Pielęgniarki i położne z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zapowiadały na piątek (15.06) pikietę przed łukowskim starostwem.
Zamiast tego o podwyżkach dla wszystkich pracowników zrzeszonych w różnych związkach zawodowych działających w Szpitalu Św. Tadeusza w Łukowie z dyrekcją SP ZOZ rozmawia łukowski starosta.
Rozmowy zaplanowano na dziś, tj. na środę 20 czerwca. Decyzję taką pielęgniarki podjęły po spotkaniu ze starostą J. Koziołem, rezygnując jednocześnie z planowanej pikiety. Starosta zadeklarował pomoc. Jak nam powiedział, podjął się niebywale trudnego zadania, bo wygląda, że lekarze chcieli dla siebie wszystkie pieniądze, jakimi SP ZOZ dysponował i mógł przeznaczyć na podwyżki. – W negocjacjach pomaga mi Elżbieta Domańska, naczelnik Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego i Spraw Obywatelskich. Po pierwszym spotkaniu z dyrekcją i przewodniczącymi 4 związków zawodowych działających w łukowskim SP ZOZ ustaliliśmy, że do wtorku związkowcy wypracują zasady podziału pieniędzy.
Będą to przede wszystkim fundusze z tzw. nadwykonania usług medycznych i ewentualnie jakieś kwoty z około 2 mln zysku łukowskiego SP ZOZ – wyjaśnia starosta. Okazuje się jednak, że niewiele pieniędzy z zysku może trafić do pracowników, jako że z tych samych kwot są finansowane szpitalne inwestycje. Starostwo zaapelowało do lokalnych samorządów o pomoc finansową w zakupie sprzętu medycznego. – Jeśli uzbiera się 100 tys. zł od gmin, to drugie tyle dodamy z budżetu powiatu. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze z zysku będzie można przekazać na podwyżki. Wiem, że to kwota symboliczna wobec przedstawionych żądań płacowych, ale na razie na tyle nas stać – zakończył J. Kozioł. W starostwie, które jest organem założycielskim w stosunku do SP ZOZ w Łukowie, oszacowano, że na podwyżki, o jakie ubiegają się pracownicy SP ZOZ, należałoby zaciągnąć kredyt w wysokości co najmniej 3 mln zł.
Przewodnicząca OZZPiP, Bernarda Machniak, w poniedziałek stwierdziła, że rozmowy z przewodniczącym Oddziału Związku Zawodowego Lekarzy są bardzo trudne i być może do spotkania z dyrekcją w ogóle nie dojdzie. – Ze strony doktora Waldemara Zielnika spotykamy się z uporem. Nie chce kompromisu. Pieniądze wspólnie wypracowane zamierza przeznaczyć tylko dla lekarzy. Atakuje mnie nawet personalnie, zachowując się po chamsku, że nawet nie wypada o tym mówić publicznie – wyżaliła się B. Machniak. Negocjatorzy sądzą jednak, że kompromis zostanie zawarty, bo odczuwają wolę porozumienia wszystkich stron. Przy okazji rozmów o płacach wychodzą też inne kwestie wymagające pilnego rozwiązania przez dyrekcję SP ZOZ. Szczegóły przedstawimy wkrótce.