Dziś rano z Placu Solidarności i Wolności w Łukowie wyruszyła rowerami na trasę trzyosobowa grupa Szprycle Team. Młodzi łukowianie w ciągu 28 dni zamierzają dotrzeć do Wenecji odwiedzając po drodze Czechy, Austrię, Słowację, Węgry, Chorwację i Słowenię.
Śmiałkowie, którzy podjęli turystyczne wyzwanie to Mateusz Cap, Paweł Dołęgowski i Szymon Frankiewicz. Szczegółowo ich wyprawę opisywaliśmy już na naszych łamach. Wygląda to tak, że po prawie rocznych przygotowaniach, w które udało się zaangażować grupę kolegów, rodziny, ale też władze miasta i powiatu, do Wenecji dotrą Mateusz i Krzysztof, a Szymon będzie towarzyszył im jedynie do Budapesztu.
Tuż po godz. 8 pod słynnym łukowskim „Big Benem” (zegar na placu) zgromadziło się niemałe grono osób. Władze miasta reprezentował wiceburmistrz Marcin Mateńko, a samorząd powiatowy – radny Henryk Lipiec. Na plac przyjechał też rowerem ks. Paweł Padysz, który po udzieleniu błogosławieństwa zdjął sutannę i wsiadł na rower, by towarzyszyć grupie do Adamowa.
Oprócz żegnających uczestników wyprawy, reprezentantów władz i dziennikarzy na Plac Solidarności i Wolności przybyła z rowerami grupa tych, którzy pozytywnie odpowiedzieli na apel rzucony na Facebooku przez Arkadiusza Pogonowskiego. Zaproponował on, by „odprowadzić” łukowskich rowerzystów jadących do Wenecji, pokonując razem z nimi odcinek długości 63 kilometrów.
– Dziś jest rocznica wybuchu powstania warszawskiego, które trwało 63 dni. Było to 63 dni chwały w okresie, gdy Polska zmagała się z okupującym ją wrogiem, a stolica pokazała, że stać ją, że stać ówczesnych Polaków na wybicie się na niepodległość. Na każdy dzień powstania poświęcimy 1 kilometr jazdy rowerem – powiedział A. Pogonowski.
Już z trasy A. Pogonowski zatelefonował do nas i radośnie oznajmił, ze 63 km, to za mało. – Napiszcie, że w 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego odprowadzamy naszych śmiałków 70 km od łukowa! – krzyczał w słuchawkę podczas jazdy pomysłodawca akcji. Razem z nim hołd powstańcom oddało w ten sposób 13 łukowian na rowerach.
Pawłowi, Szymonowi i Mateuszowi życzymy powodzenia! (pgl)
Wszystko dobrze i sympatycznie. Tylko dlaczego, zamiast w ciągu roku przygotowań, ci młodzi ludzie miast zarobić na swoją wyprawę, jak czytałem, postanowili “uzbierać”” od sponsorów ?”