REKLAMA
21.4 C
Siedlce
Reklama

Wystawa Numbers Mariusza Filipowicza do oglądania w ciszy

Jest to cykl foto-porcelan nagrobnych w formie ruchomej. Reagują one na ruch i zbliżającego się do nich widza.

– Projekt dotyczy tematu niszczenia ludzkiej jednostki, indywidualności przez ciała zorganizowane (kraje, rządy, szkoły, organizacje o podłożu religijnym, banki, pracodawców itd.) w szeroko pojętym kontekście od wojen przez umowy zawierane z bankami po autocenzurę artystyczną. Jest to cykl foto-porcelan nagrobnych w formie ruchomej. Reagują one na ruch i zbliżającego się do nich widza – mówi dr Marcin Sutryk kurator wystawy.

– Ze sztuką jest tak, że artysta przedstawia nam rzeczywistość, której nie widzimy. Czy ta rzeczywistość istnieje? To jest cała tajemnica sztuki, ze podaje nam rzeczywistość, której nie dostrzegamy, a jest przed nami odkrywana – stwierdza prof. dr hab. Mirosław Minkina rektor Uniwersytetu w Siedlcach.

– Portretowanie osób zmarłych ma długą historię – mówi dr Marcin Sutryk. – Można mówić o maskach pośmiertnych, które znane już były w starożytności, na podstawie których malowane były portrety osób nieżyjących. Możemy mówić o portretach nagrobnych znanych w XVII-XVIII wieku wśród polskiej szlachty. Całą tę spuściznę przejęła fotografia. Portret powstał jako sprzeciw wobec śmierci, ma w sobie paradoks jednoczesności: obecności i nieobecności. W fotografiach, które tworzy Mariusz ten efekt jest spotęgowany przez wprowadzenie ruchu. Mamy wrażenie, że te portrety oddychają.

– Sięgnięcie po porcelanę nagrobną jest symboliką, która jednoznacznie kojarzy się ze śmiercią – mówi Mariusz Filipowicz autor wystawy. – Osoby, które możemy oglądać na zdjęciach uśmiercone są pozornie z różnych przyczyn np. przez politykę, kościół, różne instytucje… uczelnie czy Internet… Na zdjęciach jest też matka i dziecko. To dla mnie też ważny symbol, symbol Ukrainy, który często spotykamy, bo ojcowie walczą i umierają dosłownie, a kobiety z dziećmi są jakby zatarte, bo ich nie ma, gdy dochodzi do tragedii.

Zabieg ruchu i dźwięku do tej nagrobnej porcelany przypominającego respirator pokazuje odbiorcy, że te osoby żyją.

Zdjęcia wykonane są przez autora i poddane delikatnej obróbce komputerowej.

– W zdjęciach robię delikatne zmiany np. oka, ucha czy czasem przełożenie włosów. Zależy mi na wizualnej stronie i estetyce, stąd takie zabiegi. Mógłbym używać dokumentu, mógłbym wziąć zdjęcia z dowodu, ale takie zdjęcia możemy oglądać na cmentarzach. Ja chcę bardziej zaangażować się w te osoby dodając od siebie jakieś elementy. To też jest moja wizja. Potem zlecam produkcję porcelan firmie, która się w tym specjalizuje. Gdy mam już gotowe portrety na porcelanie, muszę je potłuc w taki sposób, by porcelana złapała swoje najsłabsze struktury. Ona w tych najsłabszych, metodycznie uderzanych, miejscach pęka. To jest istotne, pokazuje, że ci ludzie są stłuczeni, połamani i krusi jak porcelana. Najdłuższym procesem jest oprawienie tego i zamontowanie ruchu.

– W tym zestawie jest jedna osoba, która patrzy w dół, z resztą jest kontakt wzrokowy, to są konkretne wizerunki. Przeważnie są to mężczyźni, a wśród nich są tylko dwie kobiety – mówi fotograf. – Wynika to z tego, że kobiety są mocniejsze. Głównie to mężczyźni ulegli temu zatarciu, tej pozornej śmierci. Kobiety są silniejsze, nie wynika to z tego, że może więcej znam takich mężczyzn niż kobiet. Na zdjęciach są właśnie te osoby, które są tego przykładem. Każda z nich ma swoją historię. Jest nawet dziecko. To jest mój syn, który w szkole musiał się z czegoś wycofać i iść na kompromisy, by mieć święty spokój. To dotyka wszystkich, a zwłaszcza dzieci, które zmagają się z różnymi problemami. Tacy ludzie są wycofani, ale bardzo wrażliwi.

– Chciałbym, byśmy się zastanowili, by nie poddawać się takiemu pozornemu uśmierceniu – stwierdza autor. – Niektórzy poddają się temu łatwo, a mają wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, ale nie mają już siły … odbijają się od ściany… jest wiele aspektów. Zależy mi na tym, by nie opowiadać o tym topornie… że przychodzi ktoś ogląda i idzie dalej. Ważne jest dla mnie to, by każdy miał własną interpretację. Niech odbiorca sam sobie dopowie, jego słowa i odbiór – to jest najważniejsze.

Wystawę warto oglądać w ciszy…

Wystawa dostępna jest do 13 kwietnia w A-Galeria ul. Żytnia 39 w Siedlcach.

Dr Mariusz Filpowicz jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom z grafiki projektowej obronił w pracowni prof. Rosława Szaybo. Dyplom doktora uzyskał w 2014 roku (opiekun artystyczny prof. Jacek Staszewski). Od 2015 roku pracował na stanowisku adiunkta w Pracowni Fotografii Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.  Prowadzi zajęcia z fotografii w Pracowni Sztuki na Uniwersytecie w Siedlcach, a od 2019 roku razem z mgr Pauliną Mirowską prowadzi samodzielną Pracownię Podstaw Fotografii na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zajmuje się̨ grafiką̨ artystyczną, fotografią oraz grafiką użytkową̨.

Zdjęcia: Aga Król

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

Śmiertelne potrącenie

Policjanci otrzymali zgłoszenie, że na drodze ekspresowej doszło do...

Wsparcie dla bliskich Darii. 34-latka zginęła w wypadku

W wypadku drogowym w miejscowości Sionna zginęła siedlczanka Daria...

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Tragiczny wypadek w Rudce. Motocyklista zmarł w szpitalu

Policjanci z Komendy Powiatowej w Łosicach wyjaśniają przyczyny wypadku...

Zwłoki małżeństwa w domu w Stoku Lackim

Od kilku dni nasi Czytelnicy dopytują o sprawę małżeństwa,...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje