Wilkowyje, to w rzeczywistości podmrozieńska wieś Jeruzal. Tę właśnie wieś wybrano na miejsce realizacji serialu „Ranczo”, ze względu na jej wyjątkowość architektoniczno-urbanistyczną.
Centrum Jeruzala, jak mówi reżyser Wojciech Adamczyk, przesądziło o wyborze. Przy placu w centrum wsi jest kościół, przystanek, sklep. W jednym miejscu, zdaniem reżysera, jest kawałek Podlasia i Mazowsza, a rzadko się zdarza, by na wsi był w ogóle plac-centrum.
Społeczność Jeruzala należy do grona zagorzałych fanów serialu „Ranczo”. Klimaty filmowe, anegdotyczne powiedzenia przeniknęły do codziennego życia mieszkańców. Są tacy, którzy w roli statystów przewijają się w serialowych scenach i dzięki temu zyskali miano ranczerów. – Ludzie we wsi początkowo patrzyli na nas jak na dziwaków – komentuje W. Adamczyk. – Z czasem się oswoili. Bywało, że trzeba było prosić, by ktoś w zagrodzie przestał piłą hałasować czy ciągnikiem nie jechał, bo my kręcimy. Inni, którzy mogli tylko śledzić losy bohaterów na telewizyjnych ekranach, na miano ranczerów musieli zapracować tworząc klub sympatyków serialu i stronę fanów w internecie. Udało się im także zwołać I Zlot Ranczerów w Mrozach. O bohaterach filmu wiedzą wszystko. Przyjeżdżają do Jeruzala obejrzeć rynek, słynną ławeczkę, na której przesiadują trzej kudysie, żłopiąc wino marki Mamrot. dyskutują o klimatach polskiej wsi widzianych oczami Lucy, amerykanki polskiego pochodzenia, która po latach przyjechała do kraju, gdzie odziedziczyła posiadłość. Wybierają i cytują ulubione powiedzonka z filmu. Wójt (Cezary Żak, który gra także rolę proboszcza) mówi: na co mi terrorystą być, skoro już jestem wójtem. Albo też ze sceny przed sklepem: – Wiesz, ile możemy za nią dostać? – Dożywocie? – Idź, bo jak cię huknę w kły, to ci gil oczy zachlapie. W Wilkowyjach vel Jeruzal skupia się kwintesencja życia społecznego i politycznego małej wiejskiej gminy. 13 odcinków pierwszej części serialu konkurowało przed rokiem z edycją „Tańca z gwiazdami”. Swojskie klimaty w „Ranczu” dostrzegli widzowie, ale w przełożeniu na telewizyjne słupki oglądalności kolejnych odcinków okazało się, że film, nie miał wystarczająco dużej widowni. Serial po emisji ostatniego odcinka zniknął z ekranu i wydawać by się mogło, że słuch po nim zaginie. Nie pozwolili na to ranczersi. Pod petycją wystosowaną do władz TVP, by ta zdecydowała się na kręcenie kolejnych odcinków filmu, zabrali ponad 1400 podpisów. I pod koniec sierpnia 2006 roku przystąpiono do realizacji kolejnych odcinków serialu. – Petycja – stwierdził Wojciech Adamczyk, reżyser – miała wpływ na decyzje podjęte w TV. Po raz pierwszy zdarzyło się, by widzowie składali petycję o kontynuowanie serialu. Czy będzie trzecia część? To zależy od oglądalności.
roobot
mieskam w irlandi to najlepszy serial nawet slowacy przychdza do mnie zeby ogladac ranczo