REKLAMA
9 C
Siedlce
Reklama

Toaletowy bajzel

Grupa mieszkańców toczy prawdziwą batalię z firmą Pap-Trans w Niemojkach (gmina Łosice) wytwarzającą papier toaletowy. Nie chcą mieć w swoim sąsiedztwie firmy, która lekceważy przepisy ochrony środowiska i nie dba o porządek wokół zakładu.

Mieszkańcy poczuli się bezradni i pozostawieni sami sobie w batalii z bałaganem, jaki panował na terenie firmy. Wzywanie straży miejskiej, jak wyjaśniali, już nic nie daje, gdyż właściciel płaci mandaty i nadal nic na palcu przed zakładem się nie zmienia. Łatwiej jest zapłacić mandat, niż posprzątać. – Nie jesteśmy w stanie dłużej wdychać cuchnącego dymu wydobywającego się z komina fabryki i ognisk palonych na terenie zakładu – skarżyli się. – Niejednokrotnie jesteśmy świadkami wylewania szlamu poprodukcyjngo obok naszych domów – pisali w skardze do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Drzwi fabryki są stale otwarte, blokuje je góra zalegających śmieci. Niepokoi nas stan techniczny urządzeń i całego obiektu. Używany jest najniższej klasy miał, brak filtrów oczyszczających w kominie, który jest wykonany prowizorycznie i nie posiada odpowiedniej wysokości. Na dowód, że to, co piszą w skargach, jest prawdą, wykonali serię zdjęć, dokumentujących każdy zarzut. Najbardziej mieszkańcy Niemojek są zbulwersowani, że na nieutwardzonym placu leżą góry odpadów poprodukcyjnych. Główna hala zakładu, wyjaśniają, położona jest w odległości około 40 metrów od najbliższego domu mieszkalnego. W rozmokniętym papierze lęgną się insekty, myszy i szczury. Ludzie obawiają się, że latami wsiąkające w glebę ścieki z produkcji zatrują wodę. Niepokoją ich schnące krzewy w przydomowych ogródkach. Wdychać też muszą duszący dym z palonej w ogniskach folii. Przyznają, że kiedy w firmie miała być kontrola, wówczas wywożono śmieci i sprzątano. Jednak tak do końca w zakładzie porządku nie zrobiono od lat. Skargi? Te pisano do różnych instytucji, ale, jak podkreślają mieszkańcy, nie przyniosły one trwałego rezultatu. Kłopoty, jakie mają mieszkańcy domostw sąsiadujących z fabryką produkującą z makulatury papier toaletowy, są znane w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Mińsku. – Potwierdziły się wszystkie zarzuty mieszkańców – wyjaśnia Marek Gall, kierownik oddziału WIOŚ w Mińsku Mazowieckim. – Właściciel został ukarany mandatem w wysokości 300 zł. Wydaliśmy zarządzenie pokontrolne. Zaleciliśmy usunięcie odpadów. Naszym zadaniem nie jest karanie, ale po stwierdzeniu nieprawidłowości wzywamy do ich usunięcia. Na posprzątanie śmieci wystarczy jeden dzień. Jest zakaz spalania odpadów na placu zakładu. Będziemy czekać na odpowiedź właściciela. Jeżeli nie dostosuje się do naszych zaleceń po rekontroli, podejmiemy drastyczniejsze działania. Marek Gall przyznał, że 30 proc. interwencji na skutek skarg, które piszą do WIOŚ mieszkańcy, potwierdza, że skarżący mają rację. W przypadku zakładu w Niemojkach, zdaniem Galla, nie odnosi się wrażenia, że kierowała mieszkańcami zawiść czy chęć zwady z właścicielami. – W tym przypadku skarżący się mają rację – podkreśla. Wśród wielu uwag i zastrzeżeń do uciążliwego sąsiedztwa firmy Pap-Trans mieszkańcy zwracają uwagę na stan techniczny maszyn, urządzeń czy samych budynków. Pokazują komin do połowy wyburzony i sugerują, że nie posiada on odpowiedniej wysokości, przez co dymi niemiłosiernie, a w piecach właściciel pali najgorszej jakości miałem. Nadzór nad technicznym stanem urządzeń w tej firmie powinien sprawować Urząd Dozoru Technicznego w Siedlcach. W skardze mieszkańcy przyznają, że jeszcze we wrześniu 2005 roku prosili ustnie przedstawicieli tego Urzędu o skontrolowanie stanu technicznego urządzeń. W zakładzie jest kocioł parowy, którego stan techniczny podlega okresowemu badaniu i dozorowi. – Poprzedni właściciel papierni – przyznaje Andrzej Mateja, dyrektor Urzędu Dozoru Technicznego – poddał kocioł kontroli technicznej i z dokumentów wynika, że w 1999 roku papiernia kupiła do Niemojek kocioł od SPZOZ w Sokołowie i wówczas było pierwsze badanie urządzenia u nowego właściciela. Potem, w 2002 roku, odbiór urządzenia był negatywny i kocioł warunkowo dopuszczono do użytku, do czasu usunięcia usterek. Czas na jego użytkowanie został wyznaczony do lutego 2005 roku. W lutym 2005 roku, w zaplanowanym dniu kontroli, przedstawiciel Urzędu Dozoru Technicznego był w firmie Pap-Trans, ale, jak wynika z zapisów w dokumentacji, zastał zakład zamknięty. Podczas kolejnej wizyty kontrolnej zakład również był zamknięty. – Nowy właściciel – wyjaśnia Andrzej Mateja – nie zgłosił do dzisiaj faktu, że użytkuje ten kocioł. Jeżeli w firmie prowadzona jest produkcja, to przez półtora roku kocioł parowy funkcjonuje bez koniecznych dokumentów i pozwoleń. Spółka Przedsiębiorstwo Produkcyjno Handlowe Pap-Trans funkcjonuje w Siedlcach, a produkcja papieru toaletowego, ręczników papierowych odbywa się w zakładzie w Niemojkach. Właściciel firmy, Stefan Szysz przyznaje, że wie o fakcie rozesłania skarg do różnych instytucji w regionie przez grupę mieszkańców sąsiadujących bezpośrednio z zakładem. Traktuje to jako niechęć jednej z pań, która w tej firmie u nowego właściciela pracowała, a potem została zwolniona, jak też jej przyjaciół. – Z naszej strony jest zaniedbanie – komentuje – ale z jej strony jest takie wbijanie nam szpilki. Takie jest moje domniemanie. Jednak pod listem osób protestujących jest tych podpisów łącznie 10, a zasadność skargi potwierdzają przecież wyniki przeprowadzonych kontroli. Stefan Szysz wyjaśnia, że z żoną kupili w lutym 2003 roku firmę w Niemojkach. Już wówczas produkcja była tu zatrzymana, a pracownicy nie mieli wypłacanego przez poprzedniego właściciela wynagrodzenia za 3-4 miesiące. Zaległości firmy wobec ZUS, elektrowni, obciążenia hipoteki zakładu były ogromne. Z 45-osobowej załogi część się zwolniła, a w powiecie łosickim ciężko znaleźć jest ludzi do pracy. Brak rąk do pracy spowodował m.in, że nagromadziło się trochę śmieci. – Gdybym wiedział, że taka sytuacja jest w tej firmie, to bym tutaj nie wchodził. Ale skoro wszedłem, to muszę to ciągnąć i powoli łapać oddech. Mamy 5 lat na spłatę kredytów. Bałagan, który tu był, jest posprzątany – zapewnia S. Szysz. – Wywieźliśmy wszystko na wysypisko. Pozostały tylko resztki folii nierozłupnionej, ale z tego powodu zagrożenia dla środowiska nie ma. Poprawiliśmy komin i zmieniliśmy dostawcę miału węglowego do palenia. Zdaję sobie jednak sprawę, ze konflikt z sąsiadką nie wygaśnie, nawet gdybym złotem chodniki wyłożył. A myszy, szczury to przecież normalna rzecz w każdym gospodarstwie. Były i będą, choć u mnie nie mają się czym odżywiać. Na hali produkcyjnej ich nie widać. A na zewnątrz wyłożone są trutki na te gryzonie, są tu także koty. Właściciel firmy przyznał, że bałagan był na terenie jego zakładu, ale też winą za kontrole i inspekcje obarczył nieżyczliwych sąsiadów. Za nieżyczliwego uznany będzie z pewnością także dziennikarz, który poproszony został, by nie pisać o firmie zbyt ostro, gdyż wówczas urzędnicy ze zdwojoną siłą przystępują do kontroli. A że kontrole będą, to jest pewne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Łuków: Chciał udusić byłą partnerkę

Za usiłowanie zabójstwa odpowie 28-latek, który chciał udusić swoją...

Przemeblowany MPKK Sokołow SA Sokołów Podlaski otworzył sezon zwycięstwem

MPKK Sokołów SA Sokołów Podlaski nie jest już drużyną,...

Igrzyska w Stężycy (zdjęcia)

W Stężycy k. Dęblina odbyły się XXV Wojewódzkie Igrzyska...

“BĘKART” w ramach Cyklu Kino Seniora w Novekino Siedlce!

22 kwietnia o godzinie 12 w NoveKino Siedlce zostanie wyemitowany film pt. "Bękart".

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje