Jesteśmy piątką dziewczyn, które chodzą do jednej klasy w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 2 im. Mikołaja Kopernika („Ekonomik”) w Siedlcach. W ramach projektu Zwolnieni z Teorii zainicjowałyśmy akcję Sweet Smile. Prowadzimy zbiórkę słodyczy i artykułów higienicznych dla “Domu pod Kasztanami” – Domu Dziecka w Siedlcach. Zbiórka odbywa się w dwóch terminach: 19 lutego – 1 marca w szkołach podstawowych (SP nr 5 w Siedlcach, SP w Zbuczynie, Zespół Szkół Niepublicznych w Borkach Wyrkach i SP w Paprotni), zaś od 4 do 15 marca w siedleckich szkołach ponadpodstawowych (ZSP nr 2, I Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa, II LO im. Św. Królowej Jadwigi, IV LO im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego, Zespół Szkół Ponadpodstawowych nr 5 im. Generała Władysława Sikorskiego).
Prosimy o dary. Każda nawet najmniejsza pomoc jest dla nas ważna. Wspólnymi siłami możemy wywołać uśmiech na twarzach dzieci.
Organizatorkami projektu są: Natalia Przybysz, Katarzyna Ławecka, Natalia Sadowa, Aleksandra Przybyłowska i Dominika Rozbicka. Opiekun projektu to Grażyna Lech. Informacje o naszej piątce można znaleźć na Instagramie: sweetsmile_zwolnieni.
Wywiad z dyrektor „Domu pod Kasztanami” Domu Dziecka w Siedlcach Katarzyną Graniszewską.
Pomoc trzeba przemyśleć
Sweet Smile: Jakie są główne cele i misja ,,Domu pod Kasztanami”?
Katarzyna Graniszewska: Jesteśmy placówką socjalizacyjną, która zajmuje się opieką nad dziećmi, które są w potrzebie. W przypadku, gdy w Siedlcach lub okolicznych powiatach istnieje konieczność zapewnienia pomocy dziecku, bo nikt z rodziny nie jest w stanie jej udzielić, wkraczamy my. To przypadki, gdy coś się zdarzyło w domu, na przykład rodzice są bardzo pijani, pod wpływem narkotyków, gdy dochodzi do wykorzystywania seksualnego. Wtedy dziecko trafia na podstawie postanowienia sądu do nas i my zapewniamy mu warunki, które nie są domowe, ale są bezpieczne. Staramy się, aby były zbliżone do domowych. Taki jest cel i taka jest misja, żeby dziecko jak najmniej odczuło ten kryzys, który wystąpił w domu. Przeczekuje u nas czas, w którym warunki negatywne ustają . Gdy sytuacja się zmieni, istnieje możliwość, że dziecko powróci do domu. Zawsze jest to decyzja sądu, nie nasza. Czasem jednak dziecko jest przenoszone do miejsca, w którym powinno się znaleźć, np. do rodziny zastępczej.
Sweet Smile: Jakie wyzwania towarzyszą codziennemu funkcjonowaniu placówki?
Katarzyna Graniszewska: Tak jak w każdym domu, bo jesteśmy domem, pomimo że trochę sztucznie stworzonym, ale nim jesteśmy, więc to są zwykłe problemy wychowawcze, zwykłe problemy dnia codziennego. To prozaiczne rzeczy, na przykład żeby nauczyć dzieciaki, aby wstawiły pranie, by porządkowały, żeby się chciały uczyć. Aby normalnie funkcjonowały i miały do tego możliwości. I żeby im się chciało tak naprawdę, bo to jest podstawowy problem, przecież, jak sami wszyscy wiemy, w domach też bywa różnie. To nie jest tak, że tutaj przychodzą dzieci i my cudowną różdżką odmieniamy ich życie. Żeby pewne w sposobie myślenia dziecka wypracować pewne zmiany, potrzebne są miesiące, czasami lata. Poza tym no tak jak wszyscy musimy dbać o to, żeby wszystko nam się finansowało, by ten budżet domowy skleić. Aby dzieci nie tylko umiały prać, ale także umiały się uczyć, umiały wychodzić z rówieśnikami, potrafiły korzystać z normalnego życia, czyli na przykład pójść na kręgle. Potrafiły gospodarować kieszonkowym i aby nam na to wszystko pieniędzy nie zabrakło.
Sweet Smile: Czy istnieją przypadki, które szczególnie Was poruszają?
Katarzyna Graniszewska: Tu każdy przypadek jest takim przypadkiem. Bywają u nas dzieci po molestowaniu seksualnym, po pobiciu, mieliśmy tu dziecko włożone do garnka z wrzątkiem. To drastyczne przypadki i te dzieci muszą to przepracować, bo zapomnieć się nie da. Muszą zrozumieć, co się zadziało, nie powielać schematu, muszą nauczyć się z tym żyć, iść dalej. Każdy przypadek jest indywidualny, więc tutaj o szczególności nie można powiedzieć. Każdy przypadek jest wyzwaniem. Nie nudzimy się tutaj.
Sweet Smile: Czy są jakieś konkretne przedmioty, których brakuje i które można by było przekazać w ramach zbiórki?
Katarzyna Graniszewska: Główne najbardziej potrzebne rzeczy zapewnia nam miasto. A zbiórki są, bo ludzie czują taką potrzebę. Tak jak wy poczułyście. To pierwsza podstawowa rzecz. Druga jest taka, że możemy zorganizować coś w zamian. Możemy jechać na wycieczkę, możemy iść do McDonalda, ale też nie uważam, że to powinno być zbyt częste. Przecież nikt nie chodzi codziennie do McDonalda i w życiu same są nie tylko przyjemności.
Sweet Smile: Czy są inne formy pomocy oprócz finansowej, które mogą być cenne dla domu dziecka?
Katarzyna Graniszewska: Myślę, że cenna jest każda przemyślana i uzgodniona forma pomocy, bo nie chodzi o pomoc na zasadzie, że ktoś coś przyniesie, choć zdarzają się i takie przypadki. Podarowano nam na przykład 700 czapeczek dla noworodków. Powstała taka myśl – co my mamy z tym zrobić, przecież nie chodzi o to, żeby zapełnić magazyny, tylko żeby to trafiło do osób, które tego potrzebują. A my nie mamy takiej liczby dzieci. Trzeba przemyśleć zawsze formę pomocy.