Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Jak pękliśmy balonik
Internetowe sondy „TS”, publikowane co tydzień na stronie: www.tygodniksiedlecki.com, to – miejmy tego świadomość – raczej rozpoznanie nastrojów, a nie profesjonalny sondaż. Nie każdy mieszkaniec Siedlec i okolicy zagląda na naszą stronę (choć liczba odwiedzających rośnie). Nie każdy, kto zajrzy, weźmie w sondzie udział. A ten, co zagłosuje na www, niekoniecznie musi później pójść w niedzielę do lokalu wyborczego. Nie sposób więc mówić tu o reprezentatywności ani o doborze sondażowej próby. O czymś te wyniki jednak świadczą, jakieś preferencje, priorytety, wybory czy też nawet tęsknoty sygnalizują.
Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że tendencja odpowiedzi w sondzie (na „tak” lub na „nie”, „za” lub „przeciw”) krystalizuje się zwykle już w pierwszych godzinach. W miarę napływu kolejnych głosów, rozkład preferencji może się oczywiście, o kilka procent w tę czy w inną stronę, zmieniać. Ale tendencja zwykle zostaje utrzymana. A przynajmniej nie zmienia się szybko.
Inaczej dzieje się wtedy, gdy ktoś usilnie stara się – w celach promocyjno-propagandowych – w naszej sondzie namieszać. Coś tam informatyczno–internetowymi sposobami doklikać, jakoś wynik podciągnąć czy, rozpropagowując sondę wśród internautów, usiłuje przechylić szalę głosów na rzecz propagowanej przez siebie odpowiedzi. Jak to się dzieje, nie wiem – ale zdarza się. Im bardziej gorąca kwestia, tym większa szansa na to, że znajdą się gorliwcy gotowi wyklikać internetowe zwycięstwo. Co im po tym?
Zapewne sądzą, że jak ludziska zobaczą, że w sondzie „TS” zwycięża Grzegorz Orzełowski – ten właśnie świeży przykład mam na myśli – to zagłosują tak jak większość. Jak zrobimy, żeby Orzełowski wyglądał na zwycięzcę, to wszyscy konformiści pójdą za nim jak w dym. „Wishful thinking”, czyli „myślenie życzeniowe” albo „pobożne życzenie”. Mówiąc krótko – chciejstwo.
I to nie przypadek, bo w 2018 r. było tak samo. W internetowej sondzie „TS”, rozpisanej kilka miesięcy przed wyborami, nowoczesna kandydatka Magdalena Daniel „zwyciężyła” już w pierwszej turze, zdobywając 50% głosów. Ach, cóż to było za zwycięstwo! Już niemal skompletowano prezydencki gabinet nowo wybranej prezydent (prezydentki?), już prawie rozstrzygnięto kasting na rzecznika prasowego (ściśle mówiąc: rzeczniczkę). A potem przyszedł czas na zimny prysznic powyborczy poniedziałek i coś około 20 procent głosów. Rezultat był tak oszłamiający, że teraz kandydatka podobno urzęduje gdzieś daleko w górach.
Nie, nie chcę powiedzieć, że sondy w „TS” nie są miarodajne. Chcę powiedzieć, że od czasu do czasu padają ofiarą wielkiego chciejstwa. Fanatyczni zwolennicy tak bardzo chcą zwycięstwa swego kandydata, że gotowi są wyklikać mu zwycięstwo w internecie, naiwnie wierząc, że dopomoże mu to w zwycięstwie rzeczywistym. Czy to ci sami teraz fanatycznie klikali na Orzełowskiego, którzy w 2018 r. klikali na Daniel? Nie wiem. Prócz paru osobistych podejrzeń dowodów nie mam na to żadnych.
Za to końcowy efekt jest identyczny. Im bardziej nadmuchany balonik, tym głośniejsze bum. Szkoda, że akurat na Grzegorza Orzełowskiego trafiło.
DARIUSZ KUZIAK
Właśnie. Szkoda, że na Orzełowskiego trafiło. Myślę, że do tego bum czyli słabego jak na ambicje kandydata wyniku przyczyniło się ograne już politycznie w Siedlcach lewicowe towarzystwo tego komitetu i promocja kandydata przez rządowych polityków “od Hołowni”. A wiadomo, Hołownia to antykatolickie i antypolskie hasła. Z drugiej strony GO chyba mógł liczyć przede wszystkim na wyborców lewicy od kiedy cała Polska zobaczyła w TVP starszego Pana Orzełowskiego jak na spotkaniu z Tuskiem wystąpił z żądaniem przywrócenia emerytalnych przywilejów UBEKOM. Ludzie pamiętają, bo nazwisko jest znane w Siedlcach.
A właśnie że nie szkoda bo jak się zdradza własne wartości i idzie się z poparciem koalicji gwiazdkowej, pustych obietnic i pustych serduszek to tak się kończy i prawdopodobnie to też czeka p. Silnika
Co to za sonda jak wwl siedzi i nabija wyniki.
Oczywiście że sie nabijam – z WAS