REKLAMA
14.9 C
Siedlce
Reklama

Dług

Jeśli ktoś lubi spokój, to trudno o lepsze miejsce niż to w gminie Wodynie. To nawet nie wioska, ale pojedyncze zabudowania, położone
pod samą „ścianą lasu”. I właśnie owa „ściana” zmąciła panu Janowi spokój.

Sprawiła, że jest nagabywany, a nawet straszony przez kolejną już firmę windykacyjną. Ta zaś działa w imieniu innej, wielkiej firmy. Prawdziwego molocha, o którym ciągle mówi się, że stosuje monopolistyczne praktyki.
Pan Jan ma dług wobec Telekomunikacji Polskiej. Dług, który jest praktycznie czystą fikcją. Bo musi zapłacić za usługi, których nigdy nie otrzymał. To wszystko nie jest jednak takie proste, szczególnie gdy pojedynczy obywatel dostanie się w tryby machiny, która wszystko miele na papkę. Ale jak ten „pojedyńczy obywatel” ma się pogodzić z jawną niesprawiedliwością, kompletnym absurdem? Mieszkaniec Kolonii Strójnik w gminie Wodynie jest bezradny. Ot, żył sobie spokojnie, aż zachciało mu się telefonu…

Zaczął się właśnie XXI wiek. No i mieszkaniec Strójnika pomyślał, że to dobra okazja, aby założyć sobie telefon. Taki bezprzewodowy, bo o innym mowy pod tym jego lasem nie było. Trafił do prywatnej firmy, powiedział o swojej zachciance. I po paru dniach w jego obejściu zjawili się fachowcy. Chodzili w koło, coś mierzyli, badali jakimiś aparatami i wreszcie wydali werdykt. – Przykro nam, ale pod tą ścianą lasu nie będzie zasięgu. – Tamta firma odmówiła założenia telefonu na nadajnik, bo stwierdziła, że nie będzie on działał – mówi pan Jan. – Okazali się uczciwi, ale mnie podkusiło, żeby zapytać jeszcze w Telekomunikacji. 

I tam powiedzieli, że owszem, założą telefon pod tym moim lasem. Co firma, to firma… Jak powiedzieli, tak zrobili (jakby rzekł Marek Kondrat). Założyli urządzenia i sam telefon. Pan Jan pokazuje dokument. Faktura opiewa na 61 złotych. Rodzaj usługi to „przyłączenie za 50 złotych – pakiet oszczędny”. Jak się potem okazało, oszczędny to on był rzeczywiście. Za połączenia telefoniczne mieszkaniec gminy Wodynie przez kilkanaście miesięcy nie zapłacił ani grosza… To dopiero oferta… – Kiedy ekipa monterów zakończyła pracę, nie mogłem sprawdzić, czy telefon działa – mówi pan Jan. 

– Najpierw musiałem wnieść opłatę za usługę. Zapłaciłem i czekam, aż dołączę do grona ludzi cywilizowanych… Chodzę co chwila do telefonu, wykręcam kolejne numery, a tu zupełnie nic… Po kilku dniach klient uznał, że coś nie gra i pojechał do biura Telekomunikacji, w którym zamawiał i opłacał usługę. W pokoju, gdzie zgłasza się reklamacje, wyjaśnił, że telefon nie działa, choć zapłacił za jego uruchomienie. I dostał kompetentną odpowiedź. Uspokoił się, bo wyjaśniono mu, że kłopoty są tylko chwilowe, że zasięg się wkrótce zwiększy i będzie można dzwonić bez przeszkód. – Mijały tygodnie, potem miesiące, a mój telefon nadal milczał jak zaklęty – opowiada mieszkaniec Strójnika. – Wiele razy interweniowałem na Niebieskiej Linii. 

Pisałem listy do TP w Siedlcach i w Warszawie. Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi. Po moich pismach nie ma ponoć śladu. Na szczęście zachowałam potwierdzenie nadania jednego z listów to TP w Warszawie. Bo wszędzie mi potem wmawiali, że nie pilnowałem swojej sprawy… Pan Jan wykazał się wręcz anielską cierpliwością, a TP żelazną konsekwencją… Klient płacił za abonament przez 18 miesięcy! Po 28 złotych. A telefon ciągle służył jedynie jako ozdoba. Trzeba przyznać, że po kolejnej interwencji pojawiła się kolejna ekipa fachowców TP. Na dachu pana Jana zamontowali jakąś antenę. I…zero efektów. Klient otrzymywał rachunki za abonament (bo rozmów oczywiście nie było), słał kolejne pisma, domagał się odłączenia telefonu, zerwania umowy i zwrotu pieniędzy. Domagał się, domagał, aż wreszcie stracił cierpliwość. No bo jakie miał wyjście…? 

– Po 18 miesiącach przestałem płacić rachunki za abonament – mówi klient Telekomunikacji. – A oni rachunki ciągle przysyłali. Nie mogłem się wyrwać z tych szponów. Człowiek czuł się zupełnie osaczony. Jak długo można jednak płacić za telefon, z którego nie można korzystać? Takie „nieposłuszeństwo” klienta zostało przez firmę ukarane. Kiedy długi nieco urosły, TP przekazała je do firmy windykacyjnej z Warszawy. No i zaczęły się jeszcze większe kłopoty. – Naliczyli mi 250 złotych długu za zaległy abonament – mówi pan Jan. – Razem z prowizją dla firmy windykacyjnej zrobiło się 370 złotych. Dla mnie to duża kwota. Jestem bezrobotny i muszę liczyć każdy grosz. Nie zapłaciłem ani złotówki, bo nie miałem z czego. Poza tym, za co miałem płacić? 

A ci od długu zaczęli mnie coraz bardziej straszyć. Żebym płacił, bo jak nie, to kości mi policzą. Klient (choć chyba raczej niedoszły) nie uległ. Firma „od długów” dała mu spokój. Po pół roku odezwała się jednak kolejna, już grzeczniejsza. Ciągle żądano od mężczyzny zapłacenia pieniędzy, choć przez kilkanaście miesięcy nie wykonał ani jednej rozmowy przez telefon. – Za abonament zapłaciłem w sumie ponad 500 złotych – mówi pan Jan. – Do tego dochodzi kilkaset złotych długu. A z telefonu nie skorzystałem ani razu. Jak tak dalej pójdzie, to za dług trafię jeszcze za kratki. I to wszystko dzieje się w praworządnym ponoć państwie. 

Dzisiaj po raz kolejny byłem w Telekomunikacji. Powiedzieli mi, że mogę płakać i drzeć włosy z głowy, a i tak muszę zapłacić, bo takie jest prawo. Dowiedziałem się, że TP sprzedała mój dług i już nic jej nie interesuje, nawet to, jak ten dług powstał… Tyle chociaż dobrze, że abonamentu za kolejne miesiące już mi nie naliczają… Teraz już się jednak nie zdziwię, jak mi komornik do domu przyjdzie, bo ciągle przecież wisi nade mną ten dług…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Zygmunt Krasowski z Wyroząb pobił „buraczany rekord”

Bicie „buraczanego rekordu” trwa w najlepsze! Burak ćwikłowy wyhodowany...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje