Pijany kierowca wiózł dzieci do szkoły

Opatrzność czuwała, że nie doszło do tragedii – mówi matka dziecka, które w środę, 8 listopada, wsiadło rankiem wraz z kolegami do autobusu PKS Sokołów, aby dotrzeć do szkoły. Pojazd prowadził pijany kierowca.

Miał około 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. 
– Dzieci od kilku lat dojeżdżają do szkoły taborem PKS. Za przejazdy płaci gmina. Dotąd wszystko było w porządku. Jednak tego dnia od kierowcy wyraźnie było czuć alkohol. Opiekunka, która towarzyszyła grupie 29 dzieci, zadzwoniła do dyrektor gimnazjum w Kosowie. Natychmiast zaalarmowała ona miejscowy posterunek policji. Funkcjonariusze zatrzymali autobus kilkanaście minut przed godz. 8.00 opodal wsi Jakubiki. Zaraz zjawili się również policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego w Sokołowie Podlaskim. Alkomat potwierdził, że kierowca jest pijany. Mężczyzna został zatrzymany w areszcie do wytrzeźwienia. Niewykluczone, że w prokuraturze zapadnie decyzja, iż dłużej pozostanie w areszcie. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym i narażenie życia i zdrowia grupy dzieci odpowie przed sądem.

Uczniowie kosowskich szkół z opóźnieniem, ale cali i zdrowi dotarli na lekcje. – Przepraszam rodziców w imieniu całej naszej załogi. Jesteśmy nie mniej zbulwersowani tym, co się stało. Mogę tylko dziękować, że policja szybko zareagowała, co zapobiegło realnej tragedii – mówi prezes PKS w Sokołowie Jacek Niemirski. Zamierza on natychmiast, bez wypowiedzenia zwolnić pijanego kierowcę. Wszczął stosowną procedurę. W poniedziałek miały wypowiedzieć się na ten temat związki zawodowe. Trudno się jednak spodziewać, aby stanęły w obronie kierowcy, który siadł za kółkiem autobusu po pijanemu. – Załoga jest wzburzona tak rażącym brakiem odpowiedzialności. Od lat ciężko pracujemy na dobrą opinię o naszej firmie. Zatrudniamy 154 kierowców. W tak licznym gronie trafiła się jedna czarna owca – mówi zdenerwowany prezes Niemirski. Czy można było temu zapobiec? – Zakupiliśmy alkotesty. W dyspozytorniach na dworcach w Sokołowie i Węgrowie są one codziennie używane. Losowo sprawdzamy trzeźwość kierowców, którzy wyruszają i wracają z trasy – zapewnia prezes PKS w Sokołowie. Jednak nie wszyscy kierowcy ruszają z dworca. Autobus, który dowoził dzieci rankiem z Kostek, Chruszczewki, Bojar do szkoły w Kosowie Lackim wyjeżdżał o godz. 6.20 z Kostek, gdzie mieszka kierowca. – Dla wygody pracowników, aby nie musieli zrywać się wcześnie rano i przyjeżdżać na zajezdnię w Sokołowie, oraz po to, aby samochody nie miały pustych przebiegów, kierowcy obsługujący krańce powiatu parkują autobusy na swoich podwórzach i rankiem wyruszają w trasę spod domów – wyjaśnia prezes Niemirski. Jak w wielu innych firmach, tak i w przewozach osobowych, nie sposób wykluczyć zasady zwykłego zaufania do człowieka i polegania na jego odpowiedzialności. – Nie pracował u nas od wczoraj. Nic nie zapowiadało, że postąpi tak niefrasobliwie. Wszyscy kierowcy od dawna są uczulani w sprawie bezwzględnego zachowania trzeźwości. Organizowaliśmy szkolenia na temat uzależnień i tego, jaki wpływ ma alkohol na organizm jeszcze następnego dnia po spożyciu… – ze smutkiem nadmienia prezes PKS.