REKLAMA
-0 C
Siedlce
Reklama

Nasi zwycięzcy konkursu walentynkowego! Poznajcie historie ich miłości!

To była prawdziwa przyjemność, poznać finalistów naszego walentynkowego konkursu. Historie par, które gościliśmy na romantycznych kolacjach u naszych konkursowych partnerów, mogą służyć za kanwę filmowych przebojów. Każda jest inna, ciekawa, nietuzinkowa. Ale często powtarza się jedno: to kobiety wybrały sobie swoich mężczyzn życia!

-To będzie mój mąż – mówiły nasze niektóre bohaterki. I rzeczywiście, wybrańcy stanęli przy ich boku.
Jakże miło patrzyło się na zwycięskie pary. Ich historie udowadniają, że miłość istnieje, ma się we współczesnym świecie znakomicie! I nie jest pozbawiona romantyzmu. Zdradziliśmy tu kilka recept na udany związek.
Poczytajcie więc o szczęściarzach, którzy trafili na swoje drugie połówki.

ANETA I MICHAŁ

Są razem od 8 lat, mają dwójkę wspaniałych dzieci, a życie planują z wyprzedzeniem. Aneta wygląda na licealistkę, ale to zdecydowana i konkretna osóbka. Michał pracuje w policji w Warszawie, ale planuje jeszcze studia na… polonistyce. Tak dla siebie. Bo kocha pisać, swego czasu pisał wiersze.

To Aneta zainicjowała pierwsze spotkanie, jeszcze w szkole średniej. Zobaczyła Michała, gdy mieli zajęcia połączone z inną klasą. Potem znalazła go na Facebooku i napisała: Chcesz się ze mną spotkać? Michał nie zastanawiał się długo. Po pierwszym spacerze zostali parą.

-To było 25 października 2016 roku. Pamiętamy dokładnie, bo co roku celebrujemy dzień naszego poznania – przyznają.

Nie wzięli jeszcze ślubu. Michał tłumaczy, dlaczego.

-Postanowiliśmy, że najpierw ja skoncentruję się na mojej karierze zawodowej, dorobimy się mieszkania, a dopiero potem weźmiemy ślub. Mieszkanie już mamy, dwa samochody też, ja mam dobrą pracę, więc teraz czas na karierę Anetki – mówi Michał. -Do tej pory zajmowała się małymi dziećmi i wspierała mnie. Teraz moja kolej, by ją wspierać.

Daty ślubu jeszcze nie ma, ale jest już… pierwsza obrączka. Michał zamówił swoją u znanego warszawskiego jubilera.

-Te obrączki będą się różniły od siebie, nie będą takie same, tylko indywidualnie wykonane według naszych projektów – tłumaczy Michał.

Rodzina dużo podróżuje, a Michał nie szczędzi pochwał wobec żony. Bo Aneta zawsze dotrzymuje kroku, jest odważna i nie marudzi.

-Ale pod namiot już nie chce jeździć, od kiedy otoczyły nas dziki – kręci głową na wspomnienie.

Aneta i Michał są nadal w sobie zakochani, jak licealiści. Aneta zrobiła niespodziankę Michałowi, wysyłając selfika na konkurs bez jego wiedzy. Gdy Michał odebrał telefon z informacją o wygranej kolacji, myślała, że to jakiś żart.

KAMILA I MARIUSZ

To był czwarty raz, gdy wysłali selfika na konkurs. Kamila mówiła: Daj już spokój, nigdy nie wygraliśmy. Ale Mariusz wysłał. I oto wygrali kolację w Restauracji Janusz!

Są małżeństwem niemal od 20 lat. Poznali się w pracy, w znanej dyskotece. Ona pracowała przy barze, on był DJ-em. Spodobał się jej od razu. Powiedziała koleżankom: będzie moim mężem (to kolejna para, gdy padło to sakramentalne stwierdzenie na początku znajomości). Kamila pracuje teraz w handlu, a Mariusz w Straży Rybackiej.

Do jego zadań należy. Między innymi, tropienie kłusowników. Jak to jest mieć w domu bohatera? – Cudownie! – odpowiada Kamila.

Dużo podróżują, ale przede wszystkim po Polsce. Nadal potrafią przegadać pół nocy i świata za sobą nie widzą. Mariusz do dziś, na co dzień, nosi bransoletkę, którą dostał od Kamili niemal dwie dekady temu.

-Jaki jest mąż? – pytamy po cichu. – A nie widać? Przystojny, bardzo odpowiedzialny, opiekuńczy, kulturalny
– wylicza jednym tchem Kamila. – I wierny! A przecież jeszcze tyle lat pracował w dyskotekach, które są miejscem pokus dla wielu. Ja go wybrałam dwadzieścia lat temu i to była najlepsza decyzja życia.

A jaka jest żona? Mariusz nie ma wątpliwości: – Z nią wszystko jest łatwiejsze. Czasami uparta, ale bardzo opiekuńcza i wspierająca. Niekiedy muszę być dyplomatą, by przekonać ją do jakiegoś pomysłu.

Kamila i Marcin zdradzają receptę na szczęśliwy związek: trzeba dużo rozmawiać ze sobą, spędzać ze sobą
czas i… lubić to, te wspólne chwile. Oni nadal są siebie ciekawi, tęsknią za sobą, nie szczędzą sobie miłych
słów. A efekt? Każdy może pozazdrościć tej zgodności, czułości i ciepła w spojrzeniach!

Co jadły nasze zakochane pary w Restauracji Janusz?

Na przystawkę podano im smażone krewetki, podlane brandy, w emulsji maślano-czosnkowej. Potem przyszedł czas na krem ze świeżych warzyw, podany z chipsami z selera. Na drugie danie mieli do wyboru: kaczka marynowana w sosie malinowo-ziłowym, podana z żurawiną i pieczonym jabłkiem albo grillowany filet łososia atlantyckiego w sosie
limonkowo-koperkowym. Dodatki to: ziemniaki opiekane, gnochi, sałata ze świeżymi warzywami w sosie vinegret. Na deser podano włoskie lody semifredo. Nasze pary powitano lampką szampana i nastrojową muzyką.

BEATA I TOMEK

Poznali się osiem lat temu, w pracy, w Mostostalu.

-Tomek zagadywał, a ja się śmiałam. Ale któregoś dnia powiedziałam koleżankom: To będzie mój mąż – opowiada ze śmiechem Beata.

Od tamtej pory śmiechu w ich związku nie brakuje. Nawet podczas romantycznej kolacji walentynkowej co drugie zdanie kończył radosny uśmiech.

Miło się patrz y na tę parę. Przyznają, że są pełni sprzeczności. On – domator i typowy mieszczuch. Ona – marzy o własnym ogródku i lubi taneczne wieczory.

Czasami wychodzę z przyjaciółkami potańczyć, a Tomek zostaje w domu i gra na konsoli – mówi Beata. Tomek przytakuje z ciepłym uśmiechem i dodaje:

Co nie znaczy, że jestem taki spokojny. Wybawiłem się w Irlandii, w której przez kilka lat pracowałem. Chciałem nawet zabrać tam Beatę, bo start byśmy mieli niezły. Miałem już kontakty, opanowany język. Ale nie chciała, głównie przez wzgląd na dzieci.

Tomek jest drugim mężem Beaty. – Drugi związek jest łatwiejszy – przyznaje Beata. Pytani, kto w tym związku rządzi, śmieją się zgodnie. – Beatka lubi postawić na swoim – mówi Tomek z błyskiem w oku. – Ma temperament.

A Beata wyjaśnia: – Jestem starsza od męża o 5 lat, mam trzech synów, praktycznie dorosłych, więc jakoś tak wychodzi…

O swoim małżeństwie mówią, że jest żywe, nie ma w nim nudy. Lubią czasem wyjść do restauracji, do kina, i cały czas potrafią się nawzajem rozbawić. Z całą pewnością patrzą na siebie jeszcze z błyskiem w oku, ciepło. W świecie pełnym ludzi oni się akurat odnaleźli.

Walentynkową kolację w restauracji Lukrecja w Hotelu Ibis Style rozpoczęli od szampana. Para zamówiła: Gravlax z łososia w marynacie z whisky z koprem, kaparami, kolorowym pieprzem i bagietą, mule z zielonym curry z limonką i pieczywem oraz policzki wołowe z purée z batata i żeberka wieprzowe w sosie barbecue. Do tego herbatka zimowa. Przy świecach, w półmroku, było romantycznie.

JUSTYNA I MARCIN

Justynę i Marcina gościła restauracja w Dworze Mościbrody. Zasiedli przy stoliku obsypanym płatkami róż, w blasku świec i cieple kominka.

Poznali się ponad 30 lat temu w garażu. Gdy Justyna ze swoimi znajomymi przyjechała do Marcina, on majstrował przy samochodzie. Małżeństwem są od 24 lat. Mimo różnic w charakterach, zgadzają się ze sobą. Zapytani, kto w domu ma decydujące słowo… – Zatkaj uszy… ja powiem… – stwierdziła Justyna. Mimo słów Justyny, odpowiedział Marcin: – Jak w każdym związku, jest głowa i jest szyja. Justyna jest tą szyją, która kręci głową.

Mają dwoje dzieci. Marzeniem ich na przyszłość jest gromadka wnucząt i spokojna szczęśliwa starość we dwoje. – Nic więcej nam nie potrzeba – mówili.

Ucieszyła nas bardzo ta nagroda. Śledzę stronę redakcji na Facebooku i natrafiłam na ten konkurs, więc spontanicznie wysłałam zdjęcie. Pomyślałam, że to byłaby dobra okazja, by pójść razem na kolację. Oboje jesteśmy zapracowani i ciągle brakuje czasu na takie przyjemności – mówiła Justyna.

Zdjęcie, które zapewniło wygraną, zrobili w Drohiczynie podczas niedzielnej wycieczki. – Zawsze się fotografujemy razem w miejscach, do których wyjeżdżamy. Zrobione zdjęcia mamy na papierze, by nie uciekły – zapewniła Justyna. – Lubię robić zdjęcia i bawić się nimi w programie. Wysłałam zdjęcie czarno-białe, może dlatego wygrało? Teraz oprawię je w ramki.

Znają się bardzo dobrze, Marcin bez wahania wymienił ulubiony kolor żony – to
niebieski. Ona doskonale wie, jaki owoc
najbardziej lubi jej mąż – to truskawki. Zapytani, co ich do siebie przyciąga – odpowiedzieli, że miłość.

Restauracja w Dworze Mościbrody słynie z wykwintnych dań i bogatego menu. Czym zostali ugoszczeni?
Jako przystawkę para wybrała carpaccio z polędwicy z jelenia z suszonymi pomidorami w zalewie z rukolą. Justyna wybrała polędwicę wołową w sosie z zielonego pieprzu z kluskami śląskimi oraz warzywami z rusztu. Marcin zdecydował się na soczystego steka z dojrzewającej wołowiny z mixem sałat oraz blanszowaną fasolką szparagową. Na deser był tort bezowy z musem truskawkowym. (ak)

MONIKA I KRZYSZTOF

Pierwszą randkę mieli na koncercie disco polo. Dziś słuchają innej muzyki, ale pozostała im słabość do tańca. I miłość.

Monika i Krzysztof to para z Siedlec. Z dumą przyznają, że są razem już dwadzieścia lat, w tym czternaście jako małżeństwo. I że dochowali się dwojga dzieci, syna Huberta i córki Natalii. Zapytani, jak się poznali, odpowiadają niemal w tej samej chwili: na imprezie. – Mnie zaprosił jeden kolega, a żonę inny. Jako że się znali, zapoznali nas ze sobą – przypomina sobie on.

I od razu wyznaje, że aby pójść na pierwszą randkę, potrzebowali zaledwie tygodnia. – To był koncert zespołu Boys w dyskotece Concord – przyznaje. A ona po chwili zastrzega ze śmiechem: – Ale teraz mamy już zupełnie inne zainteresowania muzyczne.

Z tej pierwszej randki oboje pamiętają dobrą zabawę. I jeszcze, że dużo tańczyli. – To nam zostało do dziś, bo ciągle dosyć często korzystamy z takich okazji. Można powiedzieć, że przez nasz związek przechodzimy tanecznym krokiem. Jeśli tylko jest okazja, staramy się nie siedzieć w domu i wychodzić tam, gdzie można tańczyć oraz zażywać rozrywki – przyznają.

Ale w życiu, jak się okazuje, cenią nie tylko taniec. Wielką wagę przykładają do miłości. -To obecność drugiej osoby, która daje wsparcie – mówi po zastanowieniu Monika. – A dla mnie to uczucie łączące bliskich sobie ludzi, którzy są przy sobie w łatwych, ale także tych trudniejszych chwilach. Polegają na sobie i zawsze są gotowi do rozmowy – uściśla Krzysztof.

Zgodnie przyznają, że dużo razem przeżyli i to chyba stąd bierze się u nich podobne podejście do najważniejszych kwestii. – Gdyby ktoś zapytał mnie na początku naszej znajomości, czym jest dla mnie miłość, na pewno
odpowiedziałbym zupełnie inaczej niż dziś. W końcu od tamtego czasu minęły już dwie dekady. Moim zdaniem jest tak, że do tej prawdziwej miłości trzeba dojrzeć. A najlepiej robić to, mając u boku kogoś, kto w tym pomoże.

Monika i Krzysztof w walentynkowym konkursie „Tygodnika” wygrali romantyczną kolację w polsko-litewskiej restauracji „Kochanówka” przy ul. Kochanowskiego w Siedlcach. – Bardzo kameralny lokal z dobrym menu, które już wcześniej zdążyliśmy poznać podsumowują i zapowiadają: – Chyba będziemy tu wracać na kolejne randki. (BS)

Ewelina i Piotr

Piotr to zrównoważona zodiakalna Panna, Ewelina – ognisty Skorpion. Poznali się w gimnazjum na dodatkowych zajęciach matematycznych. I zaiskrzyło.

Już jako dzieci mieszkali na jednej ulicy, ale wtedy jeszcze się nie znali. Razem są już 23 lata, z tego 13 w małżeństwie.

– Piotr był miły i grzeczny. Nie cwaniakowaty, jak inni. Trzymał się na uboczu, ale miał to coś… – mówi Ewelina.

To on pierwszy ją wypatrzył i postawił sobie za punkt honoru, by zainteresować ją swoją osobą.

– Bardzo mi się podobała jako dziewczyna. Była nowa w szkole. Zawsze uśmiechnięta i pogodna. Przyciągała uwagę. Starałem się być zawsze blisko niej.

Wszystko robią razem. Praca w ogrodzie, na podwórku, w domu. Nawet jeśli jedno nie pomaga, to chociaż popatrzy, by być obok. Lubią przebywać ze sobą. W związku uzupełniają się. On interesuje się motoryzacją, ona lubi prace w ogrodzie, kwiaty i drzewka. Gdy nie mieli jeszcze dzieci, razem wyjeżdżali na samochodowe zloty, wyścigi, drifty. Już od kilku lat rodzinnie biorą udział w Turystycznym Rajdzie Samochodowym, organizowanym przez „Tygodnik Siedlecki” i PTTK.

– Teraz jest więcej obowiązków niż przyjemności. Ale gdzieś, choćby na drugim planie, kręci się motoryzacja – mówi Piotr.

– Mamy trójkę dzieci, dwóch chłopców i dziewczynkę – mówi Ewelina. – One też lubią z nami spędzać czas. Zawsze chcieliśmy mieć trójkę. Przez 6 lat siedziałam z dziećmi w domu. Nie robiliśmy dużych przerw. Gdybym wróciła do pracy po pierwszym dziecku, to potem trudno byłoby się zdecydować na kolejne i wejść znów w pieluchy.

Oboje oddani są rodzinie. Ona po- trafi gotować dla każdego coś innego. O każdego potrafi zadbać.

– Może jednocześnie ugotować 5 obiadów, byśmy tylko byli zadowoleni i szczęśliwi – stwierdza Piotr.

Ewelina czuje się też doceniana przez rodzinę.

– Czuję to wsparcie i to, że jestem potrzebna – mówi.

Ulubione warzywo Eweliny…?

– Mógłbym powiedzieć, którego nie lubi i nie jada… To pomidory – mówi Piotr. – Choć w ogrodzie sama je sadzi, robi to tylko dla nas.

Ewelina, zapytana o ulubiony kolor męża, mówi, że niebieski. Oboje lubią góry i morze.

Najlepsza rada na udany związek?

– Rozmowa to nasz klucz – mówi Piotr. – Tyle lat ze sobą wytrzymaliśmy. Trzeba rozwiązywać problemy. Warto szukać kompromisu, jedno zawsze musi delikatnie ustąpić. Zawsze można znaleźć powód, by się rozstać, ale to jest ucieczka, a nie rozwiązanie. Na początku zawsze jest pięknie, bo staramy się dla drugiej osoby. A żeby było dobrze, trzeba starać się cały czas.

Plany i marzenia?

– To, co chcieliśmy, to mamy. Aby teraz zdrowie było i można było korzystać z tego, co mamy. Jest nam dobrze. Jesteśmy zadowoleni z naszego życia – mówią jednym głosem.

Walentynkową, spóźnioną o tydzień, kolację zjedli w Hotelu Kamienica. Kolację rozpoczęli od kieliszka schłodzonego prosseco. Zdecydowali się na kolację „w ciemno”. Szef kuchni przygotował dla nich: krem
gruszkowo-pietruszkowy podawany z płatkami migdałów oraz serem camembert, kultowe flaki z boczniaka podawane ze świeżym pieczywem. Pierś z kurczaka zagrodowego faszerowana szpinakiem oraz suszonymi pomidorami z kaszą kuskus. Żeberko wieprzowe w sosie BBQ whisky, podane z ostrą marchewką oraz cząstkami ziemniaka. Na deser skosztowali musu chałwowego oraz tradycyjnej szarlotki na gorąco podanej z lodami. Do dania głównego zostały im zaserwowane białe i czerwone wina. (ak)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Śmiertelny wypadek w gminie Suchożebry (AKTUALIZACJA)

1 lutego w miejscowości Sosna-Korabie około 20-letni mężczyzna kierujący samochodem bmw wypadł z drogi i wpadł na częściowo zadrzewioną łąkę.

Są wyniki sekcji zwłok kobiety potrąconej w centrum Siedlec

Do tego tragicznego zdarzenia doszło 5 listopada na ul....

Policja poszukuje nieletniej Zuzanny Baryły

Dziewczyna wyszła z domu 19 listopada i do tej...

Siedlce: Szalony pościg za kierowcą BMW. Staranował dwa radiowozy i ranił policjanta

Minionej nocy na ulicach Siedlec i okolicznych miejscowości odbywał...

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Wypadek w Stojadłach! Droga nieprzejezdna!

Na drodze krajowej nr 50 w miejscowości Stojadła doszło...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje