REKLAMA
14.2 C
Siedlce
Reklama

Chirurgiczne cięcie

Lekarze w kraju domagają się zwiększenia zarobków. Oczekują, że ci bez specjalizacji będą zarabiać 5 tys. zł, a ze specjalizacją 7,5 tys. zł.

Lekarze w Mińsku Mazowieckim też domagają się podwyżek, gdyż w minionym roku nie dostali nawet tego, co obiecywał minister zdrowia.
W październiku 2006 roku minister zdrowia Zbigniew Religa ogłosił, że podwyżki wyniosą 30 proc. (przeznaczono na nie 1 mld zł). W 2007 roku miały być kolejne podwyżki, na które mało być 4,5 mld zł. Jednak ich nie będzie. Minister Religa oświadczył bowiem, że nie ma możliwości zwiększenia puli na wynagrodzenia, gdyż nie byłoby za co leczyć pacjentów. A co z realizacją obietnicy podwyżek za rok ubiegły? Z obiecanych 30 proc. służba zdrowia w SPZOZ w Mińsku mogła liczyć jedynie na regulacje płac rzędu 21 proc., gdyż na więcej SPZOZ nie otrzymał środków. Raport resortu zdrowia o realizacji ustawy podwyżkowej podaje, że po podwyżkach za 2006 rok płaca ordynatora w szpitalu powiatowym wzrosła o ponad 1400 zł (z 4897 do 6300 zł), a lekarzy z II stopniem specjalizacji o 941 zł (z 3423 zł do 4364 zł) brutto. Swój pasek z otrzymywanym wynagrodzeniem pokazuje lekarz z II stopniem specjalizacji, 20-letnim stażem pracy, chirurg SPZOZ w Mińsku, Jarosław Tomczak. Pensja zasadnicza to 1820 zł. Jego koleżanka z oddziału z 26-letnim stażem pracy, Teresa Leszczyńska na pasku ma wpisaną płacę zasadniczą, jak mówi, niewiele ponad 1600 zł.

Do tego doliczany jest dodatek stażowy, premia, (jeżeli jest, bo nie musi być), inne jeszcze należne dodatki i od grudnia 690 zł podwyżki w ramach ogłoszonych 30 proc. regulacji płac. Na pasku doktora Tomczaka, po zsumowaniu, jest wszystkiego ponad 3 tys. zł brutto, czyli o tysiąc złotych mniej, niż to wynika z raportu ministra zdrowia. W szpitalu w Mińsku, jak mówi doktor Tomczak, wszyscy lekarze, bez podziału na stopnie specjalizacji, otrzymali podwyżki, a w zasadzie to dodatek kwotowy w wysokości 690 zł (brutto). Dodatek ten, jak wyjaśnił doktor Tomczak, nie jest włączony jako stały składnik wynagrodzenia, co oznacza, że może być, ale nie musi. Perspektywy podwyżek w 2007 roku także są znikome. Realnie oznacza to, że w szpitalu w Mińsku lekarze mogą mieć niższe zarobki. Na oddziale chirurgii pracuje 8 lekarzy, w tym jeden ortopeda i jeden rezydent, czyli ktoś, kto uczy się zawodu i jego samodzielność zawodowa jest ograniczona. W listopadzie odeszła ich koleżanka, która wyjechała do pracy do Hiszpanii. Lekarze utrzymują z nią kontakt. Jest ze swojej decyzji zadowolona. Za pracę na etacie zarabia, jak oni w Mińsku, także około 3 tysięcy, ale… euro. Z dyżurami ma około 5 tysięcy euro brutto. Oni pozostali w Mińsku i w 8 osób muszą obstawiać dyżury na chirurgii przez miesiąc. Obowiązkowo na każdego przypada do odpracowania od 8 do 10 dyżurów. Za tę pracę przez 17 godzin otrzymują dodatkowe wynagrodzenie 150-160 zł, ale, jak mówi Teresa Leszczyńska, w domu często bywają gościem. Chirurgia to specyficzny oddział. Wypadki, urazy, złamania, potłuczenia. W szpitalu jest nowoczesny tomograf komputerowy i USG, ale podczas dyżurów lekarze nie mogą z nich korzystać, bo są nieczynne. Aby zdiagnozować pacjenta, muszą dzwonić do innych szpitali, by zechcieli przyjąć pacjentów do diagnozy, bo oni bez sprzętu są ślepi i głusi. Szpital nie ma uzgodnionych szpitali do konsultacji w dziedzinie neurochirurgii czy chorób kręgosłupa. Jeżeli trafia się taki pacjent, lekarze czasami tracą godzinę i więcej, by znaleźć placówkę, która zgodzi się przyjąć pacjenta z Mińska. Dotychczas kłopot był jeszcze jeden – w ramach oszczędności zlikwidowano lekarzom wyjście telefoniczne na miasto. Aby zadzwonić i szukać szpitala – musieli wyjść z oddziału i telefonować z recepcji. Po licznych interwencjach, dyrekcja w końcu przywróciła im bezpośrednie połączenie telefoniczne z miastem. Ale lekarze oczekują, że dyrekcja w końcu na stałe znajdzie placówki do konsultacji pacjentów z urazami naczyniowymi i neurochirurgicznymi. Swoje postulaty, dotyczące poprawy warunków pracy i opieki nad pacjentami, złożyli dyrekcji w połowie grudnia 2006 roku. 5 lekarzy zatrudnionych na etacie zażądało także 100 proc. podwyżki wynagrodzeń zasadniczych, aby zamiast 1820 zł było 3640 zł i włączenia do podstawy wynagrodzenia przyznanej w 2006 roku podwyżki 690 zł. Trzech kolejnych, zatrudnionych na kontraktach, zażądało podwyżki wynagrodzenia z 25 na 30 zł za godzinę pracy. Zapowiedzieli, że w razie niespełnienia przez dyrekcje żądań płacowych złożą indywidualnie wymówienia z pracy. Przez 14 dni, jak mówią, dyrektor milczał i nie odpowiadał. 28 i 29 grudnia trzech chirurgów: Jarosław Tomczak, Teresa Leszczyńska i Andrzej Wróbel złożyli wymówienia warunków pracy. Tym razem nie musieli czekać na reakcję dyrekcji. Zgodę na odejście 3 lekarzy dyrektor podpisał w ciągu 3 dni. Nie przedłużył także umów na kontrakty z pozostałymi lekarzami. – Z końcem marca termin wymówienia się kończy – wyjaśnia Tomczak. – Chcieliśmy tylko, by płacono nam w Mińsku tak jak w okolicznych SPZOZ. W Garwolinie za godzinę płacy lekarza na kontrakcie płaci się 35 zł. W Siedlcach grudniowe podwyżki dla lekarzy wyniosły 1200-1400 zł. Sprawdziliśmy warunki zatrudnienia się w innych szpitalach. Nie ma problemu ze zmianą pracy, za godziwe wynagrodzenie i lepiej płatne dyżury kontraktowe. Nasz szpital, jako jeden z nielicznych na Mazowszu, szczyci się, że nie ma zadłużenia, ale placówki, które mają długi, bardziej dbają o pracowników. Połowa (nie licząc ortopedy i rezydenta) zatrudnionych na oddziale chirurgów złożyła wymówienia z pracy. Jak mówią, dyrekcja nie zareagowała na fakt, że od kwietnia nie będzie lekarzy na oddziale. Dlatego też 9 stycznia Jarosław Tomczak, jako tym razem przewodniczący Terenowego Oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, wystosował pismo do starosty mińskiego, informujące o złożonych wypowiedzeniach z pracy i niepodpisanych umowach kontraktowych lekarzy. Zarzucił dyrektorowi krótkowzroczną politykę kadrową. Teraz do starosty Antoniego Tarczyńskiego, przedstawiciela organu prowadzącego dla SPZOZ, należy inicjatywa, by doprowadzić do sytuacji, kiedy dyrektor szpitala zacznie rozmawiać z lekarzami lub przedstawi koncepcję normalnej pracy na chirurgii od kwietnia br.

2 KOMENTARZE
  1. załosne…
    widząc obecne zarobki lekarzy można stwierdzić jedno! Łapówki za leczenie będą zawsze! Tyle lat nauki codzienna odpowiedzialność za swoją pracę, a zarabiają mniej od sprzątaczki!
    KARYGODNE!!! WSZYSCY POWINNI WYJECHAĆ ZA GRANICĘ TAM ICH NAPEWNO DECENIA! tylko kto w tedy bedzie nas leczył? W tedy już bedzie za późno na myślenie nad tym problemem!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje