REKLAMA
5.7 C
Siedlce
Reklama

By świat stał się lepszy… – z radnym Jerzym Mrozem rozmawia Tomasz Markiewicz

-Dookoła baraków ogrzewanych „kozami” znajdują się bloki, których mieszkańcy muszą wdychać szkodliwy pył.

Więcej zieleni, ograniczenie smogu – tego typu proekologiczne inicjatywy coraz częściej uwzględniane są w strategiach rozwoju polskich miast, bo takie są oczekiwania mieszkańców. To także postulaty Jerzego Mroza – radnego, społecznika, który często mówi o tym na sesjach rady miasta. To on był inicjatorem projektu pt. „600 drzew na 600-lecie Mińska Mazowieckiego”. Akcja polegała na tym, że każdy mieszkaniec mógł wykupić jedno z jubileuszowych drzew, nazwać je imieniem własnym lub dziecka albo zamieścić obok mądrą maksymę, która prowadzi go przez życie.

Trwa jeszcze sezon grzewczy, a wraz z nim wróciła dyskusja na temat jakości powietrza w Mińsku Mazowieckim. Przy pierwszych chłodach wyraźnie wzrósł dyskomfort przebywania na (nie) świeżym powietrzu. Panie Jerzy, co zrobić z tymi kopciuchami?

-Obecny program dopłat do wymiany kotłów wiele zdziałał, lecz nie jest to wystarczające rozwiązanie. Wielu osób po prostu nie stać na tę zmianę. Trzeba skupić się nad poprawą tego systemu. Smog bardzo niekorzystnie wpływa na nas wszystkich. Są w naszym mieście mieszkania komunalne, w których ogrzewa się nadal „kozami”. Tu potrzeba szerszego spektrum prac. A w szczególności należy wznowić budowę mieszkań komunalnych, zapewniających godne warunki życia. W tym roku, w ramach akcji „Szlachetnej Paczki”, dostarczałem wraz z innymi wolontariuszami paczki oraz pralkę do pani, która żyje właśnie w takim baraku. Proszę sobie wyobrazić te czarne jak smoła ściany i sufit z płyt zwisających niczym firanka zaczepiona w kilku miejscach.

– Nikt przez tyle lat nie pomógł tym ludziom w odświeżeniu pomieszczeń?

-Powiem więcej. Pani, którą odwiedziliśmy z paczkami, przez zwyrodnienie nóg nie nosi butów. Chodzi
w samych skarpetach po wodę do hydrantu czy do wychodka. Myje się w misce z wodą podgrzaną na „kozie”. Bardzo przykry widok. Dodatkowo dookoła baraków ogrzewanych „kozami” znajdują się bloki, których mieszkańcy muszą wdychać tę „ekologiczną bombę”. By choć trochę zabezpieczyć mieszkańców przed wzbijającym się szkodliwym pyłem, zakupiliśmy dla ZGK zamiatarki na mokro. To mały krok, ale zdecydowanie prowadzi ku lepszemu.

– A czy Mińsk Mazowiecki jest miastem, które dba o zieleń i tzw. pomniki przyrody?

-Po realizacji mojego projektu „600 drzew na 600-lecie” wiele mińszczanek i mińszczan widzi pozytyw-
ną zmianę w ilości zieleni w naszym mieście. Już teraz dużo udało się zrobić, ale z pewnością jest jeszcze wiele do zrobienia. Cieszy mnie, gdy widzę zmiany dzięki nasadzeniom drzew oraz rewitalizacji parku. Cieszą oko również różnorodne byliny na rabatach, pięknie kwitnące przez cały sezon i dające wielką uciechę pszczelim zapylaczom. Uważam, że aby ludzie dbali o drzewo, nie potrzeba tabliczki „Pomnik przyrody”. Moją myślą przewodnią przy tworzeniu projektu „600 drzew…” było zachęcenie do współodpowiedzialności za otaczający nas świat. Liczę na to, że ktoś, kto „wykupi” jedno drzewo i nada mu imię swojego dziecka, będzie bardziej empatycznie podchodził do wszystkich drzew, nawet rosnących w innych częściach miasta. A nawet skłoni go to do tego, by zareagować, gdy zauważy akty wandalizmu na innych drzewach.

– Dlatego skłania się Pan ku temu, że najważniejsze jest nie budowanie pomników, ale świadomości wśród ludzi?

-Niejednokrotnie spotykamy się z sytuacją, że ktoś wyrywa nasadzenia w parku tylko po to, aby rzucić je kilka kroków dalej na chodnik. To bardzo przygnębiające. Przecież otaczający nas świat to my. Wszyscy jesteśmy od siebie w jakiś sposób zależni. Powinniśmy o tym szczególnie pamiętać. Wiele mówi się o ochronie przyrody. Myślę jednak, że powinniśmy skupić się w pierwszej kolejności na powrocie do podstaw i wzajemnym szacunku. To tak jak w tej anegdocie, w której widzimy łańcuch przyczynowo-skutkowy: szef zganił pracownika, pracownik wrócił do domu i nakrzyczał na żonę, żona z kolei nakrzyczała na syna, syn był niedobry dla kota, a kot zrzucił kwiatek z parapetu. Wniosek nasuwa się jeden – wszystko ma znaczenie. By świat stał się lepszy, my musimy stać się lepsi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Ciężarówka w peugeota, peugeot w audi…

25 listopada o godz. 8.45 na S17 w kierunku...

Zderzenie opla z fiatem ducato. Kierująca 35-latka trafiła do szpitala

25 listopada po godz. 9 w Jedlance (gm. Stoczek...

Wszyscy tacy sami… W pogoni za trendami

Zauważyliście, że wielu młodych ludzi wygląda i zachowuje się...

Burmistrz odwołała dyrektora SOK. Prokuratura: „Nie ma znamion przestępstwa”

Marcin Celiński, dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury, został odwołany przez burmistrz Iwonę Kublik na półtora roku przed zakończeniem kadencji. Decyzja zapadła w oparciu o protokół komisji rewizyjnej, który wskazywał na rzekome nieprawidłowości. Tymczasem prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie znajdując znamion przestępstwa.

Sokołowski szpital tonie w długach

Placówka nie płaci ZUS, nie reguluje rachunków, nie wypłaca...

Rondo El Greca u zbiegu ulic Cmentarnej i Wojskowej

Podczas najbliższej sesji Rady Miasta Siedlce radni zdecydują czy...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje