przed tymi zdarzeniami jest niedozwolone? Jeśli pracę Pan rozpocznie 29 stycznia, a umowa będzie nosiła datę 2 stycznia, to jasnym jest, że ją antydatowano, czyli poświadczono w niej nieprawdę. Tak robić nie należy, jeśli nie chce się narazić na odpowiedzialność karną.

    Jeśli natomiast umowa zostałaby zawarta faktycznie 2 stycznia, ale byłaby w niej klauzula, że ma się Pan do roboty stawić 29 stycznia, i Pan tak właśnie by zrobił, to jest wszystko OK.

    Więcej już na te tematy nie będę powtarzał tych samych wypowiedzi. Szanowni dyskutanci, w razie dalszych niejasności prawnych proponuję odwiedzić radców prawnych. Dobranoc!

  11. Mam […] hipotetyczne pytanie: jeśli byłem w czwartek w pracy, a listę obecności podpisałem w piątek za czwartek, czy to antydatowanie? Czy poświadczam nieprawdę w dokumentach. Z góry dziękuje za odpowiedź.

  12. Wójt Gminy Stanin został skazany za utwardzenie placu przed kościołem (a więc dla mieszkańców, ale nie na gruncie gminnym) i przerobienie dokumentów, czyli poświadczenie nieprawdy. Nie miał żadnych z tego tytułu osobistych korzyści. Czyli podobna sprawa jak w Łukowie, ale w tym przypadku nie ma żadnego wyroku, tylko umorzenie sprawy bez postępowania. Niby prawo w Polsce dla wszystkich takie samo, ale stosowanie bardzo różne.

  13. Panie Redaktorze, wszystko jasne, ale…. pisze Pan: “Jeśli pracę Pan rozpocznie 29 stycznia, a umowa będzie nosiła datę 2 stycznia, to jasnym jest, że ją antydatowano, czyli poświadczono w niej nieprawdę. Tak robić nie należy, jeśli nie chce się narazić na odpowiedzialność karną”. To rozumiem. ale […]
    “Późniejsze podrabianie dokumentu, poprzez jego antydatowanie, sąd określił działaniem „niepotrzebnym”. W ustnym uzasadnieniu obecni na rozprawie dziennikarze usłyszeli, że „te działania w mniemaniu sądu miały doprowadzić do naprawienia błędów urzędników”. I tu nie rozumiem – kto ma rację Redaktor czy wysoki sąd?
    To znaczy, że jeśli podpiszę listę od 2 stycznia do 29 stycznia i dostanę pensję za miesiąc z dołu to jest tylko tylko działanie “NIEPOTRZEBNE”, ale nie jest karalne, przynajmniej, wg. niezawisłego sądu. Komu więc wierzyć, a może były jakieś zmiany w Kodeksie ?

  14. No właśnie wójt Krzysztof Gajowy w Staninie zbudował parking dla mieszkańców Gminy, ale nie na gminnym gruncie. Wójt z Łukowa położył asfalt na prywatnym podwórku. Jeden i drugi kombinował z dokumentami. Jeden został ukarany, a drugi niewinny. Czyżby dlatego, że Gajowy nie należał do słusznej opcji politycznej? Widać, że w Łukowie PiS rządzi niepodzielnie.

  15. Przypadek 1 mówi o świadomości działania wiedział w momencie wykonywania że grunt nie jest własnością gminy, 2 nie wiedział w momencie wykonywania że grunt nie jest własnością gminy

  16. W Gołąbkach rolnik wpłacił do kasy gminy należność za asfaltową nawierzchnie prowadzącą do jego gospodarstwa, a czy w Staninie proboszcz, widząc kłopoty wójta (bliźniego), postąpił podobnie, honorowo?

  17. Czy kładąc asfalt na podwórku rolnika, budowano drogę gminną? Czy faktycznie wójt nie miał świadomości co robi? A parking w Staninie nie budowano dla proboszcza, tylko dla mieszkańców gminy. Dlaczego więc proboszcz miał za to płacić? A dokumenty jeden i drugi wójt przerabiał. Nadal uważam, że sprawy są podobne, a postępowanie sądu w Łukowie różne. Jeżeli uważamy, że Osiak jest niewinny to Gajowy został skrzywdzony.

  18. Z uwagą czytam komentarze osób, które logicznie zestawiają sprawę wójta gminy Łuków ze sprawą byłego wójta gminy Stanin. Ja podpowiem Wam Szanowni Czytelnicy, żebyście jeszcze do tego grona wójtów dołączyli wójta gminy Trzebieszów. Jakoś bez echa przeszła jego sprawa, a właściwie jej brak. Opisywałem ją w artykule „Nasz układ zamknięty”.

    Są one bardzo podobne, identyczne wręcz, z tą różnicą, że w Trzebieszowie wójt nie poświadczał nieprawdy w dokumentach, ale za to dopuścił się samowoli budowlanej.

    Wójt gminy Łuków zlecił zmodernizowanie nawierzchni drogi gminnej, przy okazji prowadząc inwestycję na 55-metrowym odcinku dojazdu do prywatnego gospodarstwa rolnego (nie na podwórku, jak ktoś napisał). Dojazd ten nie jest tranzytowy, tzn. nie korzysta z niego nikt poza właścicielem gospodarstwa. Wójt tłumaczył, że nie wiedział, że odcinek 55-metrowy nie należy do gminy, próbował udowadniać, że gdy wcześniej utwardzano drogę gruntową tłuczniem, to przedsiębiorca wykonujący tę robot na zlecenie gminy również utwardził rolnikowi dojazd. Na podstawie faktur i innych dokumentów okazało się, że wójt mija się z prawda – w Urzędzie Gminy było aż nadto dokumentów mówiących o tym, że gruntu na odcinku 55 metrów są własnością prywatną. Nawet jeśli przed rozpoczęciem budowy wójt, który wcześniej jedną kadencję był radnym, a kolejną przewodniczącym Rady Gminy i o robocie samorządowej w gminie pojęcie miał spore, był aż tak nieświadomy, to po zakończeniu było jasne, co się stało. Ale wójt po cichu przeszedł nad tym do porządku dziennego. Gdy zorientował się, że sprawą interesuje się opinia publiczna, że najprawdopodobniej sprawa trafi do organów ścigania, a tajemnice budowy drogi stały się tajemnicami poliszynela, zaczęły się kombinacje z umową użyczenia. Wójt otwarcie przyznał się, że ją antydatował.

    Po postawieniu oskarżenia przez prokuraturę do oceny sądu należy to, czy wójt wiedział co czyni, i to czy popełnienie przestępstwa można usprawiedliwić próbą naprawy wcześniejszego naruszenia przepisów. Na razie w I instancji uznano, że wszystko jest OK, a wójt może nie jest święty, bo zrobił coś „niepotrzebnie”, ale nie zasługuje nawet na proces, którego efekt mógłby być dwojaki – winny, bądź niewinny.

    W przypadku byłego wójta gminy Stanin sprawa wyglądała tak, że wójt sfinansował materiały i budowę parkingu na terenie należącym do parafii rzymsko-katolickiej. Trzeba dodać, że parkingu, z którego korzystają wyłącznie mieszkańcy przyjeżdżający na nabożeństwa do kościoła, a nie ksiądz. Później żeby wydatki ukryć w budżecie gminy, z którego nie można było ich przekazać oficjalnie parafii na tę inwestycję, wójt nakłonił dostawcę żwiru na budowy dróg gminnych, aby ten wystawił faktury na niedostarczony żwir, a równowarte wydatkom na budowę parkingu.

    Prokuratura uznała, że wójt jest winny przestępstwa, po śledztwie postawiono mu zarzuty i oskarżono go. Do decyzji sądu należała ocena zgromadzonych materiałów dowodowych. Jak wiemy, sąd I i II instancji uznały wójta winnym i skazały go.

    W przypadku wójta Trzebieszowa za „czyszczenie” wójtowskiego konta zabrano się już na etapie dochodzenia prokuratorskiego. Wójt najpierw nie wyprowadził z błędu radnych, którzy podjęli uchwałę o przekazaniu pieniędzy z budżetu gminy na remont świetlicy wiejskiej w Trzebieszowie IV w okolicznościach, gdy ani budynek, ani działka nie stanowiły własności gminy Trzebieszów, ale ponoć miały służy społeczności wsi (skłóconej zresztą wewnętrznie między sobą). Później wójt sam podpisywał faktury i zlecał roboty budowlane. Jednakże prokuratura po wstępnym przesłuchaniu go w charakterze świadka postanowiła więcej się nim nie zajmować, a odium prokuratorskiej surowości skierować na osobę byłego radnego z okręgu Trzebieszowa IV, który nie mógł, bo nie miał takowego prawa ani możliwości, by dysponować gminnymi pieniędzmi. To jednak nie przeszkodziło prokuratorowi uznać, że to właśnie ten człowiek, a nie wójt, naraził gminę na szkodę i występując w imieniu inwestora (czyli gminy), dopuścił się samowoli budowlanej. Były radny przyznał się, że wszystko to, co mu zarzucają popełnił, bo… jego żona jest pracownikiem gminnego zakładu komunalnego. Skoro się do niepopełnionych czynów przyznał, to postawiono mu zarzuty, ale od razu, ze względu na niewielką społeczną szkodliwość czynu postępowanie umorzono. Nikomu włos z głowy nie spadł. Sprawa nawet nie trafiła do sądu, by ten niezależnym okiem mógł ocenić postępowanie wójta.

    Na tych trzech przykładach widać, że prawo jest nagminnie gwałcone jak bura suka i wykorzystywane instrumentalnie oraz koniunkturalnie. I nie ma tu znaczenia z jakiego ugrupowania wywodzą się wójtowie. Bardziej chodzi o to, czy mają układy. Wójt Trzebieszowa jest z PSL, były wójt ze Stanina niby był z PSL, ale powiatowy wódz tego ugrupowania wyrzucił go z partii i w chwili procesu był on już niezależny politycznie, a wójt gminy Łuków nie należy do żadnej partii, ale w wyborach startował z Komitetu Wyborczego Wyborców Twój Dom Twoja Gmina z poparciem PiS-u.

    Opisując kolejne sprawy policyjno-prokuratorsko-sądowe czuję coraz większy wstręt i obrzydzenie do tych, którzy powinni niezłomnie stać na straży prawa, jednej ze świętości ustroju demokratycznego. Czy stoją? Ocena należy do Czytelników.

  19. Panie redaktorze Giczela niech Pan sprawdza, zgodnie z Pana dociekliwością, na stonie PKW z jakiego komitetu wyborczego startował do wyborów Mariusz Osiak. Kandydować z listy a uzyskac poparcie jakiejś formacji politycznej to dwie różne sprawy. Pana domysły, niedomówienia i interpretacja pewnych faktów czasem wprowadza czytelników w błąd. Chyba, że o to Panu chodzi w niektórych przypadkach. Obiektywizm dziennikarski?

  20. Wiarę w polskie sądy utraciłem kilka lat temu, kiedy przekonałem się na swoim przykładzie, że w w identycznej sytuacji mogą być dwa diametralnie różne orzeczenia sądu. Wtedy dotarło do mnie, że sąd nie orzeka o tym, kto ma rację, tylko o tym, kto ma lepszych adwokatów i więcej pieniędzy.

  21. Lewy sierpowy, ja nie straciłem wiary w to, ze sądy w Polsce orzekają różnie w podobnych sprawach (podobnych, bo identycznych w 100 procentach nie ma, gdyż każdy człowiek popełniający czy to wykroczenie, czy przestępstwo jest inny). Ja tracę wiarę w uczciwość, kompetencje, wykształcenie i doświadczenie prokuratorów i sędziów (szczególnie na poziomie rejonów) dlatego, że coraz częściej orzekają i stanowią głupio, niezgodnie z obowiązującym prawem, niechlujnie przygotowując postępowanie, byle jak procedując a przede wszystkim dlatego, że stosują, a absolutnie nie powinni tego robić różne perspektywy wobec różnych sprawców. Do śledztwa albo na rozprawę znanego w lokalnym środowisku pana czy pani zakładają inne okulary, a na proces szaraka inne. Moje spostrzeżenia potwierdza wiele późniejszych apelacji czy zażaleń do instancji II stopnia, których wyniki nie są korzystne dla instancji stopnia I.

    To, że w tej samej sprawie każdy sąd ma niezawisłe prawo do swobodnej oceny dowodów wynika z konstrukcji polskiego prawa. Nie mamy, tak jak w prawie anglosaskim, prawa precedensów sądowych (common law) i prawa słuszności (equity law). Tam sąd nad oskarżonym polega na odnalezieniu istniejącego już precedensu i przekonaniu ławy przysięgłych do uznania oskarżonego winnym, bądź nie. Zazwyczaj wyroki w nowych sprawach odpowiadają precedensowym. Szybko, tanio i po krzyku. U nas każdy oskarżony ma prawo do niezależnego przewodu sądowego, a sąd każdorazowo sam bada przedstawione dowody i ocenia intencje oskarżonego. Nasz system wydaje mi się doskonalszy, na wyższym poziomie humanitaryzmu… ale… Ale cwaniaki, także w togach (obrońcy, prokuratorzy czasem też – vide nasz film „Układ zamknięty”) – powtórzę już raz użyte sformułowanie – gwałcą to prawo jak brytan burą sukę w polu. Jedni przedłużają proces chorując nieustannie, inni ukrywają dowody, a jeszcze inni je fabrykują. I teraz jeden człowiek, sędzia, siedzący na końcu stołu, sam (no niby z pomocą biegłych sądowych, ale w dużej mierze to iluzja) ma sam ocenić i ocenia. Jak umie.

    Mam znajomą sędzię, która już przeszła z racji wieku w stan spoczynku. Czyli jest na emeryturze. Przeszła chyba wszystkie sądy, poza Sądem Najwyższym. I sama mi powiedziała, ze cieszy się, że już odchodzi z pracy, bo pracując ostatnio w jednym z polskich Sądów Okręgowych, nie może patrzeć na barachło, które w formie zaskarżonych wyroków, wydawanych przez jej młodszych stażem i wiekiem kolegów w okręgówkach trafia do niej do „naprawy”. Powiedziała mi, że to tak, jakby jej ciągle donoszono pary dwóch lewych butów, a ona miała z nich zrobić i lewy i prawy, żeby pasowało na normalnego człowieka. Pani sędzia była zdania, że sędziami w Polsce zostaje się zbyt wcześnie. Jeśli się jest pilnym studentem, to po 5 latach prawa ma się 23-24 lata, a po aplikacji sędziowskiej, trwającej do niedawna 3 lata, gdy niektórzy, jako asesorzy sądowi zaczynali orzekanie, mieli 27 lat. Teraz aplikacja trwa 4 lata, a granica wieku, w którym można zostać SSR to 29 lat. Zlikwidowano również funkcję asesora sądowego. Wcześniej, przed wprowadzonymi zmianami, cały ten czas (studia, aplikacja) zazwyczaj ci młodzi prawnicy są na garnuszku rodziców, nie znają większości aspektów meandrycznego życia tych, o których losie przychodzi im decydować – ludzi. Nie znają dokładnie psychologii społecznej ani psychologii w ogóle. Dopiero obrastają w społeczne pióra, a tu taka odpowiedzialność…

    Jak widać niektórzy sobie z nią najwyraźniej i u nas nie radzą. Chociaż takich młodzików w sędziowskich togach, to ja już w łukowskim Sądzie Rejonowym nie dostrzegam. A więc czy za tą prawniczo-prokuratorsko-sądową równię pochyłą odpowiadają tylko znajomości i układy? Z odpowiedzią jeszcze poczekam. Jeszcze sobie poobserwuję. Właśnie trwa ciekawy proces byłego starosty. Jest śledztwo w sprawie nowego wójta Stanina, być może będzie śledztwo w sprawie poważnych nieprawidłowości stwierdzonych w gminie Adamów, trwa śledztwo w sprawie nadużyć w GOPS-ie w Krzywdzie… Żeby mi tylko czasu starczyło na te wszystkie rozprawy. A w ogóle, to mam wrażenie, że za mało ludzi chodzi do sądów. Ludzie chyba w ogóle nie wiedzą, że mogą w większości rozpraw uczestniczyć jako publiczność… Może sąd wówczas bardziej przykładałby się do swej pracy.

    Pozdrawiam wszystkich… szanujących prawo! 🙂

  22. Panie redaktorze nie w pełni się z Panem zgadzam!!! Dlaczego? Bo trzeba zacząć od siebie. Bodajże dwukrotnie pisałem do Pana o wyczynach urzędników (PINB, Starostwo, UM, a dalszy rozwój i Prokuratura, Sąd), którzy – jestem tego pewien jak 2×2=4 – dokonywali łamania prawa (antydatowanie to pikuś) i co z tego!! Ani razu Pan nie podjął się próby spotkania ze mną, przejrzenia wszelkiej dokumentacji. Dlaczego? Niech mi Pan odpowie. Pisanie o sędzi emeryce jako osobie zaufanej tez nie przystoi. Może było się zapytać owej Pani dlaczego się temu nie sprzeciwiała, a może ile razy sama orzekała nie zgodnie ze swoim sumieniem pomimo, że wiedza była jej znana. Dlaczego studentowi kończącemu prawo mamy nie dawać szansy sądzenia – Czy taki student to ukończył studia bez odpowiedniej wiedzy? Nie!!! Jego sposób orzekania jest uwarunkowany od starych wyjadaczy (i tu może trzeba by było zaliczyć Pańską znajomą), którzy młodemu wskazują ścieżkę do odpowiedniego wyroku zazwyczaj, niezgodnego z prawem. Sprawy przez Pana wskazane są łatwe do wydania wyroku (myślę, że zwykły ławnik wie kto jest winien) ale nie dla wszystkich… SĘDZIÓW. Do tych 3 spraw może dołożyć o sprawie przez Pana wywołanej tzn. poprzednim staroście. Za co został skazany? Dano wiarę pracownikowi na podstawie wypłaconych pieniędzy z bankomatu. Jestem pewien, że jak ja zgłosił bym do Prokuratury, że musiałem oddać nagrodę swojemu dyrektorowi i mam na to dowód w postaci wypłaty gotówki, w tym samym dniu co wpłynęła nagroda, to sprawa zostałaby umorzona. Dlaczego Panie redaktorze? Odpowiedź jest prosta! Bo ja to jestem zwykły Kowalski a Pan Dyrektor jest z UKŁADU. Dlatego Panie redaktorze nasz kraj to Dziwny kraj tak mawiał Zulu Gula i z tym trzeba się pogodzić

  23. A ja już na wstępie zupełnie się z Panem zgadzam. Zarzucając cokolwiek innym, sami musimy być jak żona Cezara. I ja jestem jak ta cezarowa żona czysty. Nie popełniam przestępstw urzędniczych, ani żadnych innych, nie kombinuję na podatkach, nie jeżdżę po pijaku itd. itp.
    A to, że ponoć nie zająłem się jakimś przez Pana przekazanym tematem, przestępstwem ani nawet wykroczeniem nie jest. Więc porównanie moich niegodziwości do postępków tych ludzi, o których piszę, jest tak samo proporcjonalne, jak zaprzęganie wołu do karocy… (Wyczyny urzędników z PINB, starostwa i UM? Dalibóg, nie mam pojęcia o czym Pan pisze. Nic podobnego chyba do mnie nie dotarło. Może by się sklerotycznemu mózgowi poprawiło, gdyby Pan, tak jak i ja, podpisał się pod zamieszczonym w przestrzeni publicznej listem.)

    Nie rozumiem Pańskich zastrzeżeń do tego fragmentu mojej wypoiwiedzi, w której powołuję się na opinie znajomej sędzi z sądu okręgowego? Dlaczego nie przystoi się na nie powoływać? Czy zawód sędziowski jest tak samo „brzydki” jak zawód prostytutki? Czy Pana razi to, że sędzia jest moją znajomą? Nie wiem o co Panu chodzi i szkoda mi czasu na snucie domysłów.

    Co do pani sędzi nie było po co dopytywać się o to czy się sprzeciwiała opisywanym sprawom. Z tej prostej przyczyny, że całe swoje zawodowe życie spędziła w sądach północnozachodniej Polski, a nie na Mazowszu czy Podlasiu. Poza tym chyba jasno zasugerowałem, że jako sędzia sądu apelacyjnego i okręgowego, MUSIAŁA PRZERABIAĆ LEWE BUTY NA BUTY DO PARY DLA NORMALNYCH LUDZI. I je przerabiała. Może Pan nie rozumie metafory. Otóż poprawiała złe wyroki, kierowała sprawy do uzupełnienia, do ponownego rozpatrzenia… Znam morale mojej znajomej i jej charakter. Głowę daję, że nigdy by nie wydała wyroku, który byłby niezgodny z prawem i z jej sumieniem. Ale jaki jest sens rozmowy na ten temat, kiedy Pan tej kobiety nie zna? Żaden. Dlatego na tym koniec.

    „Dlaczego studentowi kończącemu prawo mamy nie dawać szansy sądzenia – Czy taki student co ukończył studia jest bez odpowiedniej wiedzy? Nie!!!”
    Tak!!! Student, który ukończył prawo nie jest już studentem, to po pierwsze. Ale nawet absolwentowi prawa nikt nie pozwoli sądzić, czyli pracować w charakterze sędziego. Z Pana wypowiedzi wynika, że nie ma Pan podstawowej wiedzy na temat systemu polskiego sądownictwa, a zabiera Pan w tej sprawie głos i poucza. Wyjaśnię Panu – żeby zostać mianowanym przez prezydenta RP sędzią, po studiach prawniczych trzeba ukończyć 4-letnią aplikację sędziowską, np. w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, na którą najpierw trzeba się dostać, co nie jest czynem najłatwiejszym. Trzeba zdać egzaminy zawodowe i uzyskać pozytywną opinię Krajowej Rady Sądowniczej. O takich rzeczach jak nieskazitelny charakter i niekaralność nie wspomnę, bo chcąc zostać nawet wójtem trzeba mieć czyściutkie konto w tym aspekcie.
    Absolwentowi studiów prawniczych (rozumiem, że magisterskich) nie daje się „szansy sądzenia”, bo, jak Pan sam napisał „jest bez odpowiedniej wiedzy”.

    Do Pańskich opinii o tym, że w procesie kształcenia przyszłego sędziego dotychczas wykonujące ten zawód osoby deprawują go do tego stopnia, że aż głosi wyroki „zazwyczaj, niezgodne z prawem”, nie będę się odnosił. Może Pan zna sędziowskie kanalie. Ja znam wielu porządnych sędziów. A nawet ci, którzy się w orzekaniu mylą, nie są kanaliami, Tylko zwykłymi ludźmi. Zazwyczaj za mało życiowo doświadczonymi, albo za mało niezależnymi i niezawisłymi, ulegającymi społecznym presjom.

    I na zakończenie parę zdań do wątku sprawy karnej byłego starosty, która po apelacji ponownie jest w toku. Otóż drogi Panie, przychodź Pan na rozprawy, albo chociaż czytaj gazety, a mniej słuchaj plotek. Longina K. nie postawiono w stan oskarżenia tylko na podstawie jednego zeznania i jakiegoś jednego pokwitowania, jak Pan sugeruje. Dowodów w tej sprawie było więcej niż przeciętny laik sądzi. Jakie? Dokumentacja rozliczania wyjazdów służbowych, faktury za paliwo, zeznania świadków, bilingi telefoniczne, dokumenty księgowe i in. A Longina K. skazano (wyrok nieprawomocny, uchylony, sprawa skierowana do ponownego rozpatrzenia) za nadużycia finansowe i narażenie starostwa na niuzasadnione wydatki.

  24. Ciekawe co zrobi Sąd Okręgowy w Lublinie? Zakładam, że prokurator złożył zażalenie, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. Czy obrońca wójta jest z Lublina?

  25. Ciekawa sprawa trafiła ostatnio na wokandę sądową. Burmistrz Mordów jest oskarżony o przekroczenie uprawnień przy zatrudnieniu swojej zastępczyni na stanowisko sekretarza gminy. Trudno wyrokować jak się ta sprawa zakończy. Pisaliście o tym w Tygodniku, a i Życie Siedleckie też to opisywało. Jedno jest znamienne. Pani wiceburmistrz mimo, że została zatrudniona na sekretarza z naruszeniem prawa, bo nie spełniała jednego z wymaganych kryteriów, nadal piastuje to stanowisko, bo odwołać może ją tylko burmistrz, a ten raczej nie jest tym zainteresowany. I to jest Polska właśnie.

  26. W tym kraju prawo i bezprawie to to samo prawie. Ten wójt powinien budować drogi w całej Polsce. Zrobiłby to najtaniej. 55 metrów drogi za 6.500 zł. Panowie, nie róbcie sobie jaj z prawa.

  27. 1. Wystarczy Panie redaktorze odczytać historie mail- zresztą Pan obiecywał, że się ze mną skontaktuje- to tak dla przypomnienia, że nie wie Pan o jakiej sprawie pisałem
    2.W sprawie młodych sędziów odniosłem się w taki sposób aby pokazać jak można i powinno się poprawiać sądownictwo- dać możliwość prowadzenia np. tak łatwych spraw jak Pan przedstawił, a także niezależność
    3.W sprawie Pana starosty to widocznie tv Master zmanipulowała wyjaśnienie wyroku przez prowadzącego sprawę- głównym hitem było zeznanie, że pracownik X w dniu otrzymania naghrody wypłacił ową nagrodę z konta i w ten sposób zawierzono, że ją zwrócił staroście- oglądał Pan relację Mastera i ogłoszenie wyroku
    I na koniec Panie redaktorze, widzę że jakakolwiek dyskusja (nie tylko ze mną) z którą Pan się nie zgadza (zawsze Pan uważa, że ma rację) sprowadza się do poniżenia, zarzucenia braku wiedzy, ośmieszenia etc. osoby próbującej polemizować z Panem.
    Zyczę dalszych wyśmienitych artykułów

  28. Racja ,tym ogłoszeniem wyroku sąd strzelił sobie w stopę.A poza tym ten filmik nadaje się do propagowania powiedzenia,,dajcie człowieka,a paragraf się znajdzie ”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Miał prawie 4 promile alkoholu

Pijany kierował samochodem, który uderzył w słup. 22 września o...

Wysadzono i okradziono bankomat w Jeruzalu

24 września przed godz. 3 w miejscowości Jeruzal doszło...

Ale burak! Rolnik z Chłopkowa chwali się wyhodowanym okazem

Standardowej wielkości buraki ćwikłowe ważą około 150 g. Okaz...

IX Zjazd Absolwentów „Królówki”

Istnieje od 120 lat! Siedlecka „Królówka” to szkoła wyjątkowa....

Uwaga na krztusiec!

Kaszlesz, źle się czujesz, masz infekcję – zostań w...

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje