REKLAMA
12.8 C
Siedlce
Reklama

Zderzenie z rzeczywistością…

Kobieta została potrącona na przejściu dla pieszych. Doznała poważnych obrażeń. Pół miesiąca leżała w Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach. Do dziś nie wróciła do pełni zdrowia.

iedy opuściła szpital, dowiedziała się, że sprawca wypadku został ukarany mandatem w wysokości 200 złotych. Pytała na policji, co się dzieje w sprawie jej wypadku, ale nie mogła uzyskać konkretnych informacji. We własnej sprawie była traktowana niemal jak intruz. Kiedy dowiedziała się, że wypadek spowodował „znaczny” urzędnik lokalnego samorządu, pomyślała, że uniknie on odpowiedzialności, a sprawa może zostać zatuszowana. – To był piękny, słoneczny listopadowy dzień – mówi Jadwiga N. – Pracę na poczcie w Mordach skończyłam po godzinie 16. Przed przejściem dla pieszych, na skrzyżowaniu ulicy Narutowicza i Placu Wolności, przystanęłam, rozejrzałam się. Jestem bardzo ostrożna. Widziałam już niejeden wypadek. Weszłam na pasy i kiedy minęłam oś jezdni, odruchowo spojrzałam jeszcze w prawo. Kątem oka zauważyłam zbliżający się z dużą szybkością samochód. Chyba czerwony, czy bordo. Przez głowę przemknęła mi myśl – jakiś wariat. Muszę szybko uciekać. – Nie zdążyłam. Jeszcze krok i poczułam uderzenie. A potem zapadłam w jakiś letarg. Wiedziałam tylko, że leżę na jezdni. Czułam, jak się cała trzęsę. Zrobiło mi się bardzo zimno. Nieprzytomna kobieta trafiła do Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Leżała tam prawie 2 tygodnie. – Już drugiego dnia odwiedził mnie w szpitalu sprawca wypadku, pracownik Urzędu Miasta i Gminy w Mordach. Leżałam wtedy na sali pooperacyjnej. Byłam cała pozszywana. Miałam założony gorset na szyję, który zresztą noszę do tej pory. Czułam się fatalnie. Nie miałam ani siły, ani ochoty na rozmowę. Kierowca powiedział mi tylko, że mnie nie widział, ale nie jechał szybko. Zapomniał jednak o słowie przepraszam. Za dwa dni panią Jadwigę odwiedził w szpitalu znajomy. To on poradził jej, aby jak najszybciej zadzwoniła na policję i dowiedziała się, co ustalono w sprawie wypadku.

– Na posterunek w Mordach zadzwoniłam 20 lub 21 listopada, jak tylko mogłam się poruszać. Dzielnicowy powiedział mi, że są świadkowie zdarzenia i że ja też będę przesłuchiwana. Uspokoiłam się, bo nie wiedziałam, czy odzyskam siły i sprawność. A ja samotnie wychowuję dwójkę dzieci. Obawiałam się, że mogę nie dostać nawet odszkodowania. Słowa policjanta potwierdziły jednak, że okoliczności wypadku są badane. Niektórzy już wtedy mnie jednak przestrzegali, że jeśli wypadek spowodował lokalny urzędnik, to jeszcze nic nie wiadomo… Znowu wpadłam w przerażenie. Od razu chciałam wracać do pracy, ale, oczywiście, nie mogłam. Zaczęłam się bać, że sprawę zatuszują, a może jeszcze mnie uznają za winną wypadku. Kobieta po raz drugi zadzwoniła na policję w Mordach. Rozmawiał z nią ten sam dzielnicowy. Powiedział, że sprawca wypadku przyznał się do winy. Podał jego nazwisko. – Dzielnicowy dodał, że nie będę musiała zeznawać w mojej sprawie i że świadków wypadku nie ma. Od policji w Mordach nie mogłam się dowiedzieć niczego konkretnego. Jakby wszyscy nabrali wody w usta. Wtedy znajomy zawiózł mnie na policję przy ul. Starowiejskiej w Siedlcach. Rozmawiałam z policjantem w Wydziale Ruchu Drogowego. Domagałam się stanowczo jakichś informacji na piśmie. Nie chcieli mi nic dać. Mówili, że wszystko jest na policji w Mordach. Ale się zawzięłam i powiedziałam, że bez konkretnych informacji nie wyjdę. Wtedy dostałam ksero policyjnego dokumentu. W dokumencie, w opisie okoliczności wypadku, czytamy: „nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych”. Jest też informacja, że sprawca wypadku został ukarany „mandatem karnym w wysokości 200 złotych”. – Policjant powiedział mi jeszcze, w obecności mojego znajomego, że zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja – opowiada ofiara wypadku. – Dodał, że moje obrażenia zakwalifikowano jako takie, które naruszają czynności organizmu poniżej 7 dni. Przecież to jakieś kpiny. W samym szpitalu byłam dwa razy dłużej a nie wiem, kiedy zdejmę gorset. Mam silne bóle głowy i kolana. Zalecono mi stałe konsultacje u neurologa. A tu dowiaduję się, że właściwie nic się nie stało i jestem praktycznie zdrowa… W karcie informacyjnej Oddziału Chirurgii ogólnej szpitala wojewódzkiego w Siedlcach czytamy w rozpoznaniu: „potłuczenia ogólne, uraz głowy, obrzęk mózgu, rany tłuczone twarzy, skręcenie kręgosłupa szyjnego”. Pomimo że w zaleceniu lekarze napisali „oszczędny tryb życia”, pani Jadwiga znów poszła na komisariat w Mordach. Po raz kolejny chciała się dowiedzieć czegokolwiek o wypadku. – Nie dowiedziałam się dosłownie niczego – mówi z wyrzutem. – Jakby nad tą sprawą zawisła jakaś klątwa, zmowa milczenia. Policjant obiecał mi tylko, chyba na odczepne, że w ciągu tygodnia dostanę informacje na piśmie. Czekałam znacznie dłużej. Oczywiście bez żadnego rezultatu. Pomyślałam sobie, że zwykły człowiek jest bezradny i nie dojdzie sprawiedliwości. Nie zrezygnowałam jednak i zdecydowałam się na wizytę w prokuraturze. Jadwiga N. złożyła w Prokuraturze Rejonowej w Siedlcach doniesienie o przestępstwie publiczno-karnym. „Uważam, że policja postępuje ze mną niewłaściwie. Sądzę, że sprawa nie jest prowadzona rzetelnie i zgodnie z prawem. Żądam ukarania sprawcy wypadku oraz przeprowadzenia dochodzenia” – napisała do prokuratury. Doniesienie zostało złożone 14 grudnia 2006 roku. Od tego momentu wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Wręcz w pośpiechu… – Następnego dnia po mojej wizycie w prokuraturze do mieszkania przyszedł policjant z Siedlec, żeby mnie przesłuchać – mówi pani Jadwiga. – A była właśnie niedziela… Pamiętam, że miał ze sobą jakiś pilny telegram z Mordów, który położył na stole… – Po 4 dniach,18 grudnia, w ponad miesiąc od wypadku, dostałam pismo z posterunku w Mordach – dodaje kobieta. – Informowano w nim, że w sprawie mojego wypadku wszczęto dochodzenie o przestępstwo, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Siedlcach. Zaznaczono, że dochodzenie wszczęto 7 grudnia, a pismo wysłano do mnie 18 grudnia. Raptem, po złożeniu doniesienia, zaczęto jakby nadrabiać miniony czas… A jeszcze niedawno na policji zupełnie mnie ignorowano. Niczego nie mogłam się dowiedzieć. Jakby sprawy nie było. A może miało jej nie być… Z punktu widzenia ofiary wypadku można domyślać się różnych, niecnych zamiarów policji. Wg rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach, Beaty Borkowskiej, wszystko jest: jasne, logiczne i zgodne z prawem. – Wstępnie wypadek był rzeczywiście zakwalifikowany jako wykroczenie, ale 7 grudnia zmieniono kwalifikację prawną i wszczęto dochodzenie o przestępstwo – wyjaśnia B. Borkowska. – Wynikało to z faktu, że na miejscu wypadku był lekarz. Wstępnie ocenił on, że obrażenia kobiety naruszają czynności jej organizmu na okres do 7 dni. Potem jednak, 5 grudnia, policja powołała biegłego, żeby ustalił charakter obrażeń. Biegły lekarz stwierdził, że obrażenia są średniociężkie i naruszają czynności organizmu powyżej 7 dni. W związku z tym 7 grudnia wszczęto postępowanie w sprawie wypadku, o czym poinformowano zainteresowaną 19 grudnia. Policja dysponuje protokołami z oględzin pojazdu i miejsca zdarzenia. Świadków nie ma, ale w przypadku podobnego zdarzenia to nie ma większego znaczenia. Wina kierowcy wydaje się ewidentna. Teraz wszystko jest takie proste. Tylko czemu przez kilka tygodni od wypadku jego ofiarę praktycznie ignorowano? Nie mogła ona uzyskać żadnych informacji, choć o to bardzo zabiegała. I dopiero po doniesieniu do prokuratury wszystko nabrało tempa…

1 KOMENTARZ
  1. rączka raczkę myje
    to nie pierwsza tak sprawa na terenie działania Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach kiedys spotkałem sie z podobna sytuacją. Ciekawe co na to nowy Komendant Miejski?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje