REKLAMA
12.8 C
Siedlce
Reklama

Rodzice protestują!

Od 1 stycznia Oddział Zaburzeń Mowy i Słuchu w Garwolinie, który pracował 24 godziny na dobę, funkcjonuje w systemie dziennym – od godz. 7 do 19.

Te zmiany, spowodowane decyzją Narodowego Funduszu Zdrowia, oznaczają, że wielu pacjentów będzie musiało zrezygnować z rehabilitacji. 
– To był szok dla nas, ale przede wszystkim dla naszych pacjentów – tak Ewa Jędrzejczak, logopeda i specjalista II stopnia pedagogiki specjalnej z Oddziału Zaburzeń Mowy i Słuchu w Garwolinie mówi o zmianie sposobu funkcjonowania tego oddziału. Przez ponad 30 lat oddział działał w systemie stacjonarnym – pacjenci przebywali tu całą dobę tak, jak w „normalnym” szpitalu. Teraz to się zmieniło. Te zmiany wywołały protesty rodziców leczących się tu dzieci. Dla wielu z nich oznacza to bowiem koniec leczenia i brak widoków na przyszłość. Pacjenci oddziału pochodzili z niemal całej Polski. Dla wielu z nich codzienny dowóz jest po prostu niemożliwy. Oddział już stracił 20 pacjentów, ponieważ rodzice nie mogli ich odwozić. Na ich miejsce pojawili się kolejni, ale wychowawcy i lekarze martwią się o te najcięższe przypadki, dla których leczenie jest jedyną szansą na normalność.

Mój syn nie mówił… Garwoliński oddział jest częścią Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji w Zagórzu. W Garwolinie leczone są dzieci z najcięższymi przypadkami: autyzmem, mutyzmem (dziecko nie mówi, chociaż organy mowy są sprawne), zespołem Downa. Dla nich nie ma miejsca w normalnych szkołach. Nikt tam nie rozumie, dlaczego nie mówią, są wyśmiewane przez kolegów, nie zdają z klasy do klasy, są odstawiane na boczny tor. Większość z nich swoje pierwsze słowa wypowiedziało właśnie tutaj. – Kiedy mój syn chodził do normalnej szkoły, nic nie mówił – opowiada Małgorzata Iwaniec spod Huty Dąbrowej. – Dzieci się z niego śmiały. W końcu trafił tutaj i po rehabilitacji zaczął mówić. Wrócił do dawnej szkoły, ale nie chce tam chodzić. Jak tłumaczą pedagodzy, praca z dziećmi trwała tu cały czas. Pacjenci jeździli do domu na przepustki. Tutaj spali, chodzili do szkoły, mieli zajęcia rehabilitacyjne z: psychologami, pedagogami, logopedami, redukatorami mowy itd. – Profesor Tomasz Zaleski, który kieruje naszym oddziałem wybierał najtrudniejsze przypadki – dodaje E. Jędrzejczak. – U części pacjentów dopiero my diagnozowaliśmy choroby i żmudną praca dochodziliśmy do tego, dlaczego oni nie mówią czy nie słyszą, chociaż np. z ich uszami wszystko było w porządku. Pacjenci najkrócej przebywali tu 3 miesiące, ale zdarzało się, że nawet 3 lata. Dla rodziców zmiana funkcjonowania oddziału była szokiem. Dowiedzieli się o tym, gdy przyjechali odebrać dzieci na przerwę świąteczną. Część z nich wiedziała, że po 2 stycznia nie ma tu po co wracać, bo codziennie trasę ze swojego domu do Garwolina i z powrotem musieliby przemierzać cztery razy dziennie. – Dla mnie jest to niemożliwe – mówi Piotr Świerzkowski, ojciec jednego z pacjentów. – Mieszkam w gminie Ulan, a więc do Garwolina mam ponad 80 kilometrów. Musiałbym codziennie jeździć 320 km lub czekać na syna po kilka – kilkanaście godzin. Mój syn był tutaj 2 lata i różnica między tym, co było wcześniej, a tymo, co teraz jest ogromna. – Mój syn nie radzi sobie w szkole – mówi Jadwiga Żaczek z Puznówki. – Jeździliśmy do lekarzy, aż w końcu logopeda skierował nas tutaj i teraz syn chętnie mówi o szkole. Jednak nie mogę go codziennie dowozić, bo nie mam takich możliwości. Syn pani Jadwigi, Paweł, chętnie opowiada o tym, co robił na oddziale. – Bawiliśmy się, rozmawialiśmy, odrabialiśmy lekcje, fajnie tu było – wspomina Paweł. Niektórzy rodzice postanowili jednak przywozić dzieci. – Budzę syna o 6 rano – opowiada Barbara Przybysz, matka kilkuletniego Damiana. – Gdy jedziemy samochodem dziecko znowu zasypia, więc jak dojeżdżamy muszę je ponownie budzić. To dla nas i dla niego dużą męczarnia. Same dojazdy będą nas kosztować miesięcznie około 500 złotych. Rodzice mówią przede wszystkim o potrzebie leczenia. – Tutaj moim synem logopeda zajmował się codziennie – dodaje P. Świerzkowski. – W normalnej poradnio logopedycznej ma 45 minut zajęć co 2 tygodnie. Bo Fundusz nie chciał… Tomasz Pisarek, zastępca dyrektora Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji i Neuropsychiatrii, tłumaczy, że zmiana funkcjonowania oddziału była wymuszona kontraktowaniem usług przez Narodowy Fundusz Zdrowia. – Trzy lata temu oddział został zakontraktowany jako prowadzący rehabilitację w trybie stacjonarnym – mówi T. Pisarek. – I tak działał do końca 2006 roku. Pod koniec roku okazało się jednak, że na 2007 rok NFZ ogłosił konkurs na prowadzenie tego typu oddziałów jedynie w trybie dziennym. Mogliśmy więc przystąpić do konkursu lub całkowicie zrezygnować z prowadzenia tego typu działalności. Jerzy Serafin, rzecznik oddziału mazowieckiego Narodowego Funduszu Zdrowia tłumaczy, że nie ma uzasadnienia medycznego dla prowadzenia tego typu oddziałów w systemie stacjonarnym. – W nocy nikt nie uczy dzieci mówić – twierdzi J. Serafin. – Dziecko powinno mieszkać w domu, a na rehabilitację przyjeżdżać jedynie w ciągu dnia. Do Funduszu nie trafiają argumenty rodziców o tym, że nie mają jak przywozić swoich dzieci. – To nie jest tylko uczenie dzieci tego, jak mają co wypowiadać – mówi Lidia Sobiech, wychowawczyni zatrudniona w tej placówce. – U nas pacjenci na nowo uczyli się funkcjonowania w społeczeństwie. W normalnej szkole zwykle byli traktowani jak te gorsze dzieci, bo nie mówili. Nigdy nie dostawały chociażby roli w przedstawieniu, a u nas odzyskują wiarę w siebie. Biorą udział w konkursach. Mieliśmy chłopaka, który nie mówił ani słowa na co dzień, a podczas przedstawienia pięknie wymawiał swoją kwestię. Do tej pory nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Argumenty finansowe również nie trafią do pracowników. – Zmiana funkcjonowania oddziału przyniosła niewielkie oszczędności, a straty dla tych dzieci są ogromne – twierdzą. – Odpadł jedynie koszt dwóch posiłków – śniadania i kolacji (dzieci nadal jedzą tu II śniadanie i obiad), kilka pielęgniarek przeniesiono na inne oddziały. Budynek w nocy stoi pusty, a jest tak samo ogrzewany. Pozostały tylko niewykorzystane pokoje. – Kilka dni temu matka gimnazjalisty, który u nas się leczył, zaalarmowała nas, że chłopak uciekł z domu – dodaje E. Jędrzejczak. – Nie mógł przyjeżdżać do nas, więc poszedł do normalnej szkoły, a tam znowu się z niego wyśmiewano. Szukała go policja, a my się naprawdę baliśmy o niego.

Garwoliński oddział jest częścią Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji w Zagórzu. W Garwolinie leczone są dzieci z najcięższymi przypadkami: autyzmem, mutyzmem (dziecko nie mówi, chociaż organy mowy są sprawne), zespołem Downa. Dla nich nie ma miejsca w normalnych szkołach. Nikt tam nie rozumie, dlaczego nie mówią, są wyśmiewane przez kolegów, nie zdają z klasy do klasy, są odstawiane na boczny tor. Większość z nich swoje pierwsze słowa wypowiedziało właśnie tutaj. – Kiedy mój syn chodził do normalnej szkoły, nic nie mówił – opowiada spod Huty Dąbrowej. – Dzieci się z niego śmiały. W końcu trafił tutaj i po rehabilitacji zaczął mówić. Wrócił do dawnej szkoły, ale nie chce tam chodzić. Jak tłumaczą pedagodzy, praca z dziećmi trwała tu cały czas. Pacjenci jeździli do domu na przepustki. Tutaj spali, chodzili do szkoły, mieli zajęcia rehabilitacyjne z: psychologami, pedagogami, logopedami, redukatorami mowy itd. – Profesor , który kieruje naszym oddziałem wybierał najtrudniejsze przypadki – dodaje E. Jędrzejczak. – U części pacjentów dopiero my diagnozowaliśmy choroby i żmudną praca dochodziliśmy do tego, dlaczego oni nie mówią czy nie słyszą, chociaż np. z ich uszami wszystko było w porządku. Pacjenci najkrócej przebywali tu 3 miesiące, ale zdarzało się, że nawet 3 lata. Dla rodziców zmiana funkcjonowania oddziału była szokiem. Dowiedzieli się o tym, gdy przyjechali odebrać dzieci na przerwę świąteczną. Część z nich wiedziała, że po 2 stycznia nie ma tu po co wracać, bo codziennie trasę ze swojego domu do Garwolina i z powrotem musieliby przemierzać cztery razy dziennie. – Dla mnie jest to niemożliwe – mówi , ojciec jednego z pacjentów. – Mieszkam w gminie Ulan, a więc do Garwolina mam ponad 80 kilometrów. Musiałbym codziennie jeździć 320 km lub czekać na syna po kilka – kilkanaście godzin. Mój syn był tutaj 2 lata i różnica między tym, co było wcześniej, a tymo, co teraz jest ogromna. – Mój syn nie radzi sobie w szkole – mówi z Puznówki. – Jeździliśmy do lekarzy, aż w końcu logopeda skierował nas tutaj i teraz syn chętnie mówi o szkole. Jednak nie mogę go codziennie dowozić, bo nie mam takich możliwości. Syn pani Jadwigi, Paweł, chętnie opowiada o tym, co robił na oddziale. – Bawiliśmy się, rozmawialiśmy, odrabialiśmy lekcje, fajnie tu było – wspomina Paweł. Niektórzy rodzice postanowili jednak przywozić dzieci. – Budzę syna o 6 rano – opowiada , matka kilkuletniego Damiana. – Gdy jedziemy samochodem dziecko znowu zasypia, więc jak dojeżdżamy muszę je ponownie budzić. To dla nas i dla niego dużą męczarnia. Same dojazdy będą nas kosztować miesięcznie około 500 złotych. Rodzice mówią przede wszystkim o potrzebie leczenia. – Tutaj moim synem logopeda zajmował się codziennie – dodaje P. Świerzkowski. – W normalnej poradnio logopedycznej ma 45 minut zajęć co 2 tygodnie. , zastępca dyrektora Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji i Neuropsychiatrii, tłumaczy, że zmiana funkcjonowania oddziału była wymuszona kontraktowaniem usług przez Narodowy Fundusz Zdrowia. – Trzy lata temu oddział został zakontraktowany jako prowadzący rehabilitację w trybie stacjonarnym – mówi T. Pisarek. – I tak działał do końca 2006 roku. Pod koniec roku okazało się jednak, że na 2007 rok NFZ ogłosił konkurs na prowadzenie tego typu oddziałów jedynie w trybie dziennym. Mogliśmy więc przystąpić do konkursu lub całkowicie zrezygnować z prowadzenia tego typu działalności. , rzecznik oddziału mazowieckiego Narodowego Funduszu Zdrowia tłumaczy, że nie ma uzasadnienia medycznego dla prowadzenia tego typu oddziałów w systemie stacjonarnym. – W nocy nikt nie uczy dzieci mówić – twierdzi J. Serafin. – Dziecko powinno mieszkać w domu, a na rehabilitację przyjeżdżać jedynie w ciągu dnia. Do Funduszu nie trafiają argumenty rodziców o tym, że nie mają jak przywozić swoich dzieci. – To nie jest tylko uczenie dzieci tego, jak mają co wypowiadać – mówi , wychowawczyni zatrudniona w tej placówce. – U nas pacjenci na nowo uczyli się funkcjonowania w społeczeństwie. W normalnej szkole zwykle byli traktowani jak te gorsze dzieci, bo nie mówili. Nigdy nie dostawały chociażby roli w przedstawieniu, a u nas odzyskują wiarę w siebie. Biorą udział w konkursach. Mieliśmy chłopaka, który nie mówił ani słowa na co dzień, a podczas przedstawienia pięknie wymawiał swoją kwestię. Do tej pory nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Argumenty finansowe również nie trafią do pracowników. – Zmiana funkcjonowania oddziału przyniosła niewielkie oszczędności, a straty dla tych dzieci są ogromne – twierdzą. – Odpadł jedynie koszt dwóch posiłków – śniadania i kolacji (dzieci nadal jedzą tu II śniadanie i obiad), kilka pielęgniarek przeniesiono na inne oddziały. Budynek w nocy stoi pusty, a jest tak samo ogrzewany. Pozostały tylko niewykorzystane pokoje. – Kilka dni temu matka gimnazjalisty, który u nas się leczył, zaalarmowała nas, że chłopak uciekł z domu – dodaje E. Jędrzejczak. – Nie mógł przyjeżdżać do nas, więc poszedł do normalnej szkoły, a tam znowu się z niego wyśmiewano. Szukała go policja, a my się naprawdę baliśmy o niego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje