REKLAMA
18.9 C
Siedlce
Reklama

Prawo i (nie)sprawiedliwość

Wtorek, 17 lipca, godz. ok. 8.30. Państwo Szczygielscy z Łukowa i przebywający u nich wnukowie akurat zasiadają do śniadania. Nie przeczuwają, że pięknie zapowiadający się słoneczny dzień zamieni się dla nich w koszmar.

W trakcie posiłku na posesji zjawia się grupa policjantów i dwóch kuratorów sądowych. Jedne źródła podają, że funkcjonariuszy było jedenastu, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łukowie, Andrzej Biernacki, doliczył się ośmiu. W każdym razie oddział jest silny, zwarty i gotowy. Wydawać by się mogło, że celem akcji jest rozbicie groźnego gangu albo unieszkodliwienie terrorystów. Tymczasem kuratorzy i policjanci przybyli po… dwóch wnuczków państwa Szczygielskich – dwunastoletniego Kamila i czternastoletniego Adriana. Łukowscy stróże prawa tak „sprawnie i szybko” zabierają się do dzieła, że na miejsce akcji przyjeżdża poinformowana o zajściu ekipa polsatowskich „Wydarzeń”. 

Wieczorem cała Polska ogląda wstrząsający reportaż. Nazajutrz w relacji na stronie internetowej „Dziennika” można przeczytać: „Chłopcy byli ciągnięci po ziemi, płakali i krzyczeli. (…) Przy bramie leżeli spleceni w uścisku. Młodszy krzyczał do brata: Adrian! Trzymaj mnie: Tatusiu(…) Na wszystko ze łzami w oczach patrzyły też inne dzieci – kuzyni chłopców, którzy razem z nimi codziennie się bawili”. – To skandal! – mówi emerytowany oficer policji. – Oglądałem ten program i nóż mi się w kieszeni otwierał. Gdybym ja dowodził tą grupą, to w takiej sytuacji odstąpiłbym od czynności.

– Myśmy tylko pomagali łukowskim kuratorom sądowym – tłumaczy Andrzej Biernacki. – To była zresztą trzecia czy czwarta próba odebrania tych dzieci. Kuratorzy zawsze natrafiali na opór ze strony rodziny. Poprosili więc nas o pomoc. Nie mogliśmy odmówić im wsparcia. Dzień wcześniej zresztą otrzymaliśmy formalną informację o zaginięciu chłopców. Z prośbą o „udzielenie wszelkiej pomocy niezbędnej do odebrania Kamila i Adriana Szczygielskich z rąk osób nieuprawnionych” zwrócił się do nas także, między innymi, Komitet Ochrony Praw Dziecka. Rodzice Kamila i Adriana są od jesieni ubiegłego roku w separacji. Ojciec mieszka i prowadzi warsztat samochodowy w Koniku Starym koło Halinowa. Matka wyprowadziła się do Lublina. Sąd Rejonowy w Lublinie (V Wydział Rodzinny i Nieletnich) przyznał prawa rodzicielskie matce chłopców, Bernardzie Szczygielskiej. 

Tymczasem, jak mówią dziadkowie Kamila i Adriana, chłopcy nie chcą z nią mieszkać. Dzień przed zakończeniem roku szkolnego uciekli od niej do Łukowa. U dziadków, Bronisławy i Mariana Szczygielskich, są wręcz idealne warunki do letniego wypoczynku. Piętrowy dom z sutereną, duże podwórko, za podwórkiem łączka. Z jednej strony blisko do natury, z drugiej blisko do centrum. Posesja położona jest około 300 metrów od ulicy Warszawskiej vis a vis stadionu piłkarskiego. Wielu rodziców marzy wręcz, by ich pociechy mogły wypoczywać w takim otoczeniu. Wielu, ale nie Bernarda Szczygielska. – Przez siedem miesięcy nie mieliśmy żadnego kontaktu z chłopcami – informuje Marian Szczygielski. – Nie mogliśmy więc nakłaniać ich do ucieczki od matki. Gdy jednak tylko się z nami skontaktowali, to bardzo często u nas gościli. 

Przyjeżdżali w piątki, odrabiali lekcje, a w niedzielę odwoziłem ich do Lublina i przekazywałem, przed klatką schodową, matce. Informowałem też policję, że wnukowie są u mnie. Gdy przyjechali przed końcem roku szkolnego, to powiedzieli, że nie chcą wracać do Lublina. Matka, jak mówili, chciała ich wywieźć gdzieś do Włodawy, a oni nie chcieli tam jechać. Bernarda wychowywała się w domu dziecka. W dzieciństwie nie zaznała ciepła rodzinnego i to z pewnością rzutuje na jej obecne zachowanie. – Trzykrotnie przyjeżdżała z policjantami po chłopców – dodaje Bronisława Szczygielska. – Myśmy zresztą chłopcom niczego nie sugerowali. Gdyby z nimi porozmawiała jak matka z dziećmi, być może zmieniliby zdanie. Wizyty w policyjnej asyście tylko pogłębiały przepaść między nią a chłopcami. Syn jest dobrym mechanikiem. Bernarda nie musiała pracować. 

W głowie jej się poprzestawiało, gdy poszła na jakiś kurs unijny. Tam poznała pewnych ludzi, którzy jej powiedzieli: daj nam człowieka, a my już zarzuty przygotujemy. Oskarżyła syna o molestowanie chłopców, a niedawno nawet powiedziała, że mój mąż też molestował kiedyś swego syna, czyli jej męża. To jakaś obsesja. Chwaliła się również, że w sądzie w Mińsku potrafi wszystko załatwić. Trudno powiedzieć, czy były to tylko przechwałki, czy rzeczywiste możliwości. W każdym razie oskarżony o molestowanie ojciec Adriana i Kamila, Roman Szczygielski, siedział trzy miesiące w areszcie, póki Sąd Okręgowy w Siedlcach nie uchylił decyzji Sądu Rejonowego w Mińsku Mazowieckim. – Jeśli sąd przyznałby Romanowi prawo opiekowania się synami, chłopcy na piechotę poszliby z Lublina pod Warszawę – podkreśla Marian Szczygielski. – Tak jest im dobrze u matki. Dużo do myślenia daje też fakt, że po interwencji kuratorów sądowych i policji, chłopców przewieziono do „Pogodnego Domu” w Lublinie. 

Sprawą zresztą zainteresowało się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. „Z psychologicznego punktu widzenia sposób wyegzekwowania decyzji sądu był całkowicie naganny – wypowiedział się na łamach „Dziennika Wschodniego” psycholog. – Dobro dzieci zostało naruszone we wszystkich aspektach dotyczących ich bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego. Ci ludzie powinni być postawieni przed komisją dyscyplinarną”. W sobotę, 21 lipca, przed Sądem Rejonowym w Lublinie protestowali ojcowie z całej Polski, skandując „Chore sądy” i „Oddajcie nam nasze dzieci”. tekst i zdjęcia:

2 KOMENTARZE
  1. ???
    Panie Buczek, cytuję: “Nie przeczuwają, że pięknie zapowiadający się słoneczny dzień zamieni się dla nich w koszmar”. Nie przeczuwali?????????? To jakim cudem perfekcyjnie ustawili domową kamerę, następnie w odpowiednim momencie włączyli ją, a wcześniej nie zapomnieli o zawiadomieniu Polsatu???????? Przecież to sprawnie przygotowana, wyreżyserowana i przeprowadzona akcja. Gdzie jest dziennikarski nos i obiektywizm?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Staczający się autobus przygniótł mężczyznę

Przed godz. 13 w Mokobodach kierujący autobusem próbował zatrzymać...

Śmiertelny wypadek na Terespolskiej

Na ul. Terespolskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklistą.

Zginął młody mężczyzna. Wybuchy w stodole – nowe fakty!

W pożarze drewnianej stodoły w Ryczycy (gm. Kotuń) zginął 20-letni...

Ostatnie pożegnanie Artura Kozłowskiego

Znana jest już data uroczystości pogrzebowych Artura Kozłowskiego -...

Kontrowersyjne „alkotubki” – alkohol w opakowaniach przypominających musy dla dzieci

W polskich sklepach pojawiły się alkohole sprzedawane w tubkach,...

Śmiertelne zderzenie w Mlęcinie (aktualizacja)

18 czerwca ok. godz. 18 w miejscowości Mlęcin na skrzyżowaniu drogi powiatowej 2212W Jakubów-Dobre z drogą gminną doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje