REKLAMA
11.1 C
Siedlce
Reklama

Swojskie klimaty…

– Odpadki zwierzęce walają się po okolicy, a wszystko to cuchnie nie do wytrzymania – informował naszą redakcję radny Rady Gminy w Mokobodach. – To wielkie zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia mieszkańców.

Aż strach pomyśleć, że w dzisiejszych czasach w takich warunkach produkuje się wędliny. Ludzie o tym procederze wiedzą, ale boją się i nie informują kogo trzeba. Tymczasem może tu dojść do tragedii i zatrucia na masową skalę. 
Takie dramatyczne informacje przekazał nam samorządowiec z gminy Mokobody. Jego zdaniem w gospodarstwie rolnika w jednej z wsi na terenie gminy jest prowadzona produkcja wędlin. Radny wskazuje dokładny adres i nazwisko masarza od „swojskich wyrobów”. Prosi redakcję o spowodowanie kontroli. – W tym gospodarstwie nie ma warunków do prowadzenia usług masarskich – twierdzi radny. – Ubój zwierząt odbywa się wprost na podwórku, często na oczach dzieci. Sama produkcja wędlin została zorganizowana w prowizorycznie zaadaptowanej oborze. Nie ma w niej podstawowych warunków sanitarnych. Brakuje nawet bieżącej wody. Nikt nie zajmuje się jakąkolwiek zorganizowaną utylizacją odpadów. Resztki zwierząt trafiają na łąki i do lasów. Radny podejrzewa, że w tej prowizorycznej masarni mogą być także przerabiane sztuki padłe bądź takie, które muszą iść na ubój z konieczności. Mało tego. Wyprodukowane w takich warunkach wędliny rozprowadzane są ponoć po okolicznych sklepach. Trafiają nawet do Siedlec i Mińska Mazowieckiego. Jak widać, radny sporo wie. Niestety, najwyraźniej sam bardzo mało w tej bulwersującej sprawie robi. Tłumaczy, że „nie ma siły przebicia” i sam nic nie zwojuje. A poza tym musi przecież jakoś z ludźmi żyć, bo tu mieszka. Donosicieli nikt nie lubi. O sprawę wyrobu wędlin zapytaliśmy więc oficjalnie w Urzędzie Gminy w Mokobodach. W referacie do spraw Ochrony Środowiska UG w Mokobodach niczego się nie dowiedzieliśmy. – Pierwsze słyszę o jakiejś domowej masarni w tej wsi – mówi wyraźnie zdziwiona pracownica referatu. – Nic o tej sprawie nie wiem, a do Urzędu Gminy nie wpłynęła żadna skarga.

Albo więc sprawy nie ma, albo urzędnicy są nie najlepiej poinformowani. Okazuje się, że wychodzi raczej na to drugie. Dowiedzieliśmy się bowiem, że skarga dotycząca wyrobu produktów masarskich we wskazanej miejscowości na terenie gminy Mokobody wpłynęła do Ministerstwa Rolnictwa oraz do Głównego Lekarza Weterynarii. Za pośrednictwem tych instytucji skargę skierowano do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Siedlcach. A skoro „góra” coś zleciła, to trzeba się było sprawą zająć szybko. – Niedawno przeprowadziliśmy kontrolę na terenie wskazanego gospodarstwa w gminie Mokobody – informują w Inspektoracie. – Była ona prowadzona wspólnie z policją, bo sami nie mamy prawa wejść na teren prywatnej posesji. Kontrola nie wykazała jednak ani śladów uboju, ani produkcji wędlin w tym gospodarstwie. Ustaliliśmy natomiast, że właściciel ma uprawnienia do produkowania wyrobów wędliniarskich na zlecenie u gospodarza. Może więc jeździć do prywatnych osób i w warunkach domowych produkować kiełbasę czy inne wyroby. Stosowne pozwolenie zostało wydane około dziesięćiu lat temu przez Urząd Gminy w Mokobodach. Kontrola niczego nie wykazała. Może zarzuty były bezpodstawne, może masarz akurat nie miał zleceń. Sprawa ta jest jednak doskonałym pretekstem do poruszenia znacznie szerszego problemu. Chodzi o funkcjonowanie wiejskich masarzy. Istnieli oni „od zawsze”. I działali najczęściej całkowicie nielegalnie, zwyczajowo. Nie podlegali żadnym kontrolom. Nie obowiązywały ich żadne standardy. Jedynym była jakość i cena wyrobów. Warunki higieniczne praktycznie nikogo nie interesowały. Zajmując się konkretną sprawą z gminy Mokobody, zobaczyłem, że w kwestii funkcjonowania wiejskich masarzy praktycznie nic się nie zmieniło. Obowiązuje tu „wolna amerykanka”, nad którą nikt nie panuje. Masarze działają tak, jak przed laty. Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej niektórzy z nich narażają nasze zdrowie i życie. To cała, bardzo duża część rynku, która funkcjonuje wedle własnych praw. Właśnie gdzieś kątem, w stodołach, garażach. Instytucje kontrolne nie mają tam wstępu. Zresztą specjalnie się z kontrolami nie narzucają. Jak usłyszeliśmy w Inspektoracie: – A co będzie, jak gospodarz chwyci ze sztachetę albo i z widłami wyskoczy…? A co będzie, jak setka gości weselnych struje się wędliną od wiejskiego masarza? A to już inna sprawa. Nie urzędowa. Każdy wie, na co się decyduje i to już jego prywatne ryzyko. – „Sanepid” w ogóle nie nadzoruje działalności tego typu wytwórni wędlin – informują w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Siedlcach. – Zakłady, gdzie produkuje się wędliny i inne wyroby spożywcze, prowadzące ubój zwierząt bądź przetwarza mleko, podlegają Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. My zajmujemy się tylko kwestiami obrotu tymi towarami w sklepach. Wszystko to reguluje stosowna ustawa. A co na to Państwowy inspektorat Weterynarii w Siedlcach? Cóż, tu czeka nas kolejne zaskoczenie. – To nie my kontrolujemy warunki higieniczne w zakładach przetwórczych. – Nie mamy nawet prawa wejść na czyjąś posesję, żeby skontrolować, jak produkuje się tam wędliny. Mało tego, inspektorat nie wie, ilu masarzy „chałupników” funkcjonuje w powiecie siedleckim. – Pozwolenia na prowadzenie takiej działalności wydają samorządy – wyjaśniają w Inspektoracie. – To one powinny nas informować o tym, kto i gdzie zajmuje się np. produkcją wędlin. Ale samorządy nas nie informują. Dlaczego? Może z kolei masarze się w ogóle nie rejestrują? A skoro tak, to my przecież nie możemy szukać wiatru w polu…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Kotuń: Urząd pod ścianą

W Urzędzie Gminy Kotuń dobrze czują się myszy, pojawiają...

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Łuków: Chciał udusić byłą partnerkę

Za usiłowanie zabójstwa odpowie 28-latek, który chciał udusić swoją...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje