REKLAMA
9 C
Siedlce
Reklama

Nieszczęsny arkusz

Pan Eugeniusz trzyma zabandażowaną rękę przed sobą. Solidny opatrunek trochę mu przeszkadza w układaniu dokumentacji medycznej na stole. Z historii choroby wynika, że w Szpitalu Wojewódzkim udzielono mu pierwszej medycznej pomocy.

Lekarz opatrzył podrapania i stłuczenia, oceniając skutki urazu na potrzebę 10 dni zwolnienia lekarskiego. – Teraz boję się jechać do tej firmy po fakturę. Przecież to właściciel mnie poturbował. A jak teraz mnie pobije? – dzieli się swymi obawami pan Eugeniusz. Trochę zostało Pan Eugeniusz buduje dom. Pokrycie dachu zamówił w podsiedleckiej miejscowości. – Okazało się, że zamówiłem za dużo. Został mi cały nienaruszony arkusz blachy. Pojechałem do firmy i poprosiłem właściciela, żeby przyjął ją z powrotem. Przecież u niego codziennie ktoś zamawia blachę, jemu łatwiej będzie sprzedać, niż mnie trzymać ją na podwórku i szukać kupca – rozumował gospodarz. Jak twierdzi pan Eugeniusz, właściciel firmy po długiej perswazji zgodził się przyjąć blachę. Pozostała kwestia transportu. – Skoro mają samochód, dowożą towar, to mogą odebrać – uważa pan Eugeniusz. – Jak ja miałbym przewieźć cały arkusz blachy? Właściciel firmy poszedł na rękę klientowi i obiecał, że jak samochód będzie jechał z towarem w tamtą okolicę, to blachę odbierze.

– Teraz boję się jechać do tej firmy po fakturę. Przecież to właściciel mnie poturbował. A jak teraz mnie pobije? – dzieli się swymi obawami pan Eugeniusz. Pan Eugeniusz buduje dom. Pokrycie dachu zamówił w podsiedleckiej miejscowości. – Okazało się, że zamówiłem za dużo. Został mi cały nienaruszony arkusz blachy. Pojechałem do firmy i poprosiłem właściciela, żeby przyjął ją z powrotem. Przecież u niego codziennie ktoś zamawia blachę, jemu łatwiej będzie sprzedać, niż mnie trzymać ją na podwórku i szukać kupca – rozumował gospodarz. Jak twierdzi pan Eugeniusz, właściciel firmy po długiej perswazji zgodził się przyjąć blachę. Pozostała kwestia transportu. – Skoro mają samochód, dowożą towar, to mogą odebrać – uważa pan Eugeniusz. – Jak ja miałbym przewieźć cały arkusz blachy? Właściciel firmy poszedł na rękę klientowi i obiecał, że jak samochód będzie jechał z towarem w tamtą okolicę, to blachę odbierze.

Czy to już? – Ucieszyłem się – przyznaje pan Eugeniusz. – No to, niby ustalone, że przyjedzie samochód, więc gdy syn jechał w południe do szkoły, to poprosiłem, żeby wstąpił do firmy i zapytał, czy to będzie dziś. Syn zadzwonił potem do mnie, że w firmie jedynie naubliżano mu i że niczego się nie dowiedział. Stwierdził, że więcej tam nie pojedzie. Pan Eugeniusz bardzo się zdenerwował. Wsiadł do samochodu i osobiście pojechał do firmy, żeby dowiedzieć się, kiedy przyjedzie samochód i jakim prawem tak niegrzecznie potraktowano jego syna. – Nie będę powtarzał, jak zostałem potraktowany! Właściciel firmy ubliżał mi krzycząc ty „sk…synu gołębiarzu” i stał się agresywny! Uciekłem do samochodu. Miałem telefon komórkowy, więc zacząłem dzwonić na policję. Właściciel firmy chciał mi wyrwać telefon przez otwarte okno w samochodzie. Potłukł i podrapał mi rękę. Jak tak można traktować klienta? Przestraszyłem się. Czy to normalne, aby klienta zaatakowano w firmie, w której robi zakupy? Pan Eugeniusz zgłosił ten fakt na policję. No, taki klient… Właściciel firmy od dziennikarzy dowiedział się, że prawdopodobnie będzie odpowiadał za niefortunne wydarzenia, jakich był bohaterem. – Wie pani, co? Właściwie, to wszystko się zgadza – stwierdził z rezygnacją. Tego klienta będzie pamiętał długo. – Blachę dostał bardzo szybko. Tego samego dnia, po dwóch godzinach od zamówienia już powieźliśmy mu towar. Za dowóz blachy nie biorę pieniędzy, więc transport był gratis – opowiada właściciel. Gdy pan Eugeniusz zwrócił się do niego z problemem, że ma jeden arkusz blachy za dużo, wcale się nie zdziwił. – Z moich obliczeń wynikało, że potrzebuje jej mniej, nawet sugerowałem to. Ale ten pan był ze swoim fachowcem, który zadecydował, że ma wziąć właśnie tyle. No, to wzięli. Przyjąć taki arkusz blachy z powrotem jest dosyć problematycznie, bo są one cięte na wymiar, a kolor robiony na zamówienie. Umówiłem się z klientem, że przyjmę ten arkusz, ale rozliczę się z nim, gdy uda mi się go sprzedać. Jak pójdzie, to dopiero dostanie pieniądze. Tak przecież zamówił. Na prośbę klienta zgodził się także przywieść arkusz swoim samochodem. – Zaznaczyłem, że odbędzie się to wtedy, gdy samochód będzie jechał w okolice zamieszkania tego pana. Trudno sobie wyobrazić, żebym wysyłał transport po jeden arkusz, który klient chce odsprzedać. To byłyby dla firmy niepotrzebne koszty. Na dobrą sprawę ten pan sam powinien dostarczyć tę blachę do nas. Jak widać, wszystko było ustalone. Co więc się stało, że między właścicielem firmy a klientem doszło do tak dramatycznych wydarzeń? – No bo, proszę pani, zdenerwowałem się! – wzdycha właściciel firmy. – Obiecałem odebrać arkusz i pewnie na dniach byłoby po sprawie. Tymczasem ten klient był w ciągu dnia trzy razy z pytaniem, kiedy odbiorę blachę. Był strasznie roszczeniowy. Jego syn też, gdy przyjechał, to domagał się od razu pieniędzy za arkusz blachy, bo co z tym arkuszem, kiedy odbierzecie i kiedy odbierzecie… Właściciel firmy nie ukrywa, że pracuje fizycznie tak samo, jak jego robotnicy. Bywa zmęczony i zabiegany. Stara się iść klientom na rękę, dlatego zgodził się pomóc panu Eugeniuszowi i przyjąć nieszczęsny arkusz blachy. – W sprawie tego arkusza ten pan i jego syn byli w ciągu dnia, w sumie, aż trzy razy! Od razu chcieli pieniędzy ode mnie, uważając chyba, że to ja powinienem od nich kupić zbędny im towar. Na marginesie dodam, że wydali na te przyjazdy tyle, że spokojnie opłaciliby transport arkusza, jeśli już tak zależało im na czasie. Zapewne poniosło mnie i niepotrzebnie wdałem się w słowną utarczkę. Nie atakowałem i nie biłem klienta! W złości chciałem mu wyrwać telefon, ale nie był to atak, który miałby na celu zrobienie komuś krzywdy! Właściciel firmy żałuje dziś, że okazał współczucie klientowi. – Nie miałbym tego kłopotu, gdybym po prostu powiedział: nie! A tak, okazałem serce, chciałem pomóc i proszę: same problemy. Chyba nie warto iść ludziom na rękę. Pan Eugeniusz zapowiada, że jeśli policja nie zajmie się sprawą z urzędu, to on zgłosi oskarżenie prywatne.

– Ucieszyłem się – przyznaje pan Eugeniusz. – No to, niby ustalone, że przyjedzie samochód, więc gdy syn jechał w południe do szkoły, to poprosiłem, żeby wstąpił do firmy i zapytał, czy to będzie dziś. Syn zadzwonił potem do mnie, że w firmie jedynie naubliżano mu i że niczego się nie dowiedział. Stwierdził, że więcej tam nie pojedzie. Pan Eugeniusz bardzo się zdenerwował. Wsiadł do samochodu i osobiście pojechał do firmy, żeby dowiedzieć się, kiedy przyjedzie samochód i jakim prawem tak niegrzecznie potraktowano jego syna. – Nie będę powtarzał, jak zostałem potraktowany! Właściciel firmy ubliżał mi krzycząc ty „sk…synu gołębiarzu” i stał się agresywny! Uciekłem do samochodu. Miałem telefon komórkowy, więc zacząłem dzwonić na policję. Właściciel firmy chciał mi wyrwać telefon przez otwarte okno w samochodzie. Potłukł i podrapał mi rękę. Jak tak można traktować klienta? Przestraszyłem się. Czy to normalne, aby klienta zaatakowano w firmie, w której robi zakupy? Pan Eugeniusz zgłosił ten fakt na policję. Właściciel firmy od dziennikarzy dowiedział się, że prawdopodobnie będzie odpowiadał za niefortunne wydarzenia, jakich był bohaterem. – Wie pani, co? Właściwie, to wszystko się zgadza – stwierdził z rezygnacją. Tego klienta będzie pamiętał długo. – Blachę dostał bardzo szybko. Tego samego dnia, po dwóch godzinach od zamówienia już powieźliśmy mu towar. Za dowóz blachy nie biorę pieniędzy, więc transport był gratis – opowiada właściciel. Gdy pan Eugeniusz zwrócił się do niego z problemem, że ma jeden arkusz blachy za dużo, wcale się nie zdziwił. – Z moich obliczeń wynikało, że potrzebuje jej mniej, nawet sugerowałem to. Ale ten pan był ze swoim fachowcem, który zadecydował, że ma wziąć właśnie tyle. No, to wzięli. Przyjąć taki arkusz blachy z powrotem jest dosyć problematycznie, bo są one cięte na wymiar, a kolor robiony na zamówienie. Umówiłem się z klientem, że przyjmę ten arkusz, ale rozliczę się z nim, gdy uda mi się go sprzedać. Jak pójdzie, to dopiero dostanie pieniądze. Tak przecież zamówił. Na prośbę klienta zgodził się także przywieść arkusz swoim samochodem. – Zaznaczyłem, że odbędzie się to wtedy, gdy samochód będzie jechał w okolice zamieszkania tego pana. Trudno sobie wyobrazić, żebym wysyłał transport po jeden arkusz, który klient chce odsprzedać. To byłyby dla firmy niepotrzebne koszty. Na dobrą sprawę ten pan sam powinien dostarczyć tę blachę do nas. Jak widać, wszystko było ustalone. Co więc się stało, że między właścicielem firmy a klientem doszło do tak dramatycznych wydarzeń? – No bo, proszę pani, zdenerwowałem się! – wzdycha właściciel firmy. – Obiecałem odebrać arkusz i pewnie na dniach byłoby po sprawie. Tymczasem ten klient był w ciągu dnia trzy razy z pytaniem, kiedy odbiorę blachę. Był strasznie roszczeniowy. Jego syn też, gdy przyjechał, to domagał się od razu pieniędzy za arkusz blachy, bo co z tym arkuszem, kiedy odbierzecie i kiedy odbierzecie… Właściciel firmy nie ukrywa, że pracuje fizycznie tak samo, jak jego robotnicy. Bywa zmęczony i zabiegany. Stara się iść klientom na rękę, dlatego zgodził się pomóc panu Eugeniuszowi i przyjąć nieszczęsny arkusz blachy. – W sprawie tego arkusza ten pan i jego syn byli w ciągu dnia, w sumie, aż trzy razy! Od razu chcieli pieniędzy ode mnie, uważając chyba, że to ja powinienem od nich kupić zbędny im towar. Na marginesie dodam, że wydali na te przyjazdy tyle, że spokojnie opłaciliby transport arkusza, jeśli już tak zależało im na czasie. Zapewne poniosło mnie i niepotrzebnie wdałem się w słowną utarczkę. Nie atakowałem i nie biłem klienta! W złości chciałem mu wyrwać telefon, ale nie był to atak, który miałby na celu zrobienie komuś krzywdy! Właściciel firmy żałuje dziś, że okazał współczucie klientowi. – Nie miałbym tego kłopotu, gdybym po prostu powiedział: nie! A tak, okazałem serce, chciałem pomóc i proszę: same problemy. Chyba nie warto iść ludziom na rękę. Pan Eugeniusz zapowiada, że jeśli policja nie zajmie się sprawą z urzędu, to on zgłosi oskarżenie prywatne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Seria włamań, właśnie zatrzymano sprawców

Zatrzymano trzech mężczyzn, którzy włamywali się do nowobudowanych domów...

Śmiertelny wypadek w gminie Suchożebry (AKTUALIZACJA)

1 lutego w miejscowości Sosna-Korabie około 20-letni mężczyzna kierujący samochodem bmw wypadł z drogi i wpadł na częściowo zadrzewioną łąkę.

Łuków: Chciał udusić byłą partnerkę

Za usiłowanie zabójstwa odpowie 28-latek, który chciał udusić swoją...

Targi roślin doniczkowych

W Siedlcach rozpoczęła się się kolejna edycja największego targu...

Nie żyje 3-letnia dziewczynka, matkę aresztowano

W nocy z 1 na 2 sierpnia do jednego...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje