REKLAMA
7.8 C
Siedlce
Reklama

Kuba na pustyni

Travelery 2006 rozdane. Te prestiżowe nagrody miesięcznika National Geographic przykuwają uwagę milionów miłośników sportów, turystyki i nauki. W kategorii „Wyczyn Roku” nagrodę odebrał Jakub Postrzygacz, jeszcze do niedawna mieszkaniec Siedlec.

Pokonał m.in. Martynę Wojciechowską, która otrzymała nominację za zdobycie Mount Everestu jako trzecia Polka w historii. 
Jakub Postrzygacz dokonał rzeczy, która przed nim nie udała się nikomu. Jest pierwszym w historii podróżnikiem, który samotnie pokonał rowerem szlak Canning Stock Route, bez wsparcia z zewnątrz. Żadna z wcześniejszych prób nie zakończyła się sukcesem. CANNING STOCK ROUTE …to najdłuższy i jeden z najtrudniejszych szlaków na Ziemi. Przecina cztery pustynie Australii Zachodniej. Został wyznaczony sto lat temu, przez Alfreda Canninga. Miał służyć farmerom przepędzającym bydło na przeciwległy kraniec kontynentu. Niestety, warunki były tak trudne, że szlak nigdy w pełni nie służył swym celom i został niebawem zapomniany. W 1968 roku grupa badaczy przejechała CSR w specjalnie przygotowanych samochodach terenowych. Próby pokonania szlaku rowerem przy wsparciu pojazdów 4WD kończyły się niepowodzeniem. Wyprawy bez wsparcia z zewnątrz nigdy nie podjęto. Do czasu. Trzeba było upartego Polaka, by udowodnić, że określenie „nie da się” tak naprawdę nie istnieje.

MISJA Dla Jakuba samotne pokonanie australijskich pustyni – w sumie ponad 2 tysiące kilometrów bezdroży po piaskach bez towarzystwa samochodów terenowych – oznaczało absolutną samowystarczalność. Pojechał na specjalnie skonstruowanym rowerze, zabierając ze sobą zaledwie pięciokilogramowy bagaż: namiot, kuchenkę, śpiwór, brazylijski nóż, leki, aparat fotograficzny, kompas, odbiornik GPS, telefon komórkowy i maleńki panel słoneczny do ładowania baterii. Wieziony w sakwach prowiant uzupełniał tym, co udało się złapać na szlaku. Wody szukał po drodze. Dlaczego właśnie pustynia? – Bo zawsze była miejscem, na które wyruszano w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania. W warunkach całkowitego odosobnienia, z dala od codziennego zgiełku, człowiek odkrywa, co naprawdę w życiu ważne, doświadcza przewartościowań wszystkiego, co znane i bliskie, na nowo docenia rzeczy uznane wcześniej za pewnik – mówi Jakub. – No, i ta perspektywa zmierzenia się z zadaniem uznawanym do tej pory za niewykonalne. Ale podróż była nie tylko wyzwaniem. Miała także na celu zebranie funduszy – wspólnie z organizacją WaterAid – na zabezpieczenie zdrowej wody mieszkańcom najuboższych rejonów świata. Jak alarmuje WaterAid – co 15 sekund z powodu skażonej wody umiera dziecko. W XXI w nadal ponad miliard ludzi nie ma dostępu do bezpiecznej wody, a dwa miliardy są pozbawione podstawowych urządzeń sanitarnych. Podczas wyprawy udało się zebrać kilkadziesiąt tysięcy dolarów! KUBA I PUSTYNIA Samotna rowerowa wędrówka pustyniami Australii trwała 33 dni. Kuba pokonał 2100 km. Stracił na wadze 18 kg. Czy nie bał się, wyruszając w taką podróż? – Tylko głupcy się nie boją. Ale strach mobilizuje, każe skoncentrować wszystkie siły na przetrwaniu, nie pozwala na błędy, za które na pustyni płaci się najwyższą cenę. Zazwyczaj najbardziej boimy się tego, co nieznane. Pierwszą noc przeleżałem, wsłuchując się w: szelesty, tupania i chroboty wśród grobowych ciemności. Po kilku tygodniach nawet dzikie psy dingo, buszujące w pobliżu namiotu, nie były w stanie wytrącić mnie z równowagi. ROWEREM NA ANTARKTYDĘ? Jakub obecnie mieszka ze swoją żoną, Adrianną w Nowej Zelandii. Gdy on pokonywał pustynie Australii, ona pracowała jako nauczyciel języka angielskiego na odciętych od świata wyspach Wallis i Futuna na Południowym Pacyfiku. Na co dzień Kuba zajmuje się projektowaniem witryn internetowych, a ostatnio otworzył bodaj największy sklep rowerowy w tym kraju. W wolnych chwilach pisze artykuły dla magazynów na trzech kontynentach, zajmuje się fotografią i projektuje sprzęt outdoorowy. Za swój wyczyn otrzymał także KOLOSA na Festiwalu Podróżników w Gdyni. Jakie ma jeszcze plany? – Kolejne marzenie to rowerowa ekspedycja na białą pustynię Antarktydy. Na razie pozostaje ono we wczesnym stadium planowania.

Dla Jakuba samotne pokonanie australijskich pustyni – w sumie ponad 2 tysiące kilometrów bezdroży po piaskach bez towarzystwa samochodów terenowych – oznaczało absolutną samowystarczalność. Pojechał na specjalnie skonstruowanym rowerze, zabierając ze sobą zaledwie pięciokilogramowy bagaż: namiot, kuchenkę, śpiwór, brazylijski nóż, leki, aparat fotograficzny, kompas, odbiornik GPS, telefon komórkowy i maleńki panel słoneczny do ładowania baterii. Wieziony w sakwach prowiant uzupełniał tym, co udało się złapać na szlaku. Wody szukał po drodze. Dlaczego właśnie pustynia? – Bo zawsze była miejscem, na które wyruszano w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania. W warunkach całkowitego odosobnienia, z dala od codziennego zgiełku, człowiek odkrywa, co naprawdę w życiu ważne, doświadcza przewartościowań wszystkiego, co znane i bliskie, na nowo docenia rzeczy uznane wcześniej za pewnik – mówi Jakub. – No, i ta perspektywa zmierzenia się z zadaniem uznawanym do tej pory za niewykonalne. Ale podróż była nie tylko wyzwaniem. Miała także na celu zebranie funduszy – wspólnie z organizacją WaterAid – na zabezpieczenie zdrowej wody mieszkańcom najuboższych rejonów świata. Jak alarmuje WaterAid – co 15 sekund z powodu skażonej wody umiera dziecko. W XXI w nadal ponad miliard ludzi nie ma dostępu do bezpiecznej wody, a dwa miliardy są pozbawione podstawowych urządzeń sanitarnych. Podczas wyprawy udało się zebrać kilkadziesiąt tysięcy dolarów! Samotna rowerowa wędrówka pustyniami Australii trwała 33 dni. Kuba pokonał 2100 km. Stracił na wadze 18 kg. Czy nie bał się, wyruszając w taką podróż? – Tylko głupcy się nie boją. Ale strach mobilizuje, każe skoncentrować wszystkie siły na przetrwaniu, nie pozwala na błędy, za które na pustyni płaci się najwyższą cenę. Zazwyczaj najbardziej boimy się tego, co nieznane. Pierwszą noc przeleżałem, wsłuchując się w: szelesty, tupania i chroboty wśród grobowych ciemności. Po kilku tygodniach nawet dzikie psy dingo, buszujące w pobliżu namiotu, nie były w stanie wytrącić mnie z równowagi. Jakub obecnie mieszka ze swoją żoną, Adrianną w Nowej Zelandii. Gdy on pokonywał pustynie Australii, ona pracowała jako nauczyciel języka angielskiego na odciętych od świata wyspach Wallis i Futuna na Południowym Pacyfiku. Na co dzień Kuba zajmuje się projektowaniem witryn internetowych, a ostatnio otworzył bodaj największy sklep rowerowy w tym kraju. W wolnych chwilach pisze artykuły dla magazynów na trzech kontynentach, zajmuje się fotografią i projektuje sprzęt outdoorowy. Za swój wyczyn otrzymał także KOLOSA na Festiwalu Podróżników w Gdyni. Jakie ma jeszcze plany? – Kolejne marzenie to rowerowa ekspedycja na białą pustynię Antarktydy. Na razie pozostaje ono we wczesnym stadium planowania.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje